Co dziś zrobiłeś/aś rowerowego?

[łatośłętka]

/.../ w superpozycji kwantowej

Pliknąłem

https://pl.wikipedia.org/wiki/Superpozycja

czytałem, nie zrozumiałem nic.

Sprawę Twego, Smok, pytania, pani wyjaśnienia -czyli: zrozumienie- do przyszłego wcielenia pozostawiam otwartymi; wówczas rokowania będą lepsze, gdyż:

a) swobodnie dysponował będę przemienionymi owocami (i warzywami) inkarnacji bieżącej,
b) będę kobietą (o duszy mężczyzny).


mikloszkuc: o "palecie cieni" też jeszcze nigdy nic nie słyszałem, jednak jest to b. prawdopodobne - wszak świat postrzeżeń kobiet znacznie bogatszym jest od odp. mężczyzn.


piechucki: tak, merci - i pani i ja.

[Radosny_Smok]

Łatoś, tu bardziej przystępnie

http://www.kwantowo.pl/2015/05/09/dalej-niz-kot-schrodingera/

A w skrócie może po prostu byłeś w dwóch miejscach naraz, tudzież w każdym z nich w różnym stanie 

[piechucki]

Sprawdź, w jakim wątku napisał 

Marek

Sprawdziłem przed napisaniem, ale wolałem się upewnić

[łatośłętka]

Senks za linkę, b. ciekawe.

"Ludzka świadomość istotnym czynnikiem -niejako- kreującym rzeczywistość" - to zdanie podlajkowałem natychmiast. Przedtem, myślnie, wygumkowałem (zbędne) "niejako".

Fajnie, iż wieść o tym się roznosi. W tym rzecz!


Smok: "Superpozycja" z punktu widzenia "nadświatów" (świata duchowego) - jak najbardziej; jednak "duch/dusza" ("atom"?) nie są mniej gęstą, twardą analogią ciała, materii - zmysłem wzroku w przedmiocie "lusterko" tych nie postrzeżesz. Z drugiej strony: nie ducha/atom/y o maskę auta rozkwaszasz.

Wstępny wniosek: pani w świecie ducha nieświadomie mogła się rozlać (prowadząc pojazd mech. "opuścić swe ciało"), tam, z tyłu, np. "ciało astralne" dostrzec moje, ciągle jednak ciepłymi dłońmi, stopami maski karoserią przywalić w me ciało fizyczne, kolarkę budowlaną tak, iż bym realnie wyzionął (= z ciała uwolnił) ducha.


Dygresja: Kilka dni temu, podczas leśnego biwaku, zając mnie podstępnie zaatakował od tyłu, uszkadzając tropik, sunąc mi po ramieniu, przewracając o drzewo opartą kolarkę bud., dziś, w ruchu drog., kobieta za kółkiem pomieszała postrzeżenia dwóch realnych światów (lub łgała). Wniosek: robi się coraz b. niebezpiecznie! - uważaj! (tj. bądź bardziej przytomny, świadom/a), świadomością przecież (współ)kreujesz rzeczywistość (patrz: oświeceni naukowcy z linki).

[Radosny_Smok]

Łatoś czemuż ja nieszczęsny przez rozstrój żołądka powalony na zlocie nie miałem okazji więcej z Tobą myśli powymieniać. Jakże się czuje ubogi 

[łatośłętka]

Ty, Smok, było gadać - rozstrój, nie rozstrój. A tak, no cóż ... sprawę przes***eś - dosłownie i w przenośni (w świecie rzeczy twardych i tym drugim).

[Joka]

Dziś doszła do mnie zamówiona tydzień temu u producenta "Oveja Negra" torba na ramę o rozmiarze xl. Po przymiarce muszę powiedzieć że pasuje idealnie do ramy 21,5 cala mojego 20 letniego Treka 4700. Butelka pet 1,5l i sporo innych drobiazgów wchodzi do niej luźno. Udało mi się w niej zmieścić parę butów (rozmiar 47) i 7 o,5 litrowych puszek piwa. Co do jakości - pierwsza klasa. Muszę pochwalić producenta, każdy szczegół, pasek, klamerka, rzep bardzo dobrze pomyślany. Wszędzie gdzie istnieje możliwość obicia przewożonych przedmiotów o ramę wszyta jest gąbka. Paski, rzepy -  grube, solidne. W czasie jazdy nic się nie giba i nie huśta. Bez problemu można do niej zapodać ponad 10 kg towaru (jak się zmieści) i nic nie powinno się urwać. W miejscu możliwego zahaczania nogami jest zwężona. Ogólnie pomimo ceny jestem zadowolony z zakupu czarnej owcy.

[Siara_iwj]

Kupiłem nowe gatki na rower.

Wypucowałem też wyścigową zabaweczkę, szczególnie miejsca gdzie pisze "Super Record", żeby:

1. Zazdrościli.
2. Odwrócić uwagę od aluminiowej ramy z nienajładniejszymi spawami.
3. Zazdrościli jeszcze.

...a jutro pewnie i tak będzie padało i sobie pojeżdżę po gugl maps.

[maper]

Co za dzień!
Strasznie się dzisiaj sponiewierałem na szlaku pieszym. Wyprowadził mnie w krzaczory, które były królestwem pokrzyw i komarów. Ciężko było się przedzierać z rowerem po wąskiej ścieżynce poprowadzonej brzegiem rzeki, między drzewami i krzakami. A na koniec była miedza między polem rzepaku i krzakami.
Kiedy udało mi się w końcu stamtąd wyjść, spojrzałem na kierownicę i mnie zmroziło - nie było garmina. Na dodatek nie wiedziałem, jak dawno mogłem go zgubić, bo ostatni raz spoglądałem na niego jakieś kilkaset metrów wcześniej.
Masakra!
Rzuciłem rower w krzaki i wróciłem w miejsce, gdzie pamiętałem, że odbiornik jeszcze był. Raz, drugi, trzeci chodziłem tam i z powrotem, coraz wolniej.  W końcu zacząłem przeczesywać teren rozgarniając kępy trawy, rzepaku i krzaków rękoma. Bita godzina szukania i nic. A kiedy byłem już pogodzony z losem, że przepadł, znalazł się!!!

[Turysta]

He he, miałem wczoraj podobnie, tylko z telefonem.
Jechałem przez las na zakupy i nagle zorientowałem się, że w kieszonce tankbaga nie ma telefonu.
Wytypowałem dwa najbardziej prawdopodobne miejsca, cofnąłem się po śladach i nic.
Pojechałem do domu, zadzwoniłem na zagubiony numer - nikt nie odbiera. Znaczy się - albo leży w lesie, albo ten, kto znalazł, nie zamierza oddać.
Spróbowałem usługi zlokalizowania telefonu przez My Xperia. Niestety, przy wyłączonym internecie (gps akurat działał) szans na znalezienie w ten sposób nie było.
Wziąłem drugi telefon w dłoń i udałem się na poszukiwania nr 2, tym razem w prawdopodobnych miejscach (a więc na zjazdach, gdzie telepało) dzwoniąc z nadzieją usłyszenia dzwonka.
Telefonu nie usłyszałem, ale zobaczyłem w jednym z dwóch najbardziej typowanych miejsc. Leżał sobie przy ścieżce i czekał na kogoś, kto go znajdzie. Wracając za pierwszy razem dwa razy go mijałem i nie zauważyłem, na szczęście do trzech razy sztuka.

P.S. A garmina mam zawsze na smyczy zahaczonej o kierownicę, więc tak łatwo nie zgubię.

[maper]

P.S. A garmina mam zawsze na smyczy zahaczonej o kierownicę, więc tak łatwo nie zgubię.

Już rodzina mi to wczoraj radziła, ale mam wątpliwości, bo jak przedzierając się przez chaszcze co chwilę zaczepiałem o coś rowerem, to ze sznurkiem przy kierownicy mogłoby być jeszcze gorzej. Ale pewnie spróbuję, bo szkoda by było w taki sposób stracić gps.

[magda]

Zrób krótką smycz, powinna dać radę.
Ja dziś 'leczę' zakwasy wczoraj zamiast na proponowaną w wątku trójmiejskim wycieczkę pojechaliśmy na wersję light. Wyszło prawie 75 km, trasa Wejherowo - Puck - Rewa - Gdynia - Gdańsk. Jechało się super, po drodze przystanek na rybę w smażalni. Po trasie czułam się wyśmienicie, natomiast dziś wyszło całe zmęczenie

[Dream Maker]

Kiedy udało mi się w końcu stamtąd wyjść, spojrzałem na kierownicę i mnie zmroziło - nie było garmina.

Albo masz kiepski uchwyt, albo kiepsko włożyłeś w niego GPSa.
U mnie jest niemożliwością aby Garmin wypadł mi z uchwytu. 

[Borafu]

U mnie jest bo kupiłem 3 uchwyty ca cenę pół garminowskiego, ale smycz owinięta na krótko załatwia sprawę doskonale.

[Mariusz]

Coś w tym jest.
Mam w 100% oryginalny uchwyt Garmin. Zawsze pisałem, że uchwyt solidny, że nie ma prawa wypaść na dziurach czy wertepach. I nadal tak twierdzę, ale od czasu jak z chaszczy wyjechałem z pustym uchwytem, mocuję gps dodatkowo na smyczy do ramy.