W regionalnych jeździmy bez składania przyczepki (no chyba że się trafi na te paskudne drzwi z drążkiem pośrodku), uchodzi wtedy za wózek dziecięcy.
W Intercity składamy, chyba że jest naprawdę bardzo przestronnie albo jak młody ma akurat drzemkę. Na ostatnią majówkę jechaliśmy z Tczewa do Poznania, pociąg full wypas, a ludzie ściśnięci jak sardynki - nie pamiętam kiedy jechałam ostatnio pociągiem, do którego konduktor na siłę dopychał ludzi, tak że niektórzy stali na schodkach o.O Wysiadanie z wagonu z przyczepką i rowerami to była masakra - morze ludzi na peronie, natłok w pociągu. Zgubiliśmy wtedy dyszel do naszego Chariota, byliśmy pewni, że ktoś go musiał niechcący wykopać przez drzwi na jakiejś stacji... Na szczęście udało nam się dodzwonić do kierownika pociągu. Jak się przerzedziło, to znalazł nasz dyszel
Jeszcze tego samego dnia pociąg wracał z Kielc czy Katowic przez Poznań, więc udało się nam odzyskać element - bez niego majówka by się nieco zepsuła...