Wczoraj rano miałem starcie z dwoma średnimi, najeżonymi psami, na które standardowe SPIE...LAJ, K...WA, DO BUDY! nie zadziałało.Ostatecznie udało mi się odjechać bez szwanku, ale to był kolejny taki przypadek w ciągu ostatnich paru miesięcy i też zacząłem rozmyślać nad jakimś sposobem obrony.
Ja w sytuacji kiedy "standardowe SPIE...LAJ, K...WA, DO BUDY! nie zadziała" i kiedy czuję, że nie mam szans uciec, po prostu się zatrzymuję. Psy głupieją i przestają gonić.
Ja mam wrażenie jednak, ze trochę sytuacja si,ę poprawia. Chyba psy mądrzeją
Wroga, który uderza po cichu, od tyłu, niczym partyzant.