Do jazdy w górach? Nie boisz się zdziwienia w mieście jadąc, że 1 minutę wcześniej miałeś hamulce a teraz nagle hamując juz ich nie masz bo zaczęło padać, bo wjechałeś w kałużę, błotko, piasek?Rzadko kiedy się zgadzam z Wilkiem, ale tu ma 1000% racji, zwłaszcza że on wali tysiące kilometrów na raz...
Ale Ty i tak wybierzesz wibrejki bo Marta woli tarczówki, więc na złość...
Cały czas mówimy o jeździe miejskiej.
Dla mnie jazda miejska wygląda też tak jak na poniższych zdjęciach - tylko tarczówki i to najlepiej hydrauliczne, bo nie zamarzają
Ja po mieście jeżdżę praktycznie codziennie. Zwykle min. 100km/dzień. Dla mnie najbardziej irytującą sprawą w hamulcach obręczowych jest zużywanie się obręczy. Można to zminimalizować dbając o klocki, o ustawienie, o czystość klocków i obręczy, ale cudów nie ma. Drugą irytującą sprawą jest dla mnie blokowanie się ramion hamulca na skutek działania soli i i wszelkiego innego syfu. Nawet najlepsze hamulce szybko przestają luźno chodzić.
Każdy dobrej klasy i dobrze wyregulowany hamulec blokuje koła, nawet Canti.
ja mam V-ki Avida i hamują mi na mieście, hamują w górach, hamują na deszczu, hamują w górach na deszczu, hamują w mieście na deszczu itp.