Autor Wątek: Wycieczki widokowo długodystansowe ;)  (Przeczytany 42083 razy)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4466
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
plus dbanie o to ktory naładowany a ktory nie robi sie upierdliwe
Dlatego wymyślono koszyki storacell. Mam już je bardzo długo, wystarczy zapamiętać, że zużytą baterię wkładasz odwrotnie i problem z głowy. Najpierw mam wszystkie główkami do góry, a potem wyjmując świeżą starą wkładam główką do dołu.

"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna michal.je

  • Wiadomości: 68
  • Miasto: Białystok
  • Na forum od: 24.10.2024
plus dbanie o to ktory naładowany a ktory nie robi sie upierdliwe
Dlatego wymyślono koszyki storacell. Mam już je bardzo długo, wystarczy zapamiętać, że zużytą baterię wkładasz odwrotnie i problem z głowy. Najpierw mam wszystkie główkami do góry, a potem wyjmując świeżą starą wkładam główką do dołu.



Człowiek całe życie się uczy. A jak miałem eTrexa to potrzebowałem czegoś takiego  :P, tylko nie wiedziałem, że istnieje.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20193
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Jako, że w ostatni weekend tego roku zapowiadała się doskonała pogoda w górach to zamiast kręcić gdzieś w ponurej mazowieckiej rzeczywistości postanowiłem odwiedzić Kotlinę Kłodzką. Z pogodą trafiłem idealnie, pierwszy dzień w rejon Piotrkowa jeszcze był bardzo ponury, ale drugiego szybko się wyklarowało i Opolszczyznę widziałem już pełnym słońcu. Biwakowałem na Puchaczówce (fantastycznie gwiaździste niebo) a trzeciego dnia w górach to już była magia widoków i barw. Wrzucę tutaj swoją relację z trzeciego dnia tego wyjazdu, bo ten obfitował w masę wrażeń:

Biwak na Puchaczowce elegancki, na przełęczy było koło 0'C. Ale już zjazd do Bystrzycy pokazał siłę inwersji w Kotlinie, bo na dole dowaliło do -9'C. Ale to była dopiero przygrywka bo na zjeździe ze Spalonej do doliny Orlicy na ledwie 2km (sic!) poleciało z 0'C na -12'C, a na zjeździe z Zieleńca do Kudowy z 3,5'C na -10'C,a że to szybki zjazd, gdzie długimi odcinkami trzyma się koło 50km/h - to temperatura odczuwalna była pewnie koło -30'C  :lol:. Z tego mrozu aż pękł mi pedał, na szczęście tylko ramka trzymająca blok, tak więc mogłem się wpinać tylko z jednej strony, co było bardzo upierdliwe.

W Polsce drogi w bardzo przyzwoitym stanie, a micno obawiałem się nocnego zjazdu z Puchaczówki i bocznej drogi na Spaloną, gdzie jeszcze nocą spotkałem pług, pomimo że to niedziela i może 2 samochody mnie minęły.

Tymczasem zaskoczenie przyszło ze strony, gdzie się tego zupełnie nie spodziewałem, czyli na dość ruchliwej drodze na Okraj. Założyłem że skoro to ośrodek narciarski i mocno turystyczne miejsce, a ruch samochodowy dość znaczący - to musi być odśnieżona. A tymczasem okazało się że te czeskie profany nic poza sypnięciem żwirkiem nie zrobiły. A że droga jest mocno zacieniona to co rusz pojawiały się lodowe skorupy, im wyżej tym więcej, była też mijanka, bo samochód leżał na boku. Ale prawdziwa zabawa zaczęła się kawałek przed przełęczą. Samochodów było tyle, że przy drodze zrobiły sobie parking i ciągnęło się to ze 2km. I było tam koło 1km z chamskim lodem, gdzie był regularny korek, nawet koła samochodów buzowały, a na moich oczach autobus obróciło i zaczął się zsuwać w bok, jednym słowem klimaty jak z kultowego "Ale urwał!"  :P. Przy tej liczbie samochodów zostawienie drogi w takim stanie zakrawa na kryminał, nawet jeśli państwo czeskie umywa ręce to ośrodek narciarski powinien to zrobić własnym kosztem. Polskie ośrodki narciarskie w Czarnej Górze i Zieleńcu, które mijałem miały naprawdę dobrze przygotowane drogi dojazdowe. A tylko przejechałem granicę na przełęczy - to wrócił czarny asfalt.

Jednym słowem wrażeń co niemiara, ale z pewnością było warto, bo dzień był bajeczny, zima w pełnym słońcu to widokowa uczta.

Galeria zdjęć z wyjazdu:
https://photos.app.goo.gl/B5j7p3T1eioD7Jj68

Kilka fotek:

















Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 465
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021
Wyjazd przekozacki, szacun.

Ja mam dwa pytania:
1. To srebrne koło śpiwora, to jakieś bivi?
2. Jak masz mocowanego garmina? Bo to chyba nie jest takie standardowe mocowanie gdzie garmina obraca sie o 90st?

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3857
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org

Tyle drewna w zasięgu ręki, a Ty palisz gazem i podmarzasz.

Ognisko miałbyś w kilka minut. Wrzątku ile dusza zapragnie, a do tego cieplutko i przytulnie.

Jak już przyoszczędzać na namiocie, to z ogniskiem można przyoszczędzić i na płachcie i na kuchence. Po prostu śpisz przy ogniu. Las daje ciepło i schronienie.

Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 465
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021
Szkoda czasu na robienie ogniska. Trzeba nazbierać opału (co w ciemnym lesie nie jest tak szybkie i łatwe), potem podtrzymywać ogień, garnek usyfiony z popiołu, a jeszcze uważać trzeba żeby iskry puchowego śpiwora nie podziurawiły, i trzeba to cały czas podtrzymywać i pilnować.

A tak szybka herbatka czy zupka, walisz się do śpiwora, kima, i z rana szybki start :)

Te patyczki co widać na zdjęciu, to dobre są na rozpałkę. Ale potrzymywanie na tym ognia?

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2862
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
a jeszcze uważać trzeba żeby iskry puchowego śpiwora nie podziurawiły, i trzeba to cały czas podtrzymywać i pilnować.

E tam.
Ten materacyk to chyba słynny Thermarest - wymienią na gwarancji :)

Tak miałeś dobrze, że podjeżdżałeś po tym lodzie na pod Okraj (do Kowar, 370 ?) . Zjazd byłby mniej przyjemny.
Ciekawi mnie, może czesi nie posypują chemią wszystkich dróg (w zimie nie jeździłem, ale często widziałem tablice "Konec chemickeho posypu").

Musiałby się Rowerownik wypowiedzieć, on często jeździ po czeskich Sudetach.
« Ostatnia zmiana: 30 Gru 2024, 16:20 sinuche »

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3857
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Te patyczki co widać na zdjęciu, to dobre są na rozpałkę. Ale potrzymywanie na tym ognia?

Te "patyczki" są idealne do gotowania i ogrzania się.

Ciekawi mnie, może czesi nie posypują chemią wszystkich dróg

W górach często spotykałem posypywanie drobnym żwirkiem. Świetna sprawa bo nie zanieczyszcza otoczenia. Za to upierdliwa, jak się chce zjechać drogą na śladówkach.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20193
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Tyle drewna w zasięgu ręki, a Ty palisz gazem i podmarzasz.
Ognisko miałbyś w kilka minut. Wrzątku ile dusza zapragnie, a do tego cieplutko i przytulnie.

Żeby rozpalić takie ognisko co daje realne ciepło to potrzeba pół godziny zbierać drewno, ciągle je dokładać i ma się zupełnie usyfiony garnek. Nie mówiąc już o tym, że płomień widać z daleka i może przyjść ktoś się czepić (bo palenie ognisk w lasach jest zabronione), a to była droga przy szlaku na Śnieżnik. Od ciepła to ja mam śpiwór, a kuchenkę wożę po to, żeby szybko i czysto ugotować coś do zjedzenia. Dyskutowaliśmy już nieraz o tym Pablo, więc wiesz, że ja ognisko traktuję w kategoriach towarzyskich, żeby usiąść, pogadać itd. - a tutaj byłem sam i zrobiłem tego dnia 300km z górską końcówką, więc byłem zmęczony i chciałem szybko zjeść i pójść spać, bo wcześnie wstawałem kolejnego dnia. A czysto użytkowo to dla mnie ognisko nawet nie ma podejścia do kuchenki.
Jak już przyoszczędzać na namiocie, to z ogniskiem można przyoszczędzić i na płachcie i na kuchence. Po prostu śpisz przy ogniu. Las daje ciepło i schronienie.

Nie przekonuje mnie to, żeby ogień cała noc dawał ciepło to potrzeba naprawdę dużo drewna i dużo czasu na znalezienie paliwa, dużo więcej niż się straci na wiezieniu lekkiego bivi i kuchenki.

1. To srebrne koło śpiwora, to jakieś bivi?
Tak bivi, żeby zabezpieczyć śpiwór przed wilgocią
2. Jak masz mocowanego garmina? Bo to chyba nie jest takie standardowe mocowanie gdzie garmina obraca sie o 90st?

U mnie nie trzeba obracać, mam mocowanie od garminowskiego powerbanka, tam się przekręca wajchę by zablokować urządzenie. Tak samo chyba funkcjonują mocowania do lemondek.

Ciekawi mnie, może czesi nie posypują chemią wszystkich dróg (w zimie nie jeździłem, ale często widziałem tablice "Konec chemickeho posypu").

Dokładnie tak jest, w Czechach czy tym bardziej na Słowacji wielu dróg się po prostu nie odśnieża, sypią tylko żwirkiem, który na lodzie niewiele daje. W Polsce jest bardzo modne narzekanie na nasze służby drogowe - ale tak naprawdę to mamy jedne z najlepszych w Europie, poza okresami gdy mocno sypie śnieg to większość dróg jest zimą w bardzo dobrym stanie. W ogóle sama jakość asfaltów jest w Polsce sporo lepsza niż w Słowacji czy Czechach. Czechy tak 20 lat temu nas pod tym względem wyraźnie przerastały, teraz już zostały za nami daleko z tyłu.

Ale nie odśnieżenie tak ruchliwej drogi jak ta na Okraj, prowadzącej dodatkowo do ośrodka narciarskiego - to już jak napisałem ociera się o kryminał. Niech tam się zrobi poważna gołoledź - to wiele samochodów tam utkwi.

Offline Mężczyzna Gravel mental

  • Wiadomości: 25
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 23.08.2024
Jakim cudem nie zamarzł

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3857
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Tak bivi, żeby zabezpieczyć śpiwór przed wilgocią

W lesie w zasadzie rzadko kiedy wilgoć osiada. Mam wrażenie, że śpiwór będzie bardziej wilgotny od tego co się skropli w bivi (także "oddychającym") niż gdyby nie był wewnątrz bivi. Co innego na otwartej przestrzeni.

W takim wypadku IMO lepiej sprawdza się płachta w rodzaju małego, lekkiego tarpa.

Jak zimą sypiałem na mrozie pod gołym niebem, to zwykle niczym się nie przykrywałem i śpiwór był suchy.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 20193
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Każdy ma jakieś swoje patenty.
IMO wilgoć z kumulacji jest mniejsza niż taka z rosy i mgły, która o tej porze roku potrafi być dotkliwa. Choć akurat tutaj przy noclegu na przełęczy nie było z tym problemu, było sucho.

Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 465
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021


W takim wypadku IMO lepiej sprawdza się płachta w rodzaju małego, lekkiego tarpa.

Jak zimą sypiałem na mrozie pod gołym niebem, to zwykle niczym się nie przykrywałem i śpiwór był suchy.

To też zależy - przede wszystkim od wiatru. Czy jest, i czy tą wyparowaną wilgoć nam znad śpiwora zabierze. Ja dzisiaj zrobiłem sobie nockę w lesie (testuję - z sukcesem - korzystanie z materaca w hamaku), i przy kompletnym braku wiatru, a w nocy temperaturze w okolicach kilku stopni na minusie załapałem się na punkt rosy który skraplał mi wilgoć na śpiworze. Pomimo dobrej wentylacji (hamak z tarpem). Jak jest bezruch powietrza, takiego na minusie, to nie ma bata - wilgoć na śpiworze będzie.

Ja myślę, że dobrą opcją jest jakieś membranowe bivi. Mam nawet takie ze snugpaka, ale że się w hamaku dobrze czuję, to snugpak czeka i leży - aż zrobie sobie takiego minimalnego tripa a'la Wilk :-)

Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 465
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021

U mnie nie trzeba obracać, mam mocowanie od garminowskiego powerbanka, tam się przekręca wajchę by zablokować urządzenie. Tak samo chyba funkcjonują mocowania do lemondek.



Dzięki za podpowiedź, nawet nie wiedziałem że są pod garmina mocowania do lemondki. A właśnie czegoś takiego szukałem.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20193
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Jakim cudem nie zamarzł
Kto nie zmarzł?
Garmin?  :P

To też zależy - przede wszystkim od wiatru. Czy jest, i czy tą wyparowaną wilgoć nam znad śpiwora zabierze. Ja dzisiaj zrobiłem sobie nockę w lesie (testuję - z sukcesem - korzystanie z materaca w hamaku), i przy kompletnym braku wiatru, a w nocy temperaturze w okolicach kilku stopni na minusie załapałem się na punkt rosy który skraplał mi wilgoć na śpiworze. Pomimo dobrej wentylacji (hamak z tarpem). Jak jest bezruch powietrza, takiego na minusie, to nie ma bata - wilgoć na śpiworze będzie.

Ja myślę, że dobrą opcją jest jakieś membranowe bivi. Mam nawet takie ze snugpaka, ale że się w hamaku dobrze czuję, to snugpak czeka i leży - aż zrobie sobie takiego minimalnego tripa a'la Wilk :-)

Przede wszystkim trzeba patrzeć na swoje potrzeby, to co nam daje komfort i frajdę - bo podejścia do biwakowania są bardzo rozmaite. Ja generalnie zdecydowanie preferuję namiot, ale czasem wygrywa zestaw minimalistyczny, a tu zależało mi, żeby wszystko zmieścić w jedną torbę, więc wziąłem sam śpiwór i worek, z namiotem już bym nie dał rady. Zimą IMO kluczowa jest izolacja od podłoża, czyli materac lub karimata które poradzą sobie z oczekiwanym zakresem temperatur. Bez dobrej izolacji od podłoża to już trzeba się liczyć z tym, że będziemy marznąć i zamiast spania będziemy się tylko trząść.

A takie podejście jak to czy gotujemy na ognisku czy kuchence - to już właśnie kwestia osobistych przyzwyczajeń i tego co nam daje frajdę. Dla Pabla właśnie ognisko to kwintesencja biwaku, więc i zrozumiałe, że zawsze stara się je rozpalić. Dla mnie akurat to nie jest specjalnie istotne, ogniska lubię, ale jak jadę w grupie, wtedy bardzo fajnie posiedzieć przy ogniu i pogadać. Natomiast nie wyobrażam sobie biwaku bez jakiegoś jedzenia na ciepło, herbaty itd. Pod rozgwieżdżonym niebem w czasie wyżowej pogody zimą, z porządnym dystansem w nogach - to zupki chińskie smakują mi bardziej niż obiad w wykwintnej restauracji  ;)

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum