Jeszcze pytanie, czy te temperatury nie doprowadzą do poważnych pożarów. Np. na Teneryfie jest obecnie gigantyczny pożar, podobno spłonęło już ponad 30% lasów na całej wyspie i straż pożarna jest całkowicie bezradna, ograniczają się jedynie do blokowania pożarów zbliżających się do miejscowości, czy przecinających szosy.
Inna sprawa, że w tych warunkach odpalenie maszynki w lesie to proszenie się o problemy. Ja w największy upał nie używałem ognia w lesie w ogóle, bo bałem się wysokiej zawartości olejków eterycznych w powietrzu. A to były tylko 42 stopnie.
A to ciekawe. To znaczy że w wysokiej temperaturze płomień z palnika gazowego może się przenieść za pomocą olejków unoszących się w powietrzu?
A tymczasem Gosi ktoś zajumał podsiodłówkę schowaną na chwilę w terenie gdzie, jak można się domyślić były tylko niezbędne rzeczy.
Teoretycznie w Madrycie, ale do Madrytu trzeba dojechać i to przed weekendem, co nie jest proste.
A dla Gosi to ogromna strata, bo na taki wyścig to się zabiera niezbędne minimum, więc strata każdej rzeczy może być kluczowa.
Była tam elektronika, części rowerowe, lekarstwa i wszystko inne, co człowiek uznał za niezbędne. Jak coś jest zbędne to nie obciąża sakwy i zostaje w domu. Na pewno uzupełnienie tego na trasie nie jest w zasadzie możliwe, poza dętką i takimi tego typu najprostszymi elementami, bo to się tygodniami kolekcjonuje i w internecie zamawia. Trzymajmy kciuki, za szczęśliwy finał.
Ale jak potem to trzeba na raz kupić i to w trakcie wyścigu w Europie Zachodniej, gdzie sam start zwykle u Polaka oznacza drenaż kieszeni jeszcze przed wyjazdem, to wcale nie jest takie oczywiste, że zakup tego nawet jak się znajdzie sklep będzie możliwy. Ja obstawiam, że Gosia kupi dętki, powerbanka i takie najprostsze rzeczy i dociągnie na tym przy "odrobinie" szczęścia.
Straszne, ciekawe jak to się stało - takie rzeczy przecież chowa się zazwyczaj w krzakach, pod kamieniami.. Ktoś podejrzał moment chowania?