Rower za 70k sprawuje się idealnie na akcjach typu zeszłoroczne wypady w Alpy albo do Czechosłowacji. W tym roku w sumie podobny repertuar.k.
No i super! Ważne, żeby spełniał Twoje oczekiwania i Ci się podobał.
Ps. Cokeman, a mi się podoba Twoje dążenie do maksymalizacji osiągnięć na obecnym rowerze. Jak Ci na nim wygodnie to nie ma sensu zmieniać na inny. Czekam z niecierpliwością na kolejne usprawnienia
Ale to na tym Twoim Hilite. Jak na takim struclu robisz takie dystanse zimą to aż strach pomyśleć ile byś zrobił na prawdziwej szosie
Idealnie, ale jest wolny.A jak mawiał Lord Stark to co przed "ale" nie ma żadnego znaczenia
Takie zainteresowania przed Tobą miało na tym forum wielu. I niemal zawsze kończyło się to zakupem nowej szosy
w tym struclu wyczuwam nutke zazdrości. Ile bym robił. Pewnie tyle co ty czyli podobnie, ale szybiej bo mam jednak większe FTP. Albo jak określasz, że gubie 5-7km/h to przy jeździe 24h to daje 120-160km extra.
Jak dla mnie jest teraz wystarczająco szybki.
Na co mi coś szybszego, skoro i tak co chwila staję i cykam foty, albo po prostu podziwiam teren?
I pomyśl, że gdybyś miał ten rower szosowy to byś naprawdę mógł spędzać sporo więcej czasu na tych fotkach, na popasach itd.
Może właśnie nie, bo nie każdemu służy szosowa geometria roweru. W sensie fizycznym, nie mentalnym. Ja na przykład nie mogę, zbyt niska kierownica wywołuje stany zapalne od odcinka szyjnego już po kilku (3-4) godzinach jazdy. Bolą mięśnie, ale przyczyna leży w nerwach. Poziom bólu w kilka godzin osiąga próg płaczu, tego nie da się na dłuższą metę wytrzymać bez bardzo silnych leków (pochodne morfiny). Zajęty próchnicą ząb mniej boli, jak te non-stop napięte mięśnie dostające ciągłe impulsy z odcinka szyjnego. Przy "telewizyjnej" geometrii (te rowery, które używam i widzicie nie raz na zdjęciach) mam szansę na 8-10 godzin w siodle, a to i tak przy doraźnym wsparciu inhibitorami cyklooksygenazy 2. To zwykłe leki przeciwzapalne, dostępne bez recepty. Najlepiej działa meloksykam. Doraźnym, czyli podawanym w miarę osiągania kolejnych poziomów bólu. Czasem cały wyjazd przejdzie bez leków przeciwzapalnych, a czasem leci się na nich non-stop.
Może właśnie nie, bo nie każdemu służy szosowa geometria roweru. W sensie fizycznym, nie mentalnym. Ja na przykład nie mogę, zbyt niska kierownica wywołuje stany zapalne od odcinka szyjnego już po kilku (3-4) godzinach jazdy. Bolą mięśnie, ale przyczyna leży w nerwach. Poziom bólu w kilka godzin osiąga próg płaczu, tego nie da się na dłuższą metę wytrzymać bez bardzo silnych leków (pochodne morfiny). Zajęty próchnicą ząb mniej boli, jak te non-stop napięte mięśnie dostające ciągłe impulsy z odcinka szyjnego.
Dochodzą jeszcze wstrząsy od wąskich opon, nadgarstki muszą mieć sporo czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.
Przepraszam za offtop ale zainteresowałeś mnie tymi bólami. Moja żona ma coś takiego. W zeszłym roku kupiła sobie na fali mody Silexa i jak pojechaliśmy z sakwami na kilka dni to prawie cały wyjazd jechała z bólem pleców i rąk i sumarycznie skończyło się to prawie roczną przerwą od roweru i niemożnością podnoszeniem czegokolwiek przy pomocy rąk.
To jest najczęstszy objaw za długiego i za nisko opuszczonego mostka.
Czy poza lekami jesteś w stanie jakoś te bóle ogarnąć (jakieś ćwiczenia, może fizjo)?
Cytat: kouczan w 18 Kwi 2025, 08:00Czy poza lekami jesteś w stanie jakoś te bóle ogarnąć (jakieś ćwiczenia, może fizjo)?Słabo, bo przyczyna leży w stanie zapalnym wokół nerwów wychodzących z odcinka szyjnego.