Autor Wątek: Dolinami Warty i Neru  (Przeczytany 1881 razy)

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Dolinami Warty i Neru
« 1 Sty 2024, 21:58 »
W minioną niedziele, wiedziony sensownymi prognozami pogody, oraz pragmatyczną chęcią usunięcia się z zasięgu wzroku, w czasie szykowania się na Sylwestra córek i żony... ach to doświadczenie życiowe... postanowiłem zrobić sobie mała pętelkę. Plan zakładał ruszenie z Uniejowa, wzdłuż doliny Warty do Koła a następnie doliną Neru i Warty, ale po jej drugiej, wschodniej, stronie wrócić do Uniejowa.



Liczyłem, że wysokie stany wód spowodują, ze dna dolinne będą zawierać liczne rozlewiska, podnosząc ich walory krajobrazowe. Teren też dawał kilka ciekawych atrakcji krajoznawczych.
Rano, koło 8.00 ruszam sobie sprzed zamku w Uniejowie. Stary znajomy, miałem nawet przyjemność w nim nocować. Zatem fotka bardziej dokumentacyjna.



Chciałem zaraz z rana mieć co wrzucić na FB, aby wkurzyć tych co pogrążeni będą w sylwestrowych przygotowaniach zamiast się relaksować. Czysty altruizm.
Początek wałami przeciwpowodziowymi Warty.



Mijam wiatę, pod którą nocowaliśmy kiedyś, na jakiejś wyprawce forumowej. fajne czasy. Wojtek powiedział wtedy, że mój nowo zakupiony Spider, to fajny namiot a będzie fajniejszy jak nauczę się go rozstawiać. Nie to, żebym był pamiętliwy, ale to była Ta wyprawka właśnie :)
Jadę rozległą terasą nadzalewową Warty. Płasko. Nawet pół ornych brak to terasa plejstoceńska, więc piaski, piaski i żwiry. Pośrodku tego, w pewnym sensie Nic wyrasta wzgórze. To pozostałości grodziska Smulska Góra na wschodnim trawersie wsi Ewinów. Grodzisko ma bardzo ciekawą historię, ponieważ najprawdopodobniej zostało już zniszczone, zanim je "oddano do użytku", a zniszczył do najazd Pomorzan. O grodzisku można poczytać sobie m.in tutaj





W sumie fajna miejscówka, tylko wody brak na miejscu.
Na skraju terasy zalewowoej i nadzalewowej resztki wiatraka w miejscowości Posoka. Dzisiaj to niemal całkowita ruina. szkoda. ostatnio miałem przyjemność odwiedzić taki, poddany modernizacji z możliwością zwiedzania. taka mała lokalna atrakcja. Tutaj idzie to w drugą stronę.



Lokalizacja nieprzypadkowa. Wyraźna krawędź morfologiczna zapewne obfituje w zmorzoną ilość energii wietrznej.
W lesie mijam wiatę. Zboczenie turystyczne każe mi zapisać jej lokalizację, z naiwną wiarą, że uzupełnię o nią bazę POI Grupy Biwakowej lub/i OSM.



Akcję zapisu punktu przeprowadzam na swoim nowym nabytku Garmin1030. Odnoszę wciąż to samo wrażenie, ze Garmin jest jak socjalizm. Sam tworzy problemy, które dzielnie następnie przezwycięża. Funkcjonalność, w porównaniu np. z Locusem pod Androidem...funkcjionalność 'Pod zdechłym Azorkiem'. Tak sobie myślę, ze uparcie z nich próbuję korzystać bo cierpienie uszlachetnia. taki rodzaj turystycznej pokuty. Ale jest sukces i cyba coś tam zapisałem. Zobaczymy, czy uda się wydłubać, bo to też duża niewiadoma. Ten 1030 zdecydowanie bardziej przyjazny od GPSmap ale ten drugi już trochę poznałem i wygląda bardziej czadowo. Kojarzy się machinerią do obsługi stacji kosmicznej... a ten 1030 taki trochę bez wyrazu :)
Pośród lasów pomnik/mogiłą  Powstańców Styczniowych, którzy polegli w bitwie pod Krwonami. Niestety było w plecy w tym starciu z Kozakami. Pomnik jednak całkiem elegancki.



Spotykam dwóch młodych mężczyzn. Z przykrością muszę stwierdzić, ze obserwuję peną taką dziwną prawidłowość, ze młodych jest coraz więcej :). Jeden strasznie gadatliwy. Cały w moro. Męczy mnie to jego gadanie, ale jako człowiek bardzo kulturalny uśmiecham się i odpowiadam zdawkowo, myśląc jednocześnie jak tu grzecznie wsiąść na rower i się ulotnić. To chyba był jakiś kumpel ultrasów rowerowych, bo ciągle gadał o planowanej trasie z Koła do Częstochowy jednym ciągiem i wymieniał kto to przejechał, w ile godzin i ile on powinien zrobić, żeby obciny na wiosce nie  było. W sumie miły chłopak, ale strasznie zakłócał ciszę i zmuszał do koncentrowania uwagi na tej paplaninie. W końcu mówi do drugiego "Wyjmujemy sprzęt i idziemy". No zmroziło mnie. Myśliwskie łajno, a ja tak blisko stałem. Na pewno się zarażę jakąś parchawicą. Na szczęście chłopaki wyjmują wykrywacze metalu. Nawet sympatia do tego gadulca mi wróciła.

A w Janiszewie zajeżdżam przed remizę OSP druhów, którzy w 2019 roku ustanowili Rekord Polski w konkurencji bojowej 



No wiecie. Biegniemy do podestu, motopompa, zassanie, linia bojowa,  strumiennica, strącenie pachołków, odwrócenie tarczy. Wszystko to chłopaki zrobili w 29, 97 s. Szacun, a jak będziecie mogli to na "bojówkę" sobie kiedyś popatrzcie, bo to bardzo widowiskowa konkurencja.

To już gmina Brudzew. Brudzew. Mieścina brzydka, jak mało która. Owalnica w założeniu. Zwraca uwagę bardzo duży, wręcz karykaturalnie duży rynek. Co z tego skoro w pierzejach paskudne kwadraty. Pstrokate do bólu. Dodatkowo brak pełnej zabudowy pierzejowej. Na środku jakieś post gieesowskie magazyny. Widać, ze mieli więcej miejsca niż pomysłów. Uff. Jedna z brzydszych miejscowości jakie ostatnio nawiedziłem. O dynamicznym rozwoju Brudzewa najlepiej świadczy jego historia spisana na oficjalnej stronie urzędu gminy. Kończy się na 1944 roku  ;D



ale był tam ładny krzak. Z takimi żółtymi kulkami. Wyróżniał się swoim pięknem w tym otoczeniu.



Ale sam Brudzew miał jednak dziejowego farta. A mianowicie urodził się tam Wojciech z Brudzewa.



A ten Wojciech miał farta, bo okazało się, ze był nauczycielem Mikołaja Kopernika. Tego od wstrzymania słońca i puszczenia Ziemii. I tak Brudzew przeszedł do historii. Przy okazji można dużym muralem przykryć paskudny magazyn w samym centrum miasta



Pokonuję wiadukt nad A-2. Mój Garmin dzielnie pokazuje nachylenie podjazdu. Wspominam Route des Grandes Alpes. Nie mam jednak tego zielonego trójkącika z ClimbPro? Biały ekran pozostaje. A miał być. Smuteczek. W Białkowie ładny, drewniany kościółek.



Rozpościera się tam piękny widok, z krawędzi wysoczyzny, na ostrodze której stoi też kościół, na Pradolinę Warszawsko - Berlińską. Tutaj, przy południowej krawędzi odwadnia go rzeka/kanał o romantycznej nazwie Kiełbaska. Jak widać Kiełbaska wyjątkowo obrodziła w tym momencie i dno pradoliny zajęte jest licznymi rozlewiskami



Mocnym punktem miała być kolejna miejscowość Kościelec. Gwóźdź programu, to eklektyczny pałac rodu von Kreutz wybudowany przez syna jednego z rosyjskich generałów, któzy wybitnie przyczynili się do klęski Powstania Listopadowego. Jednak karma wraca i po zaledwie 20 latach od wybudowania rodzina musiała uciekać po wybuchu I ws do Petersburga a pałac w 1918 został znacjonalizowany



Pozostały też liczne elementy, które wcześniej stanowiły otoczenie pałacu





Pałac obecnie jest własnością Liceum Plastycznego. Największym problemem w liceum jest w bieżących czasach opieranie rowerów o ogrodzenie. Z tym dekadenckim zwyczajem dyrekcja walczy licznymi zakazami.



Bardzo się sgtrasując tym zakazem, nie wypuszczałem roweru spomiędzy nóg i zjechałem do położonego obok, a jakże eklektycznego parku. No cóż. w założeniu miał to być park nawiązujący do swych założeń do nutki romantyzmu włoskiego, pełen ruin i miejsc odosobnienia. Z parku, w sensie założeń ogrodniczych, to nie pozostało właściwie nic. Ok. Jest drodny drzewostan. Pozstała jednak świątynia.



Odbijająca się romantycznie w zmarszczonej tafli wody, która oczywiście być musiała i była. Oraz pseudo-zamek, zwieńczający działo przestrzenne



Bezpośrednio przy pałacu zapewne w latach świetności był ogród francuski, sądząc po resztkach małej architektury, do którego monumentalnie opadały schody wiodące do samego pałacu



Odnoszę, niczym nieodparte wrażenie, ze mogło tam być całkiem pięknie i jakaś Daisy z von Kreutz, włożyła pewnie trochę serducha w tą kompozycję.

Wjeżdżam w obręb terasy zalowowej Pradoliny Warszawsko - Berlińskiej. Powiedzieć, ze płasko, to nic nie powiedzieć.



Jeden z głównych punktów programu. Zamek Kazimierzowski w Kole.



Pierwotnie miał strzec brodu i pilnować poboru cła. Najpierw stanowił wieżę rezydencjonalno-obronną. Następnie został dobudowany właściwy zamek na sztucznie usypanym terpie. Pięknie widać jego walory obronne. Ustuowany w poziomie samego dna dolinnego, blisko koryta Warty,  otoczony był najpewniej przez liczne rozlewiska.



Cud, ze mam te zdjęcia. Otworzony w tle Locus w aparacie spowodował jakieś turbo zwarcie i bateria telefonu w ciągu 0,5 h została całkowicie rozładowana. Przezornie miałem z sobą mały powerbank. Ale okazało się, ze na powerbanku telefon się nie uruchomi. minimum 3% potrzeba do sukcesu. I jeszcze trzeba zrobić zdjęcie. Uff. Trochę czasu zmitrężyłem i nerwów tudzież. Wycieczka bez focenia to pół wycieczki. Ale jak widać w nerwie i stresie, jednak zdjęcia w końcu udało się zrobić. Muszę się jednak pilnować z tym Locusem, bo to już nie pierwsza sytuacja takiego dziwnego zachowania telefonu w takich sytuacjach.


Dobra. Na dzisiaj koniec. Idę spać. Reszta relacji ... Bez zbędnej zwłoki (art. 12 kpa,)  ;D






« Ostatnia zmiana: 2 Sty 2024, 14:03 Król Julian »

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10724
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 1 Sty 2024, 22:21 »
Fajna traska, jak na nierowerową porę roku.

PS zamek to chyba na terpie, a nie nie na tarpie, prawda?

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 847
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 00:03 »
Fajne miejsca i fajnie opowiedziane. A Twoja opinia o Garminie to zwaliła mnie pod fotel ze śmiechu.

Offline Mężczyzna OLDRIP

  • Wiadomości: 339
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 15.04.2021
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 05:56 »
Pięknie opowiedziana trasa z fajnymi zdjęciami, zamek extra fota. Masz dryg, jakbym Filipa Springera czytał.

Offline Mężczyzna Bazyl3

  • Wiadomości: 675
  • Miasto: świętokrzyskie
  • Na forum od: 02.09.2015
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 06:06 »
Miło z rana było poczytać i pooglądać :)

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3044
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 07:20 »
Cud, ze mam te zdjęcia. Otworzony w tle Locus w aparacie spowodował jakieś turbo zwarcie i bateria telefonu w ciągu 0,5 h została całkowicie rozładowana. Przezornie miałem z sobą mały powerbank. Ale okazało się, ze na powerbanku telefon się nie uruchomi. minimum 3% potrzeba do sukcesu. I jeszcze trzeba zrobić zdjęcie. Uff. Trochę czasu zmitrężyłem i nerwów tudzież. Wycieczka bez focenia to pół wycieczki. Ale jak widać w nerwie i stresie, jednak zdjęcia w końcu udało się zrobić.

Skrajna nieodpowiedzialność, tylko jeden telefon do nawigacji wozić?  :icon_redface: To standard, że coś walnie, jak nie sprzętowo, to programowo.

A do zdjęć to się aparat wozi, na mrozie lepiej klasyczne lustro, spokojnie ponad tysiąc zdjęć wyciśniesz na jednym akumulatorze.

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1723
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 08:30 »
Super wycieczka. W temacie GPSMap - da się to zmusić do nawigacji skręt po skręcie na zaimportowanym GPX? Bo mi padł ostatnio 1030 i z braku laku nawiguję na tym i wskazówki są jedynie jak garmin sam wyznaczy trasę. Na ściągniętej trasie trzeba cały czas patrzeć na mapę... mam wersję 67.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8811
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 10:33 »
Ale fajne smędożenie (wobec zespołu stresu przedsylwestrowego).
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 21:39 »
zamek to chyba na terpie, a nie nie na tarpie, prawda?
Poprawione :)

Skrajna nieodpowiedzialność, tylko jeden telefon do nawigacji wozić?
Nawigowałem na Garminie, telefon był od robienia zdjęć.

wskazówki są jedynie jak garmin sam wyznaczy trasę.
Właściwie to zawsze jechałem po wgranej trasie :)

Dziękuję za pozytywny odbiór - c.d.n

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 21:42 »
Właściwie to zawsze jechałem po wgranej trasie :)
Trasie, czy śladzie? Bo to dwie różne sprawy.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 21:52 »
Po kresce, która powstawała w magiczny sposób, po wgraniu pliku GPX, przygotowanego wcześniej w Locusie, do Garmina 8)

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna MEC

  • Wiadomości: 400
  • Miasto: Nowy Tomyśl
  • Na forum od: 17.12.2016
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 21:56 »
Miło z rana było poczytać i pooglądać :)
Wieczór, a nawet tak zwany (przeze mnie) przedsen, również nadaje się na takie lektury

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4056
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 21:57 »
Plik gpx może zawierać zarówno ślad jak i trasę. Nie wiem, co Locus generuje. Ja używam śladów i wtedy nie ma żadnych komunikatów.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Online Wilk

  • Wiadomości: 19905
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 2 Sty 2024, 23:15 »
Fajne klimaty, sporo ciekawostek, z przyjemnością przeczytałem

Super wycieczka. W temacie GPSMap - da się to zmusić do nawigacji skręt po skręcie na zaimportowanym GPX? Bo mi padł ostatnio 1030 i z braku laku nawiguję na tym i wskazówki są jedynie jak garmin sam wyznaczy trasę. Na ściągniętej trasie trzeba cały czas patrzeć na mapę... mam wersję 67.

Da się, ale musisz mieć wgraną trasę (route, a nie ślad (track). Ale trasa ma wiele minusów, bo to jest zbiór punktów pomiędzy którymi Garmin sam planuje przejazd (w zależności od mapy i ustawień routingu). Więc wcale nie musi się do końca pokrywać ze śladem, to by trzeba zrobić bardzo dokładną trasę i ją sprawdzić, czy na pewno się pokrywa ze śladem.

Dlatego seria Edge wypada tu dużo lepiej, bo masz wskazówki przy każdym śladzie bez żadnej rzeźby.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: Dolinami Warty i Neru
« 6 Sty 2024, 20:44 »
…to kontynuuję 😊

Podążam sobie zatem dalej, wałami Warty i w oddali ukazuje się Koło. Miasto Koło  ;D





Samo miasto …jak miasto. Jest ok. Zajeżdżam tradycyjnie na rynek. Pozytywnie. Klasycystyczny ratusz z imponującą wieżą.



Blisko Wisły mijam jeszcze XIX w spichlerz.



Z ciekawostek mogę dodać, ze w XVII w Koło było jednym z najbogatszych miasta Wielkopolski. Dzisiaj żyje głównie z ceramiki… złośliwie przypomina mi się scena o, królu sedesów

Z Kolskiego mostu podziwiam Wartę w pełnej krasie.



Jakieś dworki po drodze, chociaż ciekawszy ten Defender na pierwszym planie



Kulmhof, czyli Chełmno nad Nerem.



Pierwszy obóz koncentracyjny na ziemiach polskich. To nie był taki kombinat jak Auschwitz czy Majdanek. Zdecydowanie bardziej prymitywny. Więźniów pędzono na miejsce. Tutaj wchodzili do budynku dawnego dworu. Tam się rozbierali pod pretekstem kąpieli. Następnie wiezieni byli samochodami w kierunku lasu i w czasie transportu zaczadzani gazami spalinowymi samochodu.



W Lasach Rzuchowskiech wrzucano ich do wcześniej wykopanych dołów.



Zatem finezji tu nie było ale skala eksterminacji ogromna. Zamordowano tutaj, według niektórych szacunków, nawet 300.000 żydów. Głównie żydów z Łodzi oraz okolic, w tym również z moich rodzinnych Pabianic.



Wiele pompatycznych słów już napisano, więc ja nie będę z nimi konkurował. Oby nigdy więcej.

Jadę w kierunku doliny Neru. Zamierzam dojechać do jego ujścia do Warty. Jestem ciekaw jak to wygląda w czasie Dużej Wody.



I się nie zawiodłem się. Jest moc i czar 😊
Zresztą Ner robi kawał dobrej roboty krajobrazowo w swojej dolinie. Wszystko pływa



Drogi gospodarcze w dnie doliny zniknęły pod taflami wody.



Widać tez jak infrastruktura energetyczna uwzględnia dynamikę strefy dolinnej



Tak jeżdżąc ileż to historii widać. Tutaj jakaś wielka rezydencja. Niedokończona. Porzucona. Coś nie pyknęło. W biznesie? W życiu? Ciekawe jaka historia stoi za tym porzuconym marzeniem?



A w ogrodzie, wciąż strzegą rezydencji srebrne lwy na cokołach.

Złota godzina zastaje mnie na wałach przeciwpowodziowych Warty, w sąsiedztwie promu Kozubów – Wilamów



Odpalam lampki. No cóż. Na tym wyjeździe coś do prądu nie mam szczęścia. Tylna lampka musiała się uruchomić samoczynnie i jest całkiem rozładowana. Problemik. Kombinuję, kombinuję i jest. Z ulgą stwierdzam, ze tylna lampka może migać z podłączonym powerbankiem. Zatem jadę spokojnie.

Podziwiam, przez Wartę, nocną iluminację zamku w Uniejowie.



Odbijam na uniejowski rynek, gdzie renifery wciąż ciągną sanie z prezentami



Panorama na Termy Uniejów z kładki pieszej. Ludziska myślami już na Sylwestrze w Uniejowie, a tutaj gościu z rowerem. Mam wrażenie, ze niektórzy równie szybko uwierzyliby w UFO



…i kończę przejazd dokładnie w tym samym miejscu, gdzie zacząłem go rano.



Dziękuję za lekturę i zapraszam do Ziemi Łódzkiej





A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum