Przekatowałem(-śmy) się pod wiatr, zabrawszy dwa GPS-y z dwoma kompletami wyczerpanych baterii, co poskutkowało ich zużyciem w podobnym czasie. Na koniec wygrzmociłem się na dworcu zsiadając z roweru (ale pączków wiezionych w reklamówce nie zmiażdżyłem).Więc chyba same sukcesy.
Napisałem relację z przedwczorajszej/wczorajszej wycieczki do Gdyni/GdańskaNie wyszło to najlepiej tak wycieczka jak i relacja ale aż tak źle to chyba nie jesthttp://waskii.bikestats.pl/1449512,Do-trzech-razy-sztuka-i-nadal-nic-czyli-jak-nie-dojechalem-do-Gdyni.html
"Nie napisałem tego wcześniej, ale nie miałem w sobie musu, że mam dojechać do Gdyni. Obstawiałem, że jeśli dojade do Bydgoszczy i będzie mi się źle jechało to wracam po prostu bez napinki, że musi być ta Gdynia"