Cześć

Wrzuciłem zdjęcia z urlopu. Nie do końca jestem przekonany, że była to wycieczka rowerowa, bo proporcje pchania do jazdy zbliżały się do 1/1. Ale załóżmy, że się kwalifikuje.
zdjęcia są tu:
https://www.flickr.com/photos/140661507@N08/albums/72157698074987162Album poskładany pi x drzwi, bo trochę nie mam czasu, a później to już w ogóle nie będę się miał jak tym zająć. Trasa Tiaczew - Menczył - łącznikiem na Krasną

- do Ust' Czornej - Świdowcem do Rachowa, do Diłowego, przez Popa Iwana Marmaroskiego, Nieneskę i Czywczyny do Palenicy. Autobus z Kołomyi.
Poniżej wklejam teksty, które wrzucałem, będąc w zasięgi wifi, na FB, ku uciesze tamtejszych znajomych, tudzież Szanownej Małżonki

Album może się jeszcze nieco zmienić, w szczególności może ubyć zdjęć, bo wróciłem w niedzielę i nie mam czasu się tym zająć z odpowiednim skupieniem. Relacji tradycyjnie nie będzie. Teren jest zresztą w większości powszechnie znany i jeżdżony, także z dziećmi

Dla mnie był to powrót do 2005-2006 r., ale wtedy byłem tam pieszo. Na pytania chętnie odpowiem

Jest kilka podpisów pod zdjęciami, bo nie wszystkie się same tłumaczą.
pzdr.
Szymek
=================
3 września
Wczoraj zrobiłem łącznik Menczył-Topas (5,5 km, 7 godzin). Bardzo dobry, głupi pomysł, polecam

. Jak nie wiadomo co jest na zdjęciach to właśnie to

Ale przedtem i potem było pięknie

Teraz Świdowiec.
=================
5 września
Jest ładnie

Płaj Bliźnicki zdecydowanie wymiata

=================
9 września
Nie codziennie wypycham rower 1400 m do góry (chwila, jednak codziennie), ale jeśli już to robię, to w zlewie miesiąca

Jest tam takie dość ładne moim zdaniem zdjęcie namiotu.

Do tego komentarz autorski jest taki:
Bardzo widokowo i w ogóle bajer. Tylko, że w nocy przyszła chmura, którą zaczęło podświetlać - że wszystkich stron jednocześnie, ale za to w ciszy. Zdecydowałem nie czekać na udźwiękowienie i efekty specjalne. Zebrałem się i zjechałem 350(?) m niżej, do chaty. O 5,50 obudził mnie gazik, którym przyjechała 5 lokalsów. Załapałem się na śniadanie - głównie słoninę na ciepło i cujkę

=================
9 września
Od rana jak zwykle ładnie, a po południu dwuipółgodzinna burza z dość obfitym gradem, której przeczekiwanie wymusiło, pod koniec dnia, jazdę po ciemku, a potem także we mgle

Nocleg u ludzi.
Gospodarze byli super. Dowiedziałem się m.in., że dla rowerzystów na nogi najlepsze jest picie wody z cukrem i okłady z zimnej wody

Miało to mieć jakiś związek z kwasem mlekowym. Słowem - magia. I jedzenie też było super
=================
10 września
Ten moment, kiedy się pakujesz, jest prieskrasno, ale zrobienie więcej niż 40 km wydaje się nierealne

Dalej ścieżką rowerową im. ś.p. Sovietskovo Sajuza, tj. drogą wzdłuż sistiemy.
Znowu nie było czasu, żeby wejść na Czywczyna. Ani na skały na Hnitessie - najdalej wysunięty na południowy wschód kraniec I RP, i II RP zresztą też.
Popołudnie w deszczu, najpierw przelotnym a potem już nieprzelotnym. Zjazd z Palenicy w zimnej ulewie - semi-epic Wieczorem była jeszcze droga zryta przez zwózkę drewna, dalej w deszczu

Końcówka po ciemku, bo chciałem dotrzeć do miejscówki z zimy 2014/15.
Dotarłem, i na koniec dnia po raz pierwszy piłem wódkę z 6 osobami z 1 kieliszka

=================
11 września
Ostatki, tj. 127 km do autobusu, z czego pierwsze 9 to zjazd drogą, która pokonała Urala. Najmniej wytężający dzień wyjazdu. Cudnie było
