Co dziś zrobiłeś/aś rowerowego?

[Król Julian]

et tu, Brute, contra me

[Makenzen]

Dzisiaj nic, ale wczoraj - trasa Warszawa-Palmiry (cmentarz wojenny)-Warszawa. 65 km.

[MEC]

Rzadko piszę, ale fascynyjąco sie Was czyta, no to sie pochwalę.
W drodze po przygodę kierunek Białystok i dalej na kołach. PS. mam nadzieję, że nas wpuszczą

https://mapy.cz/s/3twVZ

[RODDOS]

Parę minut temu nadałem karton z rowerem na lot. Teraz siedzę sobie na lotnisku we Wrocławiu. A Bałkany czekają...

[PiKa]

Przestraszyłem się, że mi ukradli rower. Na szczęście pomyliłem stojaki

[wujek Włodek]

A mię skutero-motocykl zaczopował alejkę między samochodami. Dziadowstwo! Więc co rowerowego zrobiłem - skręciłem na chodnik. Legal musi być.

[sombra]

W zasadzie wczoraj ale skończyłem kilkadziesiąt minut po północy zatem dziś - zrobiłem sobie nocną setkę - po 23ciej temperatura spadła do przyzwoitych 20 stp C.

[łatośłętka]

Wyzwał mnie na dojeździe, podjąłem.

Ze mnie odpadały jak te elementy, gdy sondę lub inny wytwór na orbitę ślą - najpierw oddechu głębia, takt, z czasem ramion, nóg moc względna; obiekt osiadł (trrrr wyhamowała prędkość).

Już schodząc (ziajając, nóżkami zajadle wciąż wijąc), myśl jasna przekonania stała -  ws. performance, progreso bez siłki, supli nijak nie paj'dziot, - było nie w 11 zacząć, palić z filtrem.

[wujek Włodek]

Kapitalne; i ośmielę się podpytać - w jedenastej klasie? Przez pamięć (rdzewiejącą) kołacze mi się, że u mistrza Edmunda chyba coś takiego było...? No ale nie za moich czasów.

[łatośłętka]

Merci ; w 11 roku życia .

('Kiego Edmunda?)

[wujek Włodek]

Oprócz Niziurskiego znam tylko Mundka z "Celiny" i z "Wesela" (W.S., nie S.W.) No i Jannigera, ale to grząski temat. ("Chodzenie po bagnach wciąga")

[łatośłętka]

Oprócz Niziurskiego /.../

Słyszał, nie czytał.

W nurcie wątku: Do dom przypedałował.

[wujek Włodek]

Czego nie zrobiłem - nie byłem wykonawcą postnatalnej aborcji gnoja na hulajnodze.

[Shrink]

Lecę sobie na wylotówce z miasta, coś koło 30 km/h, środkiem pasa, bo przy chodniku pełno dziur, a i rowerzystę jadącego środkiem wszyscy omijają szerokim łukiem, w przeciwieństwie do jadącego przy chodniku, którego to niby nie widać i można go nawet lusterkiem strącić na chodnik. Czyli jadę bezpiecznie dla mnie, nawet jak ktoś musi zadać sobie wielką fatygę nieznacznego ruszenia kierownicą, to wybieram swoje bezpieczeństwo. Kawałek dalej stoi dostawczak, zaparkowany dość idiotycznie przed malutkim spożywczakiem - prostopadle wjechał przednimi kołami na chodnik, połowę pasa blokuje kuprem, ale awaryjki mrugają, kierowca chyba uznał, że jest OK. Wyprzedzam go więc nieznaczną "rybką", bo widziałem, że w szoferce nie ma kierowcy i na pewno nie zacznie w tym czasie cofać. Za plecami słyszę głośne "Qfa mać!". Pytam starszego gościa na skuterze "Co się stało?" "Trzeba było rękę wystawić" "A widział pan tę furgonetke?" "No widziałem" "A spodziewał się pan, że wbiję się w karoserię, czy będę wolał ją ominąć?" "No ale trzeba było ręką wystawić, bo musiałem przyhamować..."
Do tej pory nie wiem, na ile zawiniłem, a na ile rowerzyści są nieistotni dla innych użytkowników dróg 

[wujek Włodek]

Skutery to zło. Hulajnogi to jeszcze większe zło. Dostawczaki niespodziewanie otwierające drzwi - zło zeł. Spożywczaki mogą być, podobnie jak samochody - nie narzekam. Lusterkiem oberwałem (w kierownicę) raz.

W temacie: oddałem koło do naciągnięcia tego i owego. W drugim wyczyściłem napęd, napsikałem smaru moto w szpraju, cmoka fachowo. Rozpędziłem się do 45 km/h i się zasapałem się.