Autor Wątek: Kolejny Hilite na forum. Tytanowy pinion  (Przeczytany 16604 razy)

Offline Mężczyzna Żubr

  • Wiadomości: 2514
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 03.11.2010
Przy czym to nie jest tak, że wygodny rower szosowy to jest jakaś zupełna nowinka a 10 lat temu to żeby zająć pozycję na szosówce trzeba było sobie usunąć dwa rzędy żeber.

Ja Gianta Defy kupiłem w 2016 roku a on wtedy już był używany i dostępny na rynku od 2011.
A geometria Defy jak się ustawi mostek do góry to jest może lekko bardziej pochylona niż w tym Pinionie.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3970
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Rower za 70k sprawuje się idealnie na akcjach typu zeszłoroczne wypady w Alpy albo do Czechosłowacji. W tym roku w sumie podobny repertuar.k.

No i super! Ważne, żeby spełniał Twoje oczekiwania i Ci się podobał.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
No i super! Ważne, żeby spełniał Twoje oczekiwania i Ci się podobał.

Napisał Pablo co kiedyś twierdził, że wszystkie jego oczekiwania spełnia stalowy góral na kołach 26 i podstawowym osprzęcie i jak mu doradzałem inny sprzęt to zarzekał się, że do niczego nie jest mu potrzebny. A teraz ma chyba z 10 różnych rowerów, w tym i karbonową szosę, choć twierdził wiele razy, że asfalt jest rakotwórczy :lol:

I z dobrym rowerem jakoś przestał być rakotwórczy, teraz Pablo sporo więcej nam pomyka po asfalcie niż po terenie


Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 624
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
No to po kolei.

Po zeszłorocznych Alpach zrobiłem rozeznanie w kwestii trenażerów, bo nie chciałem na zime tracić formy nie jeżdżąc jak zwykle przez kilka miesięcy.
Zgdonie z dialektyką heglowską:
Teza: Alpy
Antyteza: siedzenie w chacie
Synteza: jazda po Alpach na chacie  ;D
Okazało się, że jedyny jaki byłby dla mnie dosyć wygodny i nie zawalał mieszkania oraz nie wymagał ciągłego przekładania kół to ten
https://www.centrumrowerowe.pl/trenazer-wahoo-kickr-rollr-smart-trainer-pd30859/
Prosta konstrukcja i dodatkowo trenuje na sprzęcie, na którym jeżdżę więc wszystko ustawione idealnie pode mnie.
Brakowało jedynie pomiarów mocy i tutaj znowu problem, bo pinion ma swoje korby bez pomiaru, a w pedały zatrzaskowe nie chciałem się pchać i znalazłem te SRMy z pomiarem tylko po to by trenażer działał poprawnie. I tak powstało cudo czyli trekking z pomiarem mocy. A jak już miałem zabawkę to się zainteresowałem tymi FTP, NP, TSS, PZPR etc... i okazało się, że nawet coś tam wyciągam, ale szału też nie ma. Ot i cała historia.

Ps. Cokeman, a mi się podoba Twoje dążenie do maksymalizacji osiągnięć na obecnym rowerze. Jak Ci na nim wygodnie to nie ma sensu zmieniać na inny. Czekam z niecierpliwością na kolejne usprawnienia  :)
Jak już napisałem: te oponki zarżnę jakoś w kolejnym roku i wtedy założę one plus (dawne durano plus) zwijane co ważą jeszcze mniej. Ciekaw jestem jak długo hamulce TRP na metalikach pocisną i potem dam znowu szansę shimano na xt z tarczami cl900, które mi tam gdzieś leżą w szafce. Cieńsze i lżejsze tarcze i lżejsze zaciski.
No i jak mi się znudzą cyferki to wrócę do lżejszych tytanowych pedałów, a te z miernikiem na zimę będę zakładał do chomika.
A tak w ogóle to teraz to muszę zrzucić wagę z siebie, bo 66kg przy 172 to ciut za dużo. Powinienem zrzucić do ok 58, by mieć samą skórę, mięśnie w nogach i jak najmniej tłuszczu.


Ale to na tym Twoim Hilite. Jak na takim struclu robisz takie dystanse zimą to aż strach pomyśleć ile byś zrobił na prawdziwej szosie  :P
w tym struclu wyczuwam nutke zazdrości. Ile bym robił. Pewnie tyle co ty czyli podobnie, ale szybiej bo mam jednak większe FTP. Albo jak określasz, że gubie 5-7km/h to przy jeździe 24h to daje 120-160km extra.

Idealnie, ale jest wolny.
A jak mawiał Lord Stark to co przed "ale" nie ma żadnego znaczenia  :lol:
Jak dla mnie jest teraz wystarczająco szybki. Zobaczę jak mi w tym roku pójdzie w Gryzonii i okolicach. Wychodzi średnio 130km i ~3721m wzniosu przez 10 dni. Dam znać jak wyjdzie, ale to chyba solidne tempo. Jak podołam to czego mi więcej? Na co mi coś szybszego, skoro i tak co chwila staję i cykam foty, albo po prostu podziwiam teren?


Takie zainteresowania przed Tobą miało na tym forum wielu. I niemal zawsze kończyło się to zakupem nowej szosy  :lol:

Domyślam się dlaczego - po prostu ludzie załapali zajawkę na ściganie i wtedy to co piszesz ma sens. Mnie ściganie nie interesuje, bo nie mam na to nerwów i czasu. Trzeba mi robić gminy w Czechosłowacji, powiaty i szlaki rzeczne w Niemcowni, Austrii, przełęcze w Alpach zwiedzać i jeszcze mieć czas na pracę, rodzinę i inne imprezy.

Uświadomiono mnie, że na zlocie główna impreza zaczyna się w piątek to jednak podjade do Zawiercia ciuchcią i potem te 20km rowerkiem. Oczywiście krajówką, bo do Kroczyc szerokie pobocze widzę i aż kusi...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
w tym struclu wyczuwam nutke zazdrości. Ile bym robił. Pewnie tyle co ty czyli podobnie, ale szybiej bo mam jednak większe FTP. Albo jak określasz, że gubie 5-7km/h to przy jeździe 24h to daje 120-160km extra.

To nie zazdrość, to współczucie ;). Rower, gdzie kierownica jest wyżej od siodła - to tak po prostu nie wolno, jakieś zasady przecież obowiązują  :lol:
Jak dla mnie jest teraz wystarczająco szybki.

;)
Na co mi coś szybszego, skoro i tak co chwila staję i cykam foty, albo po prostu podziwiam teren?
Co widać po Twoich czasach postojów :P
Przejrzyj sobie jakie mieliśmy z Marcelim czasy postojów w Maroku, a jakie Ty miałeś w Alpach. Stawanie co chwilę i cykanie zdjęć to jest stosunek czasu jazdy do czasu postojów rzędu 50-50 czy 60-40 jaki mieliśmy my. A Ty miałeś w tych Alpach tak na 13h całości 10h jazdy. To jest ciężki zapieprz, a nie żadne stawanie co chwilę, typowy sakwiarz ma ten czas postojów dużo większy, 10h w siodle w Alpach każdego dnia to jest ciężka rzeźnia. Dla porównania Karolina Maciejewska, która ukończyła TCR na drugim miejscu wśród kobiet jechała średnio ok. 12h na dobę.

I pomyśl, że gdybyś miał ten rower szosowy to byś naprawdę mógł spędzać sporo więcej czasu na tych fotkach, na popasach itd.  ;)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
I pomyśl, że gdybyś miał ten rower szosowy to byś naprawdę mógł spędzać sporo więcej czasu na tych fotkach, na popasach itd.  ;)
Może właśnie nie, bo nie każdemu służy szosowa geometria roweru. W sensie fizycznym, nie mentalnym. Ja na przykład nie mogę, zbyt niska kierownica wywołuje stany zapalne od odcinka szyjnego już po kilku (3-4) godzinach jazdy. Bolą mięśnie, ale przyczyna leży w nerwach. Poziom bólu w kilka godzin osiąga próg płaczu, tego nie da się na dłuższą metę wytrzymać bez bardzo silnych leków (pochodne morfiny). Zajęty próchnicą ząb mniej boli, jak te non-stop napięte mięśnie dostające ciągłe impulsy z odcinka szyjnego.

Przy "telewizyjnej" geometrii (te rowery, które używam i widzicie nie raz na zdjęciach) mam szansę na 8-10 godzin w siodle, a to i tak przy doraźnym wsparciu inhibitorami cyklooksygenazy 2. To zwykłe leki przeciwzapalne, dostępne bez recepty. Najlepiej działa meloksykam. Doraźnym, czyli podawanym w miarę osiągania kolejnych poziomów bólu. Czasem cały wyjazd przejdzie bez leków przeciwzapalnych, a czasem leci się na nich non-stop.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6717
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Dochodzą jeszcze wstrząsy od wąskich opon, nadgarstki muszą mieć sporo czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.

Offline Mężczyzna kouczan

  • Wiadomości: 303
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 14.07.2017
Może właśnie nie, bo nie każdemu służy szosowa geometria roweru. W sensie fizycznym, nie mentalnym. Ja na przykład nie mogę, zbyt niska kierownica wywołuje stany zapalne od odcinka szyjnego już po kilku (3-4) godzinach jazdy. Bolą mięśnie, ale przyczyna leży w nerwach. Poziom bólu w kilka godzin osiąga próg płaczu, tego nie da się na dłuższą metę wytrzymać bez bardzo silnych leków (pochodne morfiny). Zajęty próchnicą ząb mniej boli, jak te non-stop napięte mięśnie dostające ciągłe impulsy z odcinka szyjnego.

Przy "telewizyjnej" geometrii (te rowery, które używam i widzicie nie raz na zdjęciach) mam szansę na 8-10 godzin w siodle, a to i tak przy doraźnym wsparciu inhibitorami cyklooksygenazy 2. To zwykłe leki przeciwzapalne, dostępne bez recepty. Najlepiej działa meloksykam. Doraźnym, czyli podawanym w miarę osiągania kolejnych poziomów bólu. Czasem cały wyjazd przejdzie bez leków przeciwzapalnych, a czasem leci się na nich non-stop.
Przepraszam za offtop ale zainteresowałeś mnie tymi bólami. Moja żona ma coś takiego. W zeszłym roku kupiła sobie na fali mody Silexa i jak pojechaliśmy z sakwami na kilka dni to prawie cały wyjazd jechała z bólem pleców i rąk i sumarycznie skończyło się to prawie roczną przerwą od roweru i niemożnością podnoszeniem czegokolwiek przy pomocy rąk. Zwiedziła kilku ortopedów i neurologów, wykonała masę wszelakich badań, ale odnoszę wrażenie, że żaden z lekarzy nie potrafił jej prawidłowo zdiagnozować. Trzy lata temu na rowerze z bardziej wyprostowaną sylwetką przejechała bardziej obładowana i dużo więcej bez żadnych dolegliwości. Czy poza lekami jesteś w stanie jakoś te bóle ogarnąć (jakieś ćwiczenia, może fizjo)?

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Może właśnie nie, bo nie każdemu służy szosowa geometria roweru. W sensie fizycznym, nie mentalnym. Ja na przykład nie mogę, zbyt niska kierownica wywołuje stany zapalne od odcinka szyjnego już po kilku (3-4) godzinach jazdy. Bolą mięśnie, ale przyczyna leży w nerwach. Poziom bólu w kilka godzin osiąga próg płaczu, tego nie da się na dłuższą metę wytrzymać bez bardzo silnych leków (pochodne morfiny). Zajęty próchnicą ząb mniej boli, jak te non-stop napięte mięśnie dostające ciągłe impulsy z odcinka szyjnego.

Ale Twój przypadek jest bardzo specyficzny, bo miałeś groźny wypadek z poważnymi obrażeniami kręgosłupa. Więc z oczywistych powodów pewne typy rowerów dla Ciebie odpadają, bo nie masz normalnej sprawności kręgosłupa. Ale w przypadku zdrowego człowieka geometria współczesnych rowerów szosowych wcale nie jest jakimś wyzwaniem. Ja jestem dość sztywny, daleko mi do dobrego rozciągnięcia a radzę sobie na takiej geometrii bez problemu.

Dochodzą jeszcze wstrząsy od wąskich opon, nadgarstki muszą mieć sporo czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.

Tyle, że współczesne szosy często są na oponach circa 30mm i 5 barach, zamiast 8, więc te wibracje nie są już aż tak dotkliwe. A Cokeman jak mnie pamięć nie myli to pisał, że trekingowe opony pompuje na 6 barów, więc tego to prawie w ogóle nie odczuje.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Przepraszam za offtop ale zainteresowałeś mnie tymi bólami. Moja żona ma coś takiego. W zeszłym roku kupiła sobie na fali mody Silexa i jak pojechaliśmy z sakwami na kilka dni to prawie cały wyjazd jechała z bólem pleców i rąk i sumarycznie skończyło się to prawie roczną przerwą od roweru i niemożnością podnoszeniem czegokolwiek przy pomocy rąk.

To jest najczęstszy objaw za długiego i za nisko opuszczonego mostka. Te fabryczne ustawienia są najczęściej z mostkiem w dół. I osoba o krótszym korpusie, dłuższych nogach, czy generalnie gorzej rozciągnięta wymaga krótszego mostka, ja np. w szosie używam zaledwie 70mm, bo standardowe 100mm jakie montują w moim rozmiarze daje mi własnie rozmaite bóle.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3970
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
To jest najczęstszy objaw za długiego i za nisko opuszczonego mostka.

I/lub źle ustawionych klamkomanetek.

Offline Mężczyzna quiros

  • Wiadomości: 82
  • Miasto: Kato
  • Na forum od: 28.01.2022
Ja dodam tylko od siebie:

im więcej jeżdżę na rowerze, tym bardziej obniżam mostek(aczkolwiek nie stosuje mostkow dlugich na 100mm etc) i tym samym moja pozycje, a

"Baranek" okazal sie byc swietnym rozwianiem ze wzgledu na mozliwosci chwytow, co nawet  poprawiło mi komfort 4 literek.

Hilite z tego watku  jest  z pewnoscia ciekawostka techniczna, ale nie wyobrazam sobie przesiasc sie z niezbyt ciezkiego roweru typu gravel na 16kg maszyne :).






Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Czy poza lekami jesteś w stanie jakoś te bóle ogarnąć (jakieś ćwiczenia, może fizjo)?
Słabo, bo przyczyna leży w stanie zapalnym wokół nerwów wychodzących z odcinka szyjnego. Jakiekolwiek ruszanie głową pogarsza więc sprawę, a masaż zbitych mięśni niewiele ulgi przynosi, skoro wciąż idą impulsy powodujące skurcz. Najlepiej wziąć środki przeciwzapalne i przeciwbólowe i się położyć. Nie raz na wyjeździe po prostu zamiast rano ruszyć musiałem poleżeć trochę, bo się obudziłem z bólem. Dlatego też nie mam ciśnienia do jeżdżenia z kimś, bo trudno wtedy tłumaczyć, że nie pojadę teraz, bo muszę poczekać aż przejdzie stan zapalny.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna alt

  • Wiadomości: 26
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 22.03.2014
Czy poza lekami jesteś w stanie jakoś te bóle ogarnąć (jakieś ćwiczenia, może fizjo)?
Słabo, bo przyczyna leży w stanie zapalnym wokół nerwów wychodzących z odcinka szyjnego.

Witam, miałem podobnie, więc się wypowiem.
Nie brałem leków, ale...
W moim przypadku ból szyi powodowała pozycja na Quasimodo na rowerze. Garb i uniesienie głowy, żeby cokolwiek widzieć.
Fiilzjoterapeuci zalecili mi ćwiczenia :
  • energiczne machanie rękami w przód i w tył, przy chodzeniu
  • przy klęczeniu na kolanach, unieść ręce i trzymając się biurka pochylić plecy. Chodzi o  obniżenie barków. Działają różne wysokości chwytu
Powyższe mają powodować tępy ból w barkach  i ulgę w szyi.
Polecam wizyty u dobrych fizjoterapetów.
I rozciąganie całego ciała. Często jest tak że przyczyna bólu leży zupełnie gdzie indziej. Moim zdaniem joga jest najbardziej bezpieczną metodą.

pozdrawiam
Alt


Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
U mnie przyczyna bólu jest określona, po prostu podczas wypadku doszło do poprzekręcania niektórych kręgów szyjnych i tak już zostanie. Nie są one ustawione fizjologicznie i tyle. Przy dłuższym wysiłku, a zwłaszcza ruszaniu głową, zawsze pojawia się stan zapalny, bo tam wszystko zgrzyta i haczy. Tak już musi zostać. Mogłem w ogóle mieć tetraplegię, w sumie niewiele brakowało. Maratony długodystansowe mnie i tak nigdy nie ciągnęły, a podczas urlopu nie trzeba spędzać 10 godzin netto w siodle.
W teorii możnaby wzmacniać mięśnie szyi, ale w praktyce jakiekolwiek ćwiczenia tego typu wywołują stan zapalny od samego ruszania głową, więc to bez sensu (leczenie dżumy cholerą). Jak jeżdżę to jak najmniej obracam głowę, od tego mam lusterko.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum