Autor Wątek: Wycieczki widokowo długodystansowe ;)  (Przeczytany 26518 razy)

Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1991
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
od kilku lat uważam że jesień to najpiękniejsza pora roku..
i utwierdzam się w tym przekonaniu po obejrzeniu zdjęć , pieknie !

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Złota jesień w eleganckim wydaniu. Skądinąd okolice Tatr, Gorce i Pieniny chyba najładniej prezentują się jesienią, o ile jest słońce. Ostatniego dnia widać jak czar pryska, gdy pogoda się psuje.

Z tym usmarowanym rowerem i intercity lepiej uważaj, bo mnie kiedyś nie wpuścili mimo biletu, a nie zdążyłem podjechać na myjnię. Sporo problemów mi wtedy narobili, bo straciłem całe połączenie do Poznania z rezerwacją roweru. A był wizualnie mniej upieprzony.
« Ostatnia zmiana: 27 Paź 2024, 11:11 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19907
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Piękne klimaty. Złota jesień, Pieniny, Krynica, Nikifor... Dawno mnie tam nie było.

Polecam powrót do matecznika ;)
Piękne rejony, a o tej porze roku wyjątkowe.

od kilku lat uważam że jesień to najpiękniejsza pora roku..

Podobnie uważam. I doceniam to, że mieszkam w takim kraju jak Polska, gdzie te pory roku są dość wyraźnie od siebie oddzielone. Takie powiedzmy Wyspy Kanaryjskie, gdzie okrągły rok są zbliżone warunki to są fajne jak się tam wybrać zimą, ale żeby mieszkać na stałe to bym się w życiu z Polską nie zamienił.

Złota jesień w eleganckim wydaniu. Skądinąd okolice Tatr, Gorce i Pieniny chyba najładniej prezentują się jesienią, o ile jest słońce. Ostatniego dnia widać jak czar pryska, gdy pogoda się psuje.
Dokładnie, przy słońcu te rejony są po prostu bajeczne. Natomiast przy deszczu to już się robi problem. Ja miałem tyle szczęścia, że deszcz miałem za Halą Łabowską, na odcinku na Jaworzynę. Bo na zachód od Hali Łabowskiej na GSB jest bardzo wredny błotnisty odcinek, do tego i z lepką gliną. Jak się tam człowiek wpakuje na mokro - to 20 metrów jazdy wystarczy by mieć fatbike ;). A na Jaworzynę juz jest twardo, tyle że po mokrych kamieniach wrednie się jedzie. Też miałem problem bo ruszyłem jeszcze nocą, a miałem czołówkę, a przy takiej zawiesinie w powietrzu to nawet mocna czołówka bardzo słabo sobie radzi
Z tym usmarowanym rowerem i intercity lepiej uważaj, bo mnie kiedyś nie wpuścili mimo biletu, a nie zdążyłem podjechać na myjnię. Sporo problemów mi wtedy narobili, bo straciłem całe połączenie do Poznania z rezerwacją roweru. A był wizualnie mniej upieprzony.

O takiej akcji to jeszcze nie słyszałem. Mój rower był już suchy, bo przed Tarnowem wyszło słońce. czym innym jest świeże błoto.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
O takiej akcji to jeszcze nie słyszałem. Mój rower był już suchy, bo przed Tarnowem wyszło słońce. czym innym jest świeże błoto.
Jeszcze mnie skasowali odstępne za zwrot biletu, w tej samej kasie u tej samej baby, co mi go sprzedała. Ale to był Przemyśl, tam trochę jednak pachnie wschodem w wielu sytuacjach.

Ja miałem tyle szczęścia, że deszcz miałem za Halą Łabowską, na odcinku na Jaworzynę. Bo na zachód od Hali Łabowskiej na GSB jest bardzo wredny błotnisty odcinek, do tego i z lepką gliną. Jak się tam człowiek wpakuje na mokro - to 20 metrów jazdy wystarczy by mieć fatbike ;).
Bez przesady, prawdziwe błoto jest na wschód od Komańczy albo w wybranych partiach Beskidu Makowskiego :D Beskid Sądecki pod tym względem jest łaskawy, bo ma dużo podłoża kamienistego.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19907
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Bez przesady, prawdziwe błoto jest na wschód od Komańczy albo w wybranych partiach Beskidu Makowskiego :D Beskid Sądecki pod tym względem jest łaskawy, bo ma dużo podłoża kamienistego.

Generalnie tak jest, w Beskidzie Niskim jest sporo więcej błota.
Tyle, że w przypadku gliny - to nie ma większego znaczenia, bo wystarczy naprawdę bardzo krótki kawałek by załatwić rower dokumentnie. A taki właśnie kawałek jest już na grzbiecie pasma Jaworzyny na trasie na zachód od Hali Łabowskiej, czyli po drodze do Piwnicznej. Tak to wyglądało parę lat temu, gdy jechałem tam na mokro:

Offline Kobieta Weronika

  • Wiadomości: 341
  • Miasto: Wychódźc
  • Na forum od: 26.01.2020
    • Dawne podróże - pamiętnik z początku XXI wieku
Cudo :icon_surprised:

Pod Kraśnikiem w 2013

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19907
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Zimowe Tatry
... czyli na przypale, albo wcale  :lol:

Jako że na weekend zapowiedziano dobrą pogodę w Tatrach - nie mogłem odpuścić takiej gratki by zobaczyć Tatry w zimowej szacie. Ruszam ze Skarżyska przed 14, do Suchedniowa towarzyszy mi Transatlantyk - dzięki za miłe spotkanie!

Niestety wiatr mam z poludnia - i tak było aż ponad 300km do Liptowskiego Mikulasza, z czego do Krakowa był to wiatr niewielki, natomiast za Krakowem zaczął już dawać w kość. Początek elegancki, w pięknym słońcu, ale gdy po 2h zaczyna się noc pojawiają się gęste mgły, takie, że gdy dojeżdżam do Krakowa jestem już cały mokry. Za Krakowem łapie mróz, gdy dojeżdżam do polskiego bieguna zimna, czyli Kotliny Orawskiej zaczyna solidnie trzepać, na termometrze często widać wartości kolo - 8'C. Są problemy z tylną przerzutką, mokra po tej mgle na mrozie szybko podmarza, trzeba ręcznie usuwać lód by wróciła normalna praca.

Świta za Chochołowem, przetrwanie 16-godzinnej grudniowej nocy to zawsze duży zastrzyk motywacji. Poranek choć bardzo zimny to i piękny, nie spodziewałem się że będzie aż tyle śniegu, droga na Oravice trochę zalodzona (ale ujdzie), na Kwaczanach porządnie odśnieżona, na wysokości 1000m jest już dużo śniegu, zastanawiam się co to będzie na trasie do Strbskego Plesa.

Z Mikulasza (320km) ruszam z zaledwie godziną zapasu do pociągu (licząc średnią 20km/h, którą niełatwo w takich górach utrzymać), jazda pod wiatr i dotkliwy mróz wyssały ze mnie sporo sił, na takim zimnie mięśnie pracują dużo mniej efektywnie.

Na wysokości 1000m zaczyna się zabawa, okazuje się że droga do Strbskiego Plesa jest nieodśnieżona, jest dużo odcinków z gołoledzią, chwilami na szosie jest żywy lód. Jest klasyczna przeplatanka, na odcinkach gdzie świeci słońce daje się jechać, ale na wielu zacienionych fragmentach mam masakrę - lód, skorupy lodowe, odcinków z ubitym śniegiem niewiele.

Jednym słowem warunki zupełnie się nie nadają na rower szosowy, ale jak to mawiał Pawlak w Samych Swoich: 

 :D

W takich warunkach oczywiście jedzie się bardzo wolno, więc rychło mój zapas czasowy do pociągu spada do zera, więc byłem przekonany że się nie wyrobię i będę musiał wracać nocnym pociągiem do Warszawy. Ale na zjeździe ze Strbskego jest nieco lepiej, a od Tatrzańskiej Polanki niespodziewanie droga jest posypana solą i wraca normalny asfalt, co mnie uratowało.

Po zaliczeniu Zdziaru mam jeszcze 10min zapasu, więc postanawiam pojechać zgodnie z pierwotnym planem, czyli gorzystą drogą Oswalda Balcera, a nie skrócić przez Bukowinę do Poronina. Ale od Tatrzańskiej Jaworzyny znowu odcinek z lodem i do Zakopanego musiałem zasuwać z wywieszonym językiem, na dworzec wpadam ledwie 7min przed odjazdem  :P

Trasa z gatunku mocnego hardcoru, ujechalem się niewąsko - ale z pewnością było warto, przeżycia i przepiękne widoki zostaną mi na dlugo.
Galeria zdjęć:
https://photos.app.goo.gl/muu8jhbGvhr2BFaQ7

Kilka  fotek:

















Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Ciekawe z tym mrozem, bo 2 grudnia rano na stacji na torfowisku w Kotlinie Orawskiej, gdzie zwykle padają rekordy zimna, aż tak mocno nie zeszło. Musiałeś mieć trochę pecha. Ja kiedyś trafiłem na -20 na porannym zjeździe w Kotlinę Liptowską, a biwakowałem wtedy na Przełęczy Kwaczańskiej, zwanej także Zawozami. Tutaj wykres ze stacji w Kotlinie Orawskiej:

"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1991
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
pisałem ci już na insta , mój mózg tego nie ogarnia , trzeba mieć łeb jak sklep …
podziwiam determinację  , zawodnik klasa !


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7942
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Ruszam ze Skarżyska przed 14, do Suchedniowa towarzyszy mi Transatlantyk - dzięki za miłe spotkanie!

Też się cieszę ze spotkania oraz z tego, że jechałem z Tobą jedynie w dzień. :)


Offline Wilk

  • Wiadomości: 19907
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Ciekawe z tym mrozem, bo 2 grudnia rano na stacji na torfowisku w Kotlinie Orawskiej, gdzie zwykle padają rekordy zimna, aż tak mocno nie zeszło. Musiałeś mieć trochę pecha. Ja kiedyś trafiłem na -20 na porannym zjeździe w Kotlinę Liptowską, a biwakowałem wtedy na Przełęczy Kwaczańskiej, zwanej także Zawozami. Tutaj wykres ze stacji w Kotlinie Orawskiej:

Przejrzałem swój ślad z tego wyjazdu - i to by sie z grubsza zgadzało. Akurat w Czarnym Dunajcu było trochę cieplej, mój termometr pokazywał tam ok. -6'C (używam czujnika Garmin Tempe, on jest stabilny, ale tak mniej więcej 1-2 stopnie zaniża, to też zależy gdzie go mamy zamontowany na rowerze), więc realnie mogło być -4'C. Natomiast po wjeździe na Słowację było ze 3 stopnie mniej, szczególnie zimno było w dolinie Oravicy, bo tam byłem gdy świtało (wtedy jest najzimniej), a jest to zacieniona dolina ze strumieniem, gdzie słońce bardzo późno dociera, zawsze tam jest bardzo zimno.

pisałem ci już na insta , mój mózg tego nie ogarnia , trzeba mieć łeb jak sklep …
podziwiam determinację  , zawodnik klasa !

Dzięki, ale przeceniasz mnie. Kwestia jakiejś tam odporności na warunki, ja lubię powalczyć z pogodą, też miałem dobrze rozplanowaną trasę, odpoczynki na stacjach w cieple pozwalają się dobrze zregenerować. A duży mróz w Polsce prawie zawsze oznacza wyżową pogodę - i jak się nockę przetrzyma to w dzień jest ekstra.

Też się cieszę ze spotkania oraz z tego, że jechałem z Tobą jedynie w dzień. :)

Zawsze fajnie było kawałek pokręcić. A nocka nie taka straszna jak ją malują. I jaki jest skok motywacji jak już przetrzymamy te 16h ciemności i zaczyna świtać. I jeśli do tego jest to piękny świat w Tatrach  ;)

Offline Mężczyzna Żubr

  • Wiadomości: 2480
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 03.11.2010
Ładnie, ładnie. Będziesz wrzucał ślad? Jaka maksymalnie opona wchodzi Ci do tego Canyona?

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Akurat w Czarnym Dunajcu było trochę cieplej, mój termometr pokazywał tam ok. -6'C (używam czujnika Garmin Tempe, on jest stabilny, ale tak mniej więcej 1-2 stopnie zaniża, to też zależy gdzie go mamy zamontowany na rowerze), więc realnie mogło być -4'C. Natomiast po wjeździe na Słowację było ze 3 stopnie mniej, szczególnie zimno było w dolinie Oravicy, bo tam byłem gdy świtało (wtedy jest najzimniej), a jest to zacieniona dolina ze strumieniem, gdzie słońce bardzo późno dociera, zawsze tam jest bardzo zimno.
To i tak ulgowa taryfa, bo różnice temperatury potrafią dochodzić do kilkunastu stopni na odcinku 1 km, np. na mrozowisku w Wojkowicach 7 stycznia 2017 było -41,3 przy gruncie i -37,5 na 2 metrach, a tymczasem 700 m dalej -27,5, w Katowicach -25,6. Gdybyś trafił na całkowicie bezwietrzną i bezchmurną pogodę to miałbyś 10-15 stopni chłodniej.

https://mrozowiska.pl/2022/09/pozostale-mrozowiska-wojkowice-woj-slaskie/

Jak rok temu rozbijałem namiot w mrozowisku pod Limanową to miałem ogromnego cykora, czy temperatura nie poleci nagle z minus 10 na -40, ale na szczęście całą bezchmurną noc był wiatr  :lol: A to było jedyne przyjemne miejsce na biwak, tam w dolinie przy szosie trudno o dobre miejscówki.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Online Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5116
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Proponuję specjalnie dla Wilka zrobić wersję zimową MRDP - "MRDP MRÓZ"  ;D
Troszkę poluzować tylko limit i mam przeczucie graniczące z pewnością, że to ukończy.  :o

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6104
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Troszkę poluzować tylko limit i mam przeczucie graniczące z pewnością, że to ukończy

Znając Wilka, to luzowanie limitu niepotrzebne  8)
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum