zgrałam zdjęcia z przedwczorajszej wycieczki

.
z łodzi, przez górkę pabianicką - chorzeszów - tarnówkę - zygry i zadzim.
gmina pęczniew wita, gmina pęczniew żegna


lazurowe wybrzeże tamże

'nie, nie kupie dwóch czekolad, to będzie rozpusta' - po 80-paru km - 'no jak mam się ta jedną tabliczką najeść, no jak?!

'

pęczniew - drużbin - busina - nowy pudłów - stary pudłów 'o, jak fajna droga, tak, już tu kiedyś jechałam' - mostek, rzeczka - 'zaraz, kto zwinął asfalt? co to za kanały?'* - przeprawa przez dolinę neru i atak szczytowy na górę bałdrzychowską - 'w którą stronę do kałowa'? - mianów - wola puczniewska
jest romantycznie, jest zimno i znowu wyjechałam za późno z domu


puczniew - szydłów
nadal jest zimno, ale aż się zawróciłam żeby uwiecznić tenże
dom kościół (?)

między charbicami a zdziechowem

tymczasem za kazimierzem dwa młodociane króliki przekroczyły szosę w niedozwolonym miejscu nie posiadając przy tym stosownego oświetlenia co o mały włos skończyłoby się kolizją.
babice - babiczki - krzywiec - nie mogę zginać palców - złotno (łódź) - ciepła kapiel

łącznie 170 km i jednocześnie pierwsza setka w tym roku i jeszcze kosmiczna jak na mnie średnia (ponad 24 km/h, w tym 25 na 150) jeśli już o tym mowa

wycieczka udana pod każdym względem

* normalna droga prowadzi przez pudłówek jak mi potem google maps zdradził - ale bez przebicia do góry bałdrzychowskiej, tak więc jako 'skrót' polecam, nawet jeśli trzeba się kawałek pomęczyć po piachu. ładne widoki.