I znów pobiliśmy rekord

W czwartek 9 sierpnia po 11:30 wyruszyliśmy na pobicie rekordu. Jak zwykle spakowaliśmy kilogramy bagażów

I ruszyliśmy

Pojechaliśmy przez Rokitno, Jeziorowice, Łany Wielkie, Zabrodzie i wylądowaliśmy w Żarnowcu. Pod Rokitnem spadło kilka kropel deszczu, lecz pojechaliśmy dalej. Nie wiedzieliśmy, co nas spotka potem....

W Żarnowcu zeżarliśmy cuś i pojechaliśmy dalej przez Zagłębie Kapuściane: Jelczę, Tczycę, Swojczany, Miechów-Charsznicę, Charsznicę, Chodów i wyjechaliśmy w Miechowie. Zapach kapusty po drodze był przepiękny

W Chodowie wstąpiliśmy do kolegi taty

W Miechowie zakupiliśmy żarcie. Znowuż spadło kilka kropelek deszczu. Po zjedzeniu lodów i porobieniu fotek ruszyliśmy w stronę domu. Podczas zjazdu z górki tacie zwiało do rowu kapelusz

Poszedł po niego i ruszyliśmy dalej przez Siedliska, Pstroczyce I i II, Tunel. Tam ścięliśmy miętki. Nie wiem, skąd pojawiło się ciemne i groźne wyglądające chmurzysko

Ominęło nas, ale za nim kolejna chmura z niewiemkąd

Przyniosła nam burzę. Akurat ledwo zipaliśmy pod bardzo stromy i strasznie długi podjazd. Obok były lasy bukowe. Na szczycie usłyszeliśmy, że gdzieś uderzył piorun, a akurat byliśmy wtedy pod drzewem i ubieraliśmy kapoty

Zjechaliśmy do Tunelu i zatrzymaliśmy się na przystanku. Pioruny waliły, wiało i padało. Gdy już sobie ta burza poszła i wyszło słonko, zjechaliśmy do Przybysławic.
Ale tam znów lunęło(bez burzy)

Przeczekaliśmy ten opad i pojechaliśmy przez Kozłów, Wierzbicę, Klimontów, Gniewięcin, Piłę, Sędziszów, Nową Wieś, Słupię. Tam kurde znowu zaczęło lać

Ale powiedzieliśmy : pierdzielimy, jedziemy

W deszczu jechaliśmy przez Wywłę aż do Goleniów. Tam przestało i przez Chałupki wróciliśmy do domu

Zrobiliśmy wtedy 100.4 kaem. Z tej stromej góry osiągnęliśmy 54 na godzinę i znów pobiliśmy rekord prędkości

Po powrocie wskoczyłem do wanny z ciepłą wodą na moczenie obolałych mięśni.
Zaliczyliśmy też 2 nowe gminy

Tutaj widok na pola z kapuchą :
