Próba naplucia na samochód przed sobą to jest już ekstraliga nagrody Darwina.
Dla czołówki tak. Jak ktoś miał na wieczór ok 50km to rozumiem. Więcej? Tutaj robiłbym jak Jędrzej. Jakiś komar do przycięcia.Wczoraj wieczorem myślałem, ze np Wilku się kimnie, sam mi pisał, że pewnie trzeba będzie się kimnąć. A tu proszę. On pocisnął i inni tak samo. Po tym jak wiem już z czym to się je to dla mnie jest to szalone, zwłaszcza na ciężkich podjazdach i wąskich zjazdach.
Tutaj robiłbym jak Jędrzej. Jakiś komar do przycięcia.
Od tamtej pory mam ze sobą składane mini kombinerki i wymiana wentyla zawsze wchodzi bez problemu.
url=https://www.podrozerowerowe.info/uploader/data/0f0c420a1a6d2e66d7f71340b1282679ea271dc4.png][/url]
knippex cobra xs
Co nie zmienia faktu, że organizm był na tyle zmęczony, że w oddali zacząłem widywać ludzi, a czym bliżej dojeżdżałem do miejsca okazywało się, że to jakieś krzaki, albo znak 😉
Jako, że nie mam doświadczenia w maratonach rowerowych (to mój 2. dopiero), chciałem zapytać czy to jest normalne ? Może niepotrzebnie się czepiam ?
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.