45km po zalodzonych podbydgoskich lasach.

Po wjeździe do lasu na pierwszych 100m zaliczyłem glebę, kolce przyszorowały po lodzie, ale rower i tak wyjechał mi spod tyłka.
Paradoksalnie niskie ciśnienie nie pomaga, bo jak zauważyłem kolce chowają się wtedy pod naciskiem, zamiast sterczeć i czepiać lodu.
Dopompowałem oba koła i więcej gleb już nie było.
Miałem 2 kryzysowe sytuację, gdzie tył się uślizgiwał lecz kolce dały radę utrzymać trakcję.
Dawno się tak dobrze nie bawiłem.