... że oszukał ludzi nazywając swoją imprezę "biciem rekordu świata"...
Ty Wilku nie odpuszczasz nigdy jak widze z tą swoją zawiścią - bo tak mi to wygląda - na zawiść.Chłop nazwał swoją imprezę "PRÓBĄ bicia rekordu" a przecież każdy wie co znaczy "próba".Przygotowywał się do tego chyba rok i jak go znam to robił to uczciwie, wytrwale i z poświęceniem, bo jestem pewien, że wierzył w sukces i marzył o nim. Każdy normalny wierzy w powodzenie tego, co jest jego celem.
Nie wiem czy przed samym startem, miał świadomość / przypuszczenia / obawy na temat realności bicia rekordu świata - być może wiedział już, że się nie uda, ale co Twoim zdaniem miał robić? Przekreślić sprayem napis "próba bicia rekordu" i napisać "myślałem, że się uda, ale raczej chuj z tego będzie, proszę się rozejść"? Miał przed wydarzeniem zacząć pisać w mediach, że jednak chyba się nie uda? Co miał zrobić? Co Ty byś zrobił?
Masakra, jak tragiczne i zawistne jest Twoje podejście do tego. Aż tak Cię chłop tym obraził? Może powinien Cię przeprosić?Weź może czasem przestań pierdolić i włącz trochę zwykłej ludzkiej empatii. Albo może sam zrób to lepiej i mu pokaż jak to się robi, bo on widocznie się nie zna i nie powinien próbować, a Ty się znasz, więc zrobisz to prawidłowo. Serio - przyjadę tam i szczerze będę Ci kibicował, tak jak i Damianowi kibicowałem. Ja lubię jak się ludziom coś udaje i szanuję ich za to, że próbują.
...Do tego Ty jesteś bliskim kumplem sponsora Pazikowskiego, kręciłeś z nim filmy w sklepie owego sponsora - więc jak przypuszczam masz po prostu finansowy interes by pisać to co piszesz. I pod tym kątem traktuję to udawanie, że tu rzekomo się wylewa hejt na biednego, niewinnego człowieka.
Posądzenie mnie jednak o to, że mój punkt widzenia ma cokolwiek wspólnego z kasą, lub jest udawany, jest tak niskich lotów, że graniczy z chamstwem i jest dla mnie obelgą.Sugeruję nie zapędzać się za mocno w moim kierunku...
W większości twoich wpisów jest sporo frustracji i bezinteresownej zawiści.
Tylko, że praktycznie nikt o tym nie wie i mało kogo to obchodzi, a tu gość umie zrobić szum koło siebie i zgromadzić grupę ludzi którzy go wspierają.W większości twoich wpisów jest sporo frustracji i bezinteresownej zawiści.
Może Wilk jest już po prostu zmęczony tłumaczeniem któryś raz, że żadnej próby bicia rekordu swiata nie było. Dla mnie to tez była szopka .Ogladałem to z ciekawością. Ale tak jak było wspomniane nie bylo ani przez chwile walki o rekord..
Pamiętam jak biegałem długie dystanse to była taka próba na Maratonie Warszawskim, kiedy podchodziłem do łamania 3:15. Jak się okazało później byłem wówczas w fazie "przetrenowania". Efekt był taki, że nic z tego nie wyszło, a objawy pojawiły się już na pierwszych 10km. I wiedziałem , że się nie uda, mimo, że wcześniej wierzyłem że się uda i wszem i wobec o tym mówiłem...że jadę do Warszawy łamać 3:15.Na treningach osiągałem tempa i czasu pokazujące na papierze "że jest w zasięgu". Niestety nie rozumiałem symptomów, które pokazywały że organizm jest przeforsowany. Zatem mechanizmy mogą być różne.
I dlatego stanowczo protestuję przeciwko takiemu relatywizowaniu tej sprawy jaką tu nam zaprezentował Ramzes, że co w końcu miał biedny facet zrobić jak 3 miesiące przed próbą zrozumiał, że nie ma żadnych szans na rekord? To jest usprawiedliwianie zwykłej ściemy. Najpierw ogłaszasz niesłychanie ambitny cel, porywasz się na rekord najmocniejszego zawodnika ultra na świecie, lansujesz się tym pół roku - a jak przychodzi co do czego to nawet nie podejmujesz tej próby.
Cytat: liftlodz w 1 Sty 2024, 10:14Tylko, że praktycznie nikt o tym nie wie i mało kogo to obchodzi, a tu gość umie zrobić szum koło siebie i zgromadzić grupę ludzi którzy go wspierają.W większości twoich wpisów jest sporo frustracji i bezinteresownej zawiści.Facet - daruj sobie już te popisy, bo jesteś zwyczajnie żenujący.Nie masz zielonego pojęcia o ultra, nie orientujesz się nic w temacie kto ma jakie wyniki. A do tego wątku wlazłeś tylko po to, żeby się do mnie przychrzanić, jak to robisz w wielu innych wątkach. W każdej sytuacji na tym forum, gdzie ktoś mi chociaż lekko dogada - to pojawiasz się jak sęp Ty, żeby wylać trochę jadu. Tak więc spójrz najpierw w lustro - bo jedyna zawiść jaką mamy w tym wątku to jest Twoja. I to dobrze widać, nie masz zielonego pojęcia o temacie wątku, jedyne co tu robisz to osobiste wycieczki w moim kierunku.Cytat: gkjanek w 1 Sty 2024, 12:20Może Wilk jest już po prostu zmęczony tłumaczeniem któryś raz, że żadnej próby bicia rekordu swiata nie było. Dla mnie to tez była szopka .Ogladałem to z ciekawością. Ale tak jak było wspomniane nie bylo ani przez chwile walki o rekord..Otóż to.Pazikowski zwyczajnie okłamał ludzi, że podejmie próbę bicia rekordu świata, lansował się tym pół roku, a jak przyszło co do czego - to od razu na starcie wywiesił białą flagę. A ja nie znoszę takiego pozerstwa i oszustwa, dlatego mnie ta sprawa mocno wzburzyła.I dlatego stanowczo protestuję przeciwko takiemu relatywizowaniu tej sprawy jaką tu nam zaprezentował Ramzes, że co w końcu miał biedny facet zrobić jak 3 miesiące przed próbą zrozumiał, że nie ma żadnych szans na rekord? To jest usprawiedliwianie zwykłej ściemy. Najpierw ogłaszasz niesłychanie ambitny cel, porywasz się na rekord najmocniejszego zawodnika ultra na świecie, lansujesz się tym pół roku - a jak przychodzi co do czego to nawet nie podejmujesz tej próby. I o tym nie ma słowa w relacji Pazikowskiego z tej imprezy. A przecież to jest najbardziej kluczowa sprawa w biciu tego typu rekordu - porównywanie własnej prędkości i dystansu względem międzyczasów rekordu, który chce się pobić, bo tylko to pokazuje jak blisko jesteśmy celu. I o tej najważniejszej przecież sprawie - nie ma w tej relacji jednego słowa! Pisze zamiast tego o jakiś rekordach Polski na 300km, co to ma w ogóle być? Nie ma uczciwego przyznania się do tego, że to było porwanie się z motyką na słońce, że od pierwszych minut jechał zauważalnie poniżej międzyczasów Strassera.Facet jest bardzo mocnym zawodnikiem ultra, trenuje bardzo ciężko - ale to jego ogromne ego prowadzi właśnie do takich sytuacji. Napina się potwornie mocno na wyniki, cierpi strasznie przy porażkach, brak mu zupełnie luzu i z powodu tej skrajnej napinki ucieka mu mnóstwo frajdy jaką daje ultra, nie liczy się frajda z jazdy, liczą się tylko cyferki i zwycięstwa. W tej relacji z tej próby 24h są teksty o tym jak to płakał, jak to bluzgał na osobę z ekipy go obsługującej, tak że ta osoba się obraziła na miesiąc, to dobrze pokazuje jak skrajny miał facet stopień owej napinki. I dlatego nie stać go było na powiedzenie "rekord świata jest poza moim zasięgiem, zmieniam to na próbę bicia rekordu Polski". I nie rozumie prostej prawdy, że mnóstwo ludzi by takie postawienie sprawy zrozumiało; nie rozumie, bo człowiek z wielkim ego na takim wyznaniu strasznie cierpi, bo musiałby się przyznać publicznie do porażki, przyznać, ze "zalicytował" dużo za wysoko w stosunku do własnych możliwości. Taki stopień napinki na wyniki nawet wśród zawodowych sportowców nie jest aż tak często spotykany, wśród amatorów to już zaczyna się ocierać o śmieszność. I gdy ten bardzo mocno pompowany balonik zostanie przekłuty jak w przypadku tej próby 24h - to trudno się dziwić, że ludzie jaja sobie z tego robią.Cytat: Król Julian w 1 Sty 2024, 13:16Pamiętam jak biegałem długie dystanse to była taka próba na Maratonie Warszawskim, kiedy podchodziłem do łamania 3:15. Jak się okazało później byłem wówczas w fazie "przetrenowania". Efekt był taki, że nic z tego nie wyszło, a objawy pojawiły się już na pierwszych 10km. I wiedziałem , że się nie uda, mimo, że wcześniej wierzyłem że się uda i wszem i wobec o tym mówiłem...że jadę do Warszawy łamać 3:15.Na treningach osiągałem tempa i czasu pokazujące na papierze "że jest w zasięgu". Niestety nie rozumiałem symptomów, które pokazywały że organizm jest przeforsowany. Zatem mechanizmy mogą być różne.Oczywiście, że to jest ważne, ale tu nie był ten przypadek. Facet jeździł ileś treningów, robił próbę koło 400km w tym Przasnyszu i było widać, że za małe ma prędkości o ok. 2km/h by rekord bić. I to na pierwszych 400km, co dopiero utrzymać to przez 24h. Więc mając taką wiedzę musiał wiedzieć, ze rekord jest nierealny. Zresztą w tej jego relacji z próby jest tekst "W dniu próby celowałem w około 960 kilometrów i wiem, że tego dnia byłem na to gotowy". I na tyle gdzieś zaczął tę jazdę, na tyle były międzyczasy dopóki nie zaczęły go łapać kryzysy; tylko nie było go stać na przyznanie, że od razu od startu odpuszcza jazdę na rekord świata.
...że co w końcu miał biedny facet zrobić jak 3 miesiące przed próbą zrozumiał, że nie ma żadnych szans na rekord? To jest usprawiedliwianie zwykłej ściemy.