Autor Wątek: Wycieczka po zlocie w Starej Dąbrowie  (Przeczytany 662 razy)

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3388
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Wycieczka po zlocie w Starej Dąbrowie
« 11 Maj 2023, 22:16 »
Zlot się zbliża więc może w końcu napiszę coś o tym, jak to sobie pojeździłem po ubiegłorocznym :D

Schematycznie plan, z takich i innych względów, składał się z kilku szerokich zawijasów:



Planowana trasa udała się w 96.3% - niespełna 30 km zamiast dróżkami wzdłuż Narwi ściąłem DK 64 na odcinku Wizna - Jeżewo Stare; na szczęście, ruch był znikomy. Skrót ze względu na zepsuty bębenek ostatniego dnia (pęknięta sprężynka dociskająca pieski; po wymianie jeszcze jakiś czas działał), dzięki któremu jechałem na upośledzonym ostrym kole zmajstrowanym poprzez przywiązanie kasety do szprych zapasową linką do przerzutki. Gdy przestawałem pedałować łańcuch napinał mocno tylną przerzutkę i spadał z przedniej tarczy. A gdy na zjeździe wymusił pierwszeństwo dostawczak przez co gwałtownie musiałem zahamować, naprężony łańcuch rozerwał na strzępy przednią przerzutkę. Po 70 km takiej jazdy, gdzie rzutem na taśmę zdążyłem na powrotny pociąg z Łap (i dodatkowych 10 km dojazdu z dworca do domu) linka była w strzępach i pewnie wiele więcej by już nie wytrzymała. Nabrałem natomiast pewnego szacunku do ostrokołowców, jazda bez przerw w pedałowaniu sporo sił ze mnie wyssała.

Z mykologicznego punktu widzenia było słabo - w trakcie wycieczki zlotowej po Kampinosie minąłem kilka ładnych stanowisk grzybów; niestety, później na nic ciekawego nie trafiłem. Trudno się mówi.



Zlotu nie będę wspominał, jak było to każdy wie. Po zakończeniu w niedzielę dość ospale potoczyłem się w stronę Warszawy, odbijając jednak wpierw do Fortu VII Twierdzy Modlin. Usatysfakcjonował. Przez miasto przeleciałem wzdłuż Wisły, zjadłem obiad z bratem i strzeliłem kawę na bulwarach, która niewiele pomogła - przed definitywnym opuszczeniem obszaru miejskiego zaliczyłem jeszcze drzemkę z widokiem na wieżowce. W sam raz na oczekujące piachy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.



O umiarkowanie interesującym krążeniu po mniejszych i większych zadupiach Mazowsza, Kurpiów, Mazur i Podlasia szczegółowo rozpisywał się nie będę, bo w sumie nie ma o czym (choć zaznaczę, że bardzo lubię taki spokojny, pustkowaty wiejski klimat). Odnotuję tylko, że jak na maj, było całkiem zimno i momentami dość solidnie wiało mi w pysk. A na nogach tylko sandały, no cóż.


Z zaplanowanych atrakcji główną była ruina fabryki płyt pilśniowych w Rucianej-Nidzie, którą to miejscówkę polecał mi Połciu - niestety, spóźniłem się kilka miesięcy; teren był otoczony płotem i ruina w większości wyburzona.



Swego rodzaju pocieszeniem był niedokończony i zapuszczony hotel w niedalekim Wiartlu, który spostrzegłem (co trudne nie było) jadąc przez miejscowość. Połowa zasadniczo wykończona, druga bez dachu i gnije. Co tu się stało, czemu nie został choć prowizorycznie zabezpieczony - nie wiem. Obiekt duży i dostępny, można chodzić do woli.



Spontanicznie zwiedziłem prześwietny rozległy skansen kurpiowski w Nowogrodzie. Spóźniłem się na zwiedzanie wnętrz, ale dzięki temu większość czasu nie było innych gości i momentami czułem się jak w jakiejś wiosce duchów z dawnych czasów.



Przypadkiem również wpadłem na obiekt nazywany przez internet Wytwórnią Chemiczną nr 18 w Prostkach - na noclegu przeglądałem mapkę na jutro i zauważyłem nietypowe zabudowania w lesie między Grajewem a Ełkiem. Odbiłem trochę z planowanej trasy i był to dobry krok, zwiedziłem porozrzucane na dużej przestrzeni składy otoczone solidnymi nasypami i opuszczoną remizę zaśmieconą tysiącami pustych butelek po wodzie mineralnej z nieczynnego już ujęcia. Szczegółów co tam było w internecie nie znalazłem, ale były to raczej składy, a nie fabryka, budynków produkcyjnych brak. Zapewne broni albo materiałów wybuchowych, sądząc po zabezpieczeniach.



A do tego oczywiście Parki Narodowe, Biebrzański i Narwiański (choć ten drugi raczej z doskoku, spieszyło mi się na pociąg). Poszwendałem się po łąkach, posiedziałem nad bagnami i rzeczkami a w Czerwonym Bagnie spotkałem rysia (słabo widoczny na zdjęciu).



Kulinarnie nic niezwykłego, smaczny sandacz w barze w Nowogrodzie ("Przy moście", polecam)



w tym samym barze kupiłem tam również fantastyczny napój fermentowany a'la kwas, tylko z dodatkiem jałowca (bezalkoholowy, wbrew nazwie). Tak mi zasmakowało, że kupiłem 2 litry na wynos.



I pofolgowałem sobie w knajpie w pałacyku w Kolnie, tatar



i żeberka



Rozruch po tym wypadł dość ciężko.

Dobrze też wspominam drugie śniadanie w Olecku w barze Koala, bardzo przytulna miejscówka. Aż się ruszać nie chciało, choć po prawdzie mogła to być kwestia kilku dni jazdy i piachu w nogach.



Dodatkowo, ostatniego dnia narwałem sobie pędów sosnowych z polnych samosiejek, od paru lat co roku majstruję z tego syrop na zimę, dobrze mi robi na gardło.



Łącznie 7.5 dnia jazdy, 52 gminy.

Z grubsza wierna trasa

https://en.mapy.cz/s/lageraduvo

Reszta zdjęć

https://www.flickr.com/photos/103427468@N03/albums/72177720308191305

Offline Mężczyzna Rowerownik

  • Wiadomości: 573
  • Miasto: Okolice Wrocławia
  • Na forum od: 18.05.2014

Dodatkowo, ostatniego dnia narwałem sobie pędów sosnowych z polnych samosiejek, od paru lat co roku majstruję z tego syrop na zimę, dobrze mi robi na gardło.


Ten rok jest bardzo fajny bo pędy rosną powoli i cały maj można je zbierać, właśnie wróciłem z drugą siateczką, pięciolitrowy słój został napełniony.
Po spuszczeniu syropu zalewam pędy wódką i w zimie jest też pyszna nalewka.
Piękna amerykańska panorama. Od dłuższego czasu dumam z której strony podejść rowerowo tego jeża  :)


Mój pierwszy służbowy samochód, byłem dumny jak zajechałem nim pod dom :)

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3388
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Jeża najlepiej zrobić prawym brzegiem Wisły - jego kolce wystają na zewnątrz, a to jest miękkie podbrzusze. Można tak bezkonfliktowo wyjechac zarówno na północ, jak i na południe. Przejeżdża się też blisko centrum, więc według potrzeb można sobie odbić.

Ten rok jest rzeczywiście specyficzny, w ubiegłym kwiaty akacji zbierałem jednocześnie z bzem czarnym, teraz bez kwitnie a akacja ledwo listeczki wypuściła. A pędy sosny też zebrałem, ale 'tylko' na 2.5 litra (do tego litrowy słoik z mieszanki świerk-jodła).

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Za sentyment do Lublina "łapka w górę".
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum