Jak już pisałem - wymagam szanowanie prawa i jak ktoś mi wlepi mandat to nie protestuje.
I jak przyszło co do czego to poddali się bez walki, choć teren do obrony mieli niebo lepszy niż Polska, a cała granica z Niemcami była w górskim terenie, z wielką ilością fortyfikacji, zbudowanych ogromnym nakładem finansowym.
Po aneksji Austrii? Twój kraj jest w kleszczach, dwa uderzenia tną go pół i żołnierze w tych fortyfikacjach mają wroga za plecami.
A w tych górach to kto mieszkał? Hmmm
OT nam się zrobił w stylu „pies a sprawa czeska”. Gwoli ścisłości: w omawianym okresie prez. Masaryk już nie żył. Prezydentem Czechosłowacji był już jego „uczeń” Benesz.
Wszystkim zainteresowanym gorąco polecam dwie książki prof. Majewskiego: „Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu” i „Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami. Protektorat Czech i Moraw 1939-1945”. Świetnie napisane, świetnie się czyta i dużo wyjaśniają.
A co do "bić się czy nie bić?", to poza wspomnianymi już kwestiami mniejszości niemieckiej (która na terenach, gdzie zostały zbudowane fortyfikacje, stanowiła nawet 80% ludności), na decyzję Czechów w październiku 1938 r. wpłynęło niewątpliwie to, że kraj ten obudził się po Monachium bez żadnych, ale to żadnych sojuszników. Tymczasem Polacy we wrześniu 1919 r. liczyli na interwencję dwóch wielkich sojuszników (którzy nawet 3 września przystąpili do wojny). Posiadanie sojuszników - i to potężnych - jednak wiele zmienia.
(PS. Mój śp. Tata, dziecko podówczas, widząc podczas ucieczki przed Niemcami samoloty na niebie, krzyknął, że to alianci. Chwilę potem okazał się, że był w błędzie. Taka anegdota, ale pokazuje nastroje w ówczesnym polskim społeczeństwie).
Natomiast ten wątek to akurat problemy 3 świata, gdzie natura dominuje nad cywilizacją. Gdzie psy i inne zwierzęta chodzą po drogach także krajowych, śmieci walają się po jezdniach i takie tam.Jak odstraszyć psy? Tak samo jak kiboli. Nie jeździć noca na limankę albo na mecze Legii na żyletę. Podobnie nie jezdzic po dzikich krajach typu albania albo nadal trochę niestety polska, tylko do cywilizowanych jak Czechosłowacja, Szwajcaria, Niemcy gdzie rządzi prawo i cywilizacja, a nie natura.
nie jezdzic po dzikich krajach typu albania albo nadal trochę niestety polska, tylko do cywilizowanych jak Czechosłowacja, Szwajcaria, Niemcy gdzie rządzi prawo i cywilizacja, a nie natura.
A co do kultury jazdy - to teorie jak to rzekomo Czesi cudownie jeżdżą mnie nie przekonują. Jest duża różnica po wjechaniu do Czech z Niemiec (gdzie ta kultura drogowa jest naprawdę wysoka).
Co jest bardziej wkurzające dla rowerzysty? 1-2 ataki psów dziennie czy połowa dnia po kiepskich asfaltach? Bo to są właśnie Czechy, po których w tym roku wykręciłem wiele kilometrów. Znaczna część bocznych dróg jest dziurawa - i to jest jak dla mnie dużo bardziej dotkliwe niż parę piesków co mnie obszczeka. Bo atak psa trwa minutę, a a po dziurach trzeba się trząść ileś godzin. I to też sporo mówi o stopniu "cywilizacji" danego kraju. Jakość infrastruktury drogowej to jest podstawowa wizytówka każdego państwa w tym zakresie, a tym przerastamy Czechów znacząco. Duże wrażenie zrobiło na mnie przejechanie granicy i wjechanie do najbardziej dziurawego województwa w Polsce, czyli dolnośląskiego. Jechałem po paru znanych trasach - i albo są tam nowe asfalty, albo się je właśnie kładzie, jak na krajówce z Mieroszowa do Wałbrzycha. Pamiętam z MRDP jaki kiedyś był dramat pomiędzy Głuszycą a Unisławiem, teraz jest gładziutki asfalcik. I w tym zakresie daje się zaobserwować, że Czechy zostają wyraźnie za nami.
Cytat: Wilk w 14 Lip 2025, 15:53A co do kultury jazdy - to teorie jak to rzekomo Czesi cudownie jeżdżą mnie nie przekonują. Jest duża różnica po wjechaniu do Czech z Niemiec (gdzie ta kultura drogowa jest naprawdę wysoka). Bo Czesi jeżdżą tak, że jak nikt nie jedzie i nie ma ciągłej linii to omijają rowerzystę szerokim łukiem, aż miło się pedałuje. A jak tylko pojawi się ciągła to pilnują żeby jej nie przekroczyć i mijają rowerzystę na gazetę.