Myjka ultradźwiękowa

[Król Julian]

Pytanie brzmi: Czy serio Wam to szejkowanie dobrze działa ? czy może myjecie tak zadbane łańcuchy, że nie widać różnicy ?

Nie rozumiesz istoty szejkowania. Tu nie chodzi o zrobienie dobrze łańcuchowi, ale sobie. Własnej psychice. Taki rodzaj terapii.  

[sinuche]

Pytanie brzmi: Czy serio Wam to szejkowanie dobrze działa ? czy może myjecie tak zadbane łańcuchy, że nie widać różnicy ?

Działa, działa.

Efekty są w postaci osadu na dnie butelki po odstaniu.
Pełno w nich zmielonego metalu i piasku.

Szejkuję łańuchy nawet miesiąc (mam kilka), leżakują sobie w benzynie od czasu do czasu "szejknę" sobie

[Borafu]

A jak się przedstawia zysk z tego szejkowania?
Ja wiem że warunki, w których jeździmy mają kluczowe znaczenie, ale mimo wszystko chyba szejkujący mają jakieś porównanie, prawda?
Bo np jazda na 2 albo 3 łańcuchach w moim przypadku powoduje taką zmianę że mam kilka razy więcej roboty i to w zasadzie wszystko.

[Kòpôcz]

(...)Bo np jazda na 2 albo 3 łańcuchach w moim przypadku powoduje taką zmianę że mam kilka razy więcej roboty i to w zasadzie wszystko.

Mamy rozumieć, że jazda na 2-3 łańcuchach powoduje u Ciebie 2-3 krotnie częstsze ich zmienianie? No by tylko w takim przypadku możliwy jest przyrost roboty (zysk z trwałości zębatek nadal jest pewnie niezmienny).
Czy wpływa to na żywotność i sprawność tylko możemy domniemywać (trudno nam o rzetelne badania porównawcze), ale sporo racji jest w tym, co @Julian mówi - głowie lżej po takim zabiegu

[Borafu]

(...)Bo np jazda na 2 albo 3 łańcuchach w moim przypadku powoduje taką zmianę że mam kilka razy więcej roboty i to w zasadzie wszystko.

Mamy rozumieć, że jazda na 2-3 łańcuchach powoduje u Ciebie 2-3 krotnie częstsze ich zmienianie?

Nie, jazda na 2-3 łańcuchach oznacza że muszę je zamieniać co kilkaset km, czyli roboty jest co najmniej 10 razy więcej.
No chyba że powinienem założyć te wszystkie łańcuchy jednocześnie... O tym nie pomyślałem

[Kòpôcz]

Dobra, chyba kumam - przy jeździe na jednym wcale nie zdejmujesz tylko uzupełniasz smarowanie?

[Borafu]

Bingo!
Choć tak po precyzyjnie rzecz ujmując to zdejmuję, tyle że zaraz po zdjęciu wyrzucam do kosza

[Romal]

Choć tak po precyzyjnie rzecz ujmując to zdejmuję, tyle że zaraz po zdjęciu wyrzucam do kosza

Takoż i ja czynię. Nasłuchałem się kiedyś opowieści jak to trzeba dbać o łańcuch, szejkować, zmieniać co 300 km. Potem pojechałem na swoją pierwszą większą wyprawę i się zdziwiłem, że zmieniam łańcuch co 2-3 dni i szukam nafty po stacjach benzynowych. Trochę to bez sensu było. Machnąłem na wszystko ręką. Dziś dbanie o łańcuch polega na przetarciu go szmatą, nasmarowaniu i ponownym przetarciu, by zebrać nadmiar smaru. Kontrola stanu łańcucha to odciągnięcie go palcami od zębów przedniej tarczy. Jak wyraźnie odstaje, kupuję nowy łańcuch i nową kasetę. Jeśli po założeniu przeskakuje z przodu, kupuję nową koronkę. Jeśli nie, jeżdżę. Ciężko mi powiedzieć ile przejeżdża jeden łańcuch zanim go zmienię, ale te kilka tys. km na pewno. Na moim nowym (już nie taki nowy, ale najnowszy) rowerze przejechałem już 5 tys. km i napęd działa idealnie. Sądzę, że przejadę drugie tyle zanim pomyślę o zmianie.

[Borafu]

Ja zmieniam kiedy zauważam że precyzja pracy już wyraźnie nie ta. W praktyce wychodzi mi to raz do roku, bo jeżdżę jakieś 7-8 tysięcy /rok.
Razem z łańcuchem wyrzucam kasetę (kupuje średniaki, nie jakieś hiper-ultra), a raz na 2-3 zmienny leci środkowa zębatka korby.
Kiedy wachlowałem łańcuchami zysk na trwałości był... delikatnie mówiąc niewielki.