Autor Wątek: Audax Granguanche Gravel 2023  (Przeczytany 9470 razy)

Offline Mężczyzna TripRider

  • Wiadomości: 520
  • Miasto: Pomorze Środkowe
  • Na forum od: 29.07.2019
Audax Granguanche Gravel 2023
« 20 Mar 2023, 14:35 »
Nie zauważyłem tematu o tej imprezie, więc zakładam.

18 marca o 22:00 wystartował Audax Granguanche Gravel na Wyspach Kanaryjskich.
Ciekawa forma. Zawodnicy przemierzają trasę na 5 wyspach i przemieszczają się pomiędzy nimi promami.

Na liście startowej widzę kilku Polaków.
Dawid Stolc - aktualnie 39 w stawce,
Łukasz Ugarenko - teraz 15,
Marcin Grudziński (znany z tego forum) - teraz 58,
Krzysztof Miłosz - teraz 51,
Romuald Wujtko - teraz 81.

Wystartowało 99. Na teraz 11 DNF.

Momentami dość ciężki teren,  co na swojej stravie przedstawia Dawid.

https://granguanche.com/audax/audaxgravel/

Śledzenie:
https://www.followmychallenge.com/live/granguanche-audax/gravel-23/?28.0986,-15.7111,14



Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 20 Mar 2023, 17:16 »
Wyścig rzeczywiście bardzo nietypowy, układ z 4 promami (w tym 3 to są promy długie) na dystansie zaledwie 800km to jest logistycznie bardzo upierdliwy. Zresztą znam temat, bo robiłem turystycznie taką trasę, dokładnie w tym układzie Lanzarotte - Fuerteventura - Gran Canaria - Teneryfa, tyle że bez ostatniej wyspy El Hierro, no i oczywiście dokładniej zwiedzając wyspy.

I te godziny pływania promów bardzo determinują tutaj strategię jazdy, bo te długie wcale nie pływają aż tak często.  Na pierwszy prom z Lanzarotte to większość zawodników załapała się wspólnie, bo start był o godzinie 22, najszybsi dojechali koło 3 w nocy, a pierwszy prom odpływał dopiero koło 8. A że pierwsza wyspa miała ledwie 100km to zrobienie tego w 10h i zdążenie na tę 8 nie było filozofią, tak więc nie wyrobili się tylko najsłabsi, którzy poszli spać.

Na Fuercie było 150km i to już podzieliło stawkę, na pierwszy prom na Gran Canarię koło godziny 17 wyrobiło się ze 20-25 najszybszych (z Polaków tylko najmocniejszy Ugarenko). Kolejny był koło 19, tym popłynęli Miłosz i Stolc, któremu parę minut zabrakło na pierwszy prom, bo miał tam jakieś przeboje ze zgubionym bidonem i pękniętym bukłakiem. Naszemu forumowemu Marcinowi Grudzińskiemu z kolei niewiele zabrakło na ten prom o 19 i popłynął kolejnym przed 21. Ale ten wygląda, że sporo szybciej płynął niż ten drugi, więc wyszło prawie na to samo  ;). Ale że te promy dopływały już drugiej nocy to i tak większość zawodników poszła spać.

Najmocniejsi z pierwszego promu jechali drugą noc i wyrobili się na poranny prom na Teneryfę, ale to było już tylko 11 osób, Ugarenko natomiast spał parę h w nocy, wygląda, że na dziko i popłynął kolejnym promem po 13 i obecnie robi już pierwsze km na Teneryfie. Czołówka już dojechała na płaskowyż Teide powyżej 2000m i do ostatniego promu mają już właściwie tylko długi zjazd. Pozostała trójka Polaków w góry na Gran Canarii wjechali niemal w tym samym czasie, ale tu już trasa jest dużo bardziej selektywna niż na pierwszych dwóch wyspach, sporo większe góry i na trasie już się porobiły spore różnice, Dawid Stolc jedzie najszybciej, Marcin Grudziński wolniej, bo jako bardziej masywny zawodnik w górach mocniej dostaje w kość. Stolc powinien się wyrobić na wieczorny prom (jeśli taki jest, ale to raczej pewne), Miłosz może też, a Grudziński to już raczej rano popłynie.

Czy teren trudny to bym nie powiedział, z tych zdjęć na Stravie to wcale trudno nie wygląda, może na gravelu fragmentami to jest wyzwanie, ale generalnie org podaje, że to wyścig na opony 40mm.

Ale trzeba przyznać, ze impreza bardzo oryginalna i ciekawa, bo to są piękne tereny na rower, dużo bocznych szutrowych dróg, zresztą częściowo to się pokrywa z tym co jechałem na swojej wyprawie; tak więc do jazdy na gravelach niemal raj.  Niestety finansowo to tanio nie będzie, bo te promy znacznie podnoszą koszty, też i przez to całość dużo dłużej trwa.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 08:54 »
Jak się doczytałem w regulaminie - to na ostatnią wyspę El Hierro jest tylko jeden prom dziennie o 17.30, to już determinuje cały układ jazdy tej imprezy. Oni mają na stronie taki układ przejazdu w tempie "Audax" (czyli najszybszym, niecałe 3 doby), tempie na 4 dni oraz tempie można powiedzieć turystycznym na 6 dni. Przy czym taka ciekawostka - ci którzy się wyrobią w tempie Audax mają zwracane wpisowe w wysokości 240 euro.

Ale, żeby wyrobić się w te niecałe 3 dni to trzeba być już naprawdę mocnym, to jedynie bardzo nieliczni są w stanie coś takiego zrobić. Do tego to wymaga jazdy 2 pełnych nocy na rowerze (trzecią noc po dopłynięciu do El Hierro obowiązkowo trzeba spać do 5 rano w tym układzie), de facto całe Lanzarote i Gran Canaria są nocami. W tym roku dało radę jedynie 4 zawodników, nawet nasz najmocniejszy zawodnik Łukasz Ugarenko nie dał rady, choć pierwsze dwie wyspy się łapał w tym tempie, ale na Gran Canarii spał; też pytanie czy próbował i nie dał rady, czy z góry tego nie zakładał.

Natomiast tempo na 4 dni - to jest solidne tempo ultramaratonowe, dla ludzi mających doświadczenie na ultra i w miarę dobrze przygotowanych jak najbardziej do zrobienia. Wygląda, że wszyscy Polacy (poza Wujtko) powinni dać radę, Miłosz i Stolc wygląda, że jechali dużo razem, teraz Miłosz wysforował się trochę do przodu, nasz forumowy Marcin Grudziński jest parę kilometrów za Stolcem, jechał do La Laguna do 3 w nocy i krótszym snem nadrobił straty z wczoraj. Mają tak niecałe 120km (koło 2000m w pionie) i ponad 10h na prom, więc raczej nie powinno być niespodzianek, tym bardziej, że w drugiej części są to głównie asfalty, a ostatnie 30km to zjazdy z 2300m nad ocean. No i też ta opcja na 4 dni wydaje się najbardziej sensowna, bo poza nocnym Lanzarote to wszystko jedzie się za dnia, bo jechanie przez tak piękne tereny nocami to już serce boli, tym bardziej o tej porze roku, przy 12h nocy.

Natomiast ostatni Polak Romuald Wujtko to nie wiem co odwala - już na Lanzarote ominął sporą część śladu, a Gran Canarię to już całkowicie inną trasą pojechał, wzdłuż wybrzeża zamiast górami przez centrum wyspy. Wygląda to tak, jakby przerosła go skala trudności technicznych i zaczął sobie skracać asfaltami, bo pewnie ma lot powrotny z Teneryfy i tak czy siak musi tam dojechać. No, ale Wujtko to mało który wyścig co jedzie to jest w stanie ukończyć, jechał MRDP w 2021 i dojechał do mety w 15 dni, 5 dni po limicie, MPP też nie ukończył, BBT w 2020 zrobił w 68h, więc tuż przed limitem.

Logistyka i koszty wyścigu - wpisowe 240E, promy jak podają koło 200E, do tego jeszcze trzeba doliczyć prom powrotny z El Hierro na Teneryfę oraz oczywiście transport lotniczy w obie strony. Dobrym rozwiązaniem (często nieobecnym na zachodnich wyścigach) jest to, że orgowie zapewniają transport bagażu na metę, a także pudła na rowery do kupienia na Teneryfie, jest też możliwość transportu ze startu na Teneryfę sztywnego pudła rowerowego, ale to koszt 250E (ale to razem z noclegami w hotelu na starcie i na Teneryfie). Koszty jednym słowem duże jak na 700km, ale to wynika z układu Wysp Kanaryjskich i owych promowań. Pomysł na imprezę moim zdaniem bardzo ciekawy.
« Ostatnia zmiana: 21 Mar 2023, 09:08 Wilk »

Offline Mężczyzna TripRider

  • Wiadomości: 520
  • Miasto: Pomorze Środkowe
  • Na forum od: 29.07.2019
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 09:05 »
Dawid wrzucił zdjęcia z jakimś gruzem na trasie. Rozwalił sobie tam koło, spóźnił się 2 minuty na prom. Dlatego pisałem, że warunki (momentami) są ciężkie.

Marcin, ten to ma mocne nogi. Ostatnio w Podcast Rowerowy (ta nazwa odmieniona przez przypadki brzmi dziwnie) przyznał, że waży... sporo, a daje radę.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 09:27 »
Tutaj świetny filmik z pierwszej edycji imprezy, dobrze pokazuje jej klimat, a także i piękne krajobrazy Wysp Kanaryjskich, gdzie każda wyspa ma swoją specyfikę, od pustynnej Lanzarote do zielonej Gran Canarii. Też widać mniej więcej rodzaj nawierzchni, zdecydowana większość ludzi jedzie na gravelach z dość solidnymi oponami:

Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 865
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 11:52 »
Tutaj świetny filmik z pierwszej edycji imprezy, dobrze pokazuje jej klimat, a także i piękne krajobrazy Wysp Kanaryjskich, gdzie każda wyspa ma swoją specyfikę, od pustynnej Lanzarote do zielonej Gran Canarii. Też widać mniej więcej rodzaj nawierzchni, zdecydowana większość ludzi jedzie na gravelach z dość solidnymi oponami:


Ale, że Lanzarote pustynna? Chyba byłem na innej wyspie albo na innych pustyniach 😉
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 12:12 »
Mają tak niecałe 120km (koło 2000m w pionie) i ponad 10h na prom, więc raczej nie powinno być niespodzianek, tym bardziej, że w drugiej części są to głównie asfalty, a ostatnie 30km to zjazdy z 2300m nad ocean.

Chociaż jak tak patrzę jakim tempem idzie ta jazda - to może to wcale nie być tak prosto zdążyć na ten prom; zresztą ciężko znaleźć dobry ślad, żeby to przeliczyć, musiałem sobie sam narysować. Na chwilę obecną to Miłosz ma 80km do portu na Teneryfie, Stolc jakieś 85km, a Grudziński ok. 97km. Tylko, że oni jadą długi podjazd na 2300m, więc czasowe różnice są sporo większe niż by z samych kilometrów wynikało. Pierwsza dwójka raczej powinna dać radę, ale Marcin to już tak mocno na styk jest. Prom odpływa o 17.30 (czyli 18.30 polskiego czasu), więc zostało mniej więcej 6,5h. A tam jest na tych blisko 100km 1800m w pionie, z czego ze 25-30km szutru. A to już jest kolejny dzień jazdy, ludzie są ujechani, a to trzeba lecieć całość bez stawania z wywieszonym językiem, do tego te 120km z La Esperanza to są tereny niemal bezludne, bez większej infrastruktury, nawet nie wiem czy wodę się gdzieś dostanie. Tyle, że ostatnie 30km to już jest zjazd z 2300m na poziom morza, więc to się pewnie w okolicach godziny, nawet szybciej zrobi.

Ale, że Lanzarote pustynna? Chyba byłem na innej wyspie albo na innych pustyniach 😉
Chyba, że nad morzem siedziałeś i w ogóle w interior się nie zapuszczałeś ;)
Oczywiście, że jest pustynna, opadów jest bardzo mało. Nie jest to oczywiście czysta pustynia jak Sahara, ale klimat jest klasyfikowany jako pustynny, z Wiki:
Cytuj
Klimat wyspy Lanzarote można określić jako podzwrotnikowy w odniesieniu do temperatur, a suchy, a nawet pustynny w odniesieniu do opadów. Według klasyfikacji Köppena jest tam typ klimatu BWh – ciepły klimat pustynny

Podobnie zresztą wygląda Fuerteventura, też się głównie po piachu jedzie, natomiast Gran Canaria  i Teneryfa są sporo bardziej zielone, na El Hierro nie byłem, ale z tego co czytałem i widać na tym filmie (właśnie ujęć z El Hierro jest tam najwięcej) - to jest tam najbardziej zielono i największe opady.

Tutaj parę fotek z mojego przejazdu Lanzarote, takie pustynne widoki zdecydowanie tam dominują:








Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 865
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 14:17 »
Kilka razy byłem na Kanarach i nad morzem tam ani razu nie siedziałem, nad oceanem się zdarzyło. Lanzarote lubię najbardziej, niesamowita jest, znam jej niemal każdy skrawek. Pustynia czy nie, niech każdy oceni sam, warto przekonać się osobiście  :)
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 21 Mar 2023, 15:05 »
Jaki jest klimat na Lanzarote to najlepiej widać po roślinności. Poza miastami i miejscami, gdzie zieleń jest utrzymywana przez człowieka to tam niewiele rośnie, głównie kolczaste porosty i krzaki, typowe dla klimatów pustynnych, drzew naturalnie rosnących jest niewiele. Dlatego jest taki duży przeskok, gdy się przepłynie na Gran Canarię, tam są normalne lasy. Pewnie wynika to z tego, że na Gran Canarii i Teneryfie są wysokie góry, które mają wpływ na układ wiatrów i opadów, podczas gdy Lanzarote i Fuerta są wywiewane ciepłymi wiatrami znad Sahary, właśnie wiatry dają tam mocno w kość, bo poza tym to nie ma jakiś wielkich podjazdów; natomiast jak ja jechałem to na Fuercie wiatr mnie mocno wymęczył.

Wracając do wyścigu - Miłosz i Stolc powinni spokojnie zdążyć na prom, Grudziński cały czas bardzo na styk, obecnie ma niecałe 80km i już tylko 3,5h na prom, obawiam się, ze na tym odcinku co został średnia ponad 20km/h jest nierealna. Jest tak na 1700m, musi wjechać szutrem na ok. 2300m i później już 60km asfaltu do mety. Ale widać, że po wjechaniu na asfalt to już ludzie jadą szybko, bo z prognoz wygląda, że chyba i wiatr na płaskowyżu Teide pomaga, więc jakaś nadzieja jest. Ale te 60km po asfalcie to też nie jest płaskie, tam jest 600m w pionie, choć w większości już dość łagodne nachylenia, za to ostatnie 30km to już jest tylko w dół i tam się nadrobi dużo, na tym odcinku jak się pociśnie to pewnie i średnia koło 40km/h jest realna.

A takie niewielkie spóźnienie na prom, który pływa raz dziennie to jest bardzo bolesne, całą dobę trzeba kiblować czekając na następny kurs.

Offline Mężczyzna TripRider

  • Wiadomości: 520
  • Miasto: Pomorze Środkowe
  • Na forum od: 29.07.2019
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 22 Mar 2023, 10:15 »
Łukasz Ugarenko ukończył na 16 miejscu (81h 9min).
Dawid Stolc na teraz ma 70 km do mety (31 miejsce).
Marcin Grudziński jest 52, ale z monitoringu wynika, że jest na kwaterze na Teneryfie. Może odsypia, choć to trochę nietypowa pora (9:10).
Krzysztof Miłosz - 17 pozycja, 7 km do mety.
Romuald Wujtko. Wilk pisał, że skracał trasę asfaltami i prawdopodobnie się wycofał. Z tracka faktycznie wynika, że oficjalny ślad nie był mu na rękę i postanowił go nieco zmodyfikować. Jednak jest na trasie. 74 miejsce. Właśnie dopływa na Teneryfę. Brak informacji o DNF. Może  jedzie na samolot.

Zauważyłem, że czas na promie i w oczekiwaniu na nie to średnio 3-5 godzin, razy 4 przeprawy. W sumie sporo czasu na odpoczynek i regenerację. Chociaż łatwo mi to mówić, bo warunki i przewyższenia robią swoje... Moje "najwyższe" ultra to Sudovia Gravel...  :)

« Ostatnia zmiana: 22 Mar 2023, 12:22 TripRider »

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 22 Mar 2023, 15:04 »
Łukasz Ugarenko ukończył na 16 miejscu (81h 9min).
Dawid Stolc na teraz ma 70 km do mety (31 miejsce).
Marcin Grudziński jest 52, ale z monitoringu wynika, że jest na kwaterze na Teneryfie. Może odsypia, choć to trochę nietypowa pora (9:10).


Marcin nie odsypia tylko czeka na prom na El Hierro, który jak pisałem wyżej jest tylko jeden dziennie o 17.30,wczoraj juz za bardzo byl zmęczony by zdążyć, a Teneryfa jest bardzo gorzysta, wjezdza sie na wysokości alpejskie, na 2350m.

Pozostała trójka wczoraj zdążyła na prom, Ugarenko i Miłosz jechali nocą na El Hierro, Stolc spał - stąd te różnice w pozycjach.

Offline Mężczyzna TripRider

  • Wiadomości: 520
  • Miasto: Pomorze Środkowe
  • Na forum od: 29.07.2019
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 22 Mar 2023, 16:49 »
Marcin nie odsypia tylko czeka na prom na El Hierro, który jak pisałem wyżej jest tylko jeden dziennie o 17.30 (...)

Fakt, jakoś mi to umknęło. Ciekawe, jak pojedzie po tak długim odpoczynku...

na_pogorzu_lajkonik

  • Gość
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 26 Mar 2023, 13:24 »
wróciliśmy, jak tylko odsapnę to opisze jak było na trasie.
Trasa może nie byla mocno gruzowa -chociaż w paru miejscach na zjazdach zastanawialiśmy się jak ... znieść rowery ... ale była przewyższeniowo na wysokim poziomie.

Pierwszy maraton na którym nie wyczekiwałeś zjazdów, szybkie, wymagające, miejscami trudne i bardzo dużo awarii układów hamulcowych. Ja osobiscie zagotowałem w 3 miejscach (gran Canaria zjazd z przełęczy i oba zjazdy ciężkie na El Hierro ) płyn w układzie w efekcie ratowałem się raz butami raz wywrotką. Brak barierek na El Hierro mocna ekspozycja i potężny wiatr od lądu do oceanu sprawiał że ten etap był najcięższy.

Z promami logistyka byla bardzo ciekawa i w sumie ani nie mogłeś odpocząć ani nie nadgoniłeś, za to świetnie budowało to stratę. Moje nie zdążenie na prom z Gran Canarii skutkowało potem kiblem 24h w porcie czekając na prom na El Hierro. Cóż taki maraton takie warunki. Widokowo ... PETARDA.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 26 Mar 2023, 15:03 »
Z promami logistyka byla bardzo ciekawa i w sumie ani nie mogłeś odpocząć ani nie nadgoniłeś, za to świetnie budowało to stratę. Moje nie zdążenie na prom z Gran Canarii skutkowało potem kiblem 24h w porcie czekając na prom na El Hierro. Cóż taki maraton takie warunki. Widokowo ... PETARDA.

No dokładnie, bo to tak wygląda, że jak na jednej wyspie się zanotuje straty to przenoszą się dalej i na kolejnej wyspie można za to jeszcze mocniej beknąć, szczególnie na Teneryfie, z której jest tylko jeden prom na El Hierro. Ale to właśnie wyróżnia ten wyścig.

Z profilu właśnie El Hierro jest zdecydowanie najcięższe (wyspa też słynie z kapryśnej pogody, w tym mocnych wiatrów), najwięcej tam podjazdów w stosunku do dystansu, średnio aż 3250m na 100km, to już bardzo dużo i musi oznaczać wiele dużych nachyleń. W ogóle cały wyścig ma średnią koło 2300m/100km, czyli więcej niż większość górskich wyścigów gravelowych w Polsce, a tu jeszcze dochodzi duży dystans koło 700km.

No i też są to góry innego typu niż w Polsce, gdzie rzadko mamy podjazdy większe niż 300-400m jednym ciągiem. Na Kanarach to za jednym razem można mieć i ponad 1000m, czy nawet 2000m (zjazd z Teide), więc to rzeczywiście może być problem dla hamulców gravelowych, które mają mniejsze tarcze i gorzej odprowadzają ciepło niż hamulce MTB, szczególnie w przypadku cięższych zawodników

na_pogorzu_lajkonik

  • Gość
Odp: Audax Granguanche Gravel 2023
« 26 Mar 2023, 15:58 »
Fotka ze startu z Romkiem. On jechał na ciężko sakwowo. Udało nam się go przekonać aby na El Hierro wywalił wszystko co się da i jechał pustym rowerem to będzie mniej cierpiał - jechał w ogóle dobrym Specem Divergem Comp Carbon.

tutaj link do statystyk i czasów wszystkich wysp
https://www.followmychallenge.com/live/granguanche-audax/gravel-23/

Jechaliśmy we 4rech - Ja , Ugarenko, Stolc i Miłosz. Każdy miał inne założenia na wyścig. Wiadomo Łukasz chciał najbliżej czołówki, a chłopaki adekwatnie do swoich wyników. Jak się potem okaże część założeń zrealizowaliśmy, część się nie dało, część pokrzyżowała trasa.

Sama Lanzarota i start - jakaś taka tradycja dla mnie na zachodzie dziwna, dwie osoby, zero banerów, jakiejś bazy - po prostu, wszyscy są? Są! odpowiada tłum, no to 10 9 8 ... Start. I pojechali ;-) to tyle tematem startu.

Sama Lanzarota strasznie pustynna, ten odcinek był szybki, było pod górę i większych trudności nie było. Może poza burzą piaskową na fragmencie pustyni, gdzie w pewnym momencie nie było widać dalej jak na 2m. Do tego wiatr - generalnie mieliśmy nie fart, wiał mocny gorący wiatr od Afryki przez cały wyścig, który rozdawał karty 4 pik albo pass. Fragmentami na zjazdach nie dało się więcej osiągnąć jak 10kmh - właściwie całe ostatnie 30% trasy na Fuercie.

Do portu dobili prawie wszyscy nad ranem między 3 a 5. Na prom wsiadamy w sumie trochę pospani i po śniadaniu w knajpce w porcie. Z promu zaczyna się dobre gravelowe ściganie bo bardzo sprzyja nawierzchnia. Problemy i wyzwania zaczynają się od El Cotilo. Wąska metrowa ścieżka przy klifie jest bardzo mocno weksponowana, a wiatr wieje od lądu w stronę przepaści. Parę razy szarpie rowerem mocno w stronę wody. Robi się gorąco na samą myśl. Więc każdy próbuje jak najdalej jechać do krawędzi i tutaj stawka zaczyna się rozciągać.

potem były 3 fragmenty świetnych zjazdów MTB ;-) które większość robiła na gravelach - jak ja dziękowałem sobie za wzięcie 650x2.1" to tam robię najlepsze fotki i nadrabiam sobie średnią - w ogóle zobaczcie sobie na średnie prędkości przejazdów po poszczególnych wyspach. 25/20/15kmh? można śmiało było zapomnieć. Jeszcze do połowy Fuerty jakoś tak próbowaliśmy czasy przejazdów szacować w godzianch, potem już było określenie do południa lub przed wieczorem, nad ranem. Średnia powoli i metodycznie spadała do poniżej 10kmh.
Końcówka Fuerty jest totalnie ale totalnie wietrzna. Przy takich wiatrach jakie tam były w Polsce przychodzi alarm RCB, ja szykuję się w grupie poszukiwawczej w której jestem do ewentualnej akcji, a my tam pojechaliśmy na maraton.
ostatnie 50km pokonałem w ... 5h. Wiatr był tak porywisty iż naprawdę na zjazdach rower potrafił z 25/20 prawie stanąć , po czym po nawrotce już tak wcale szybko nie przyspieszał.

tutaj ja nie zdążam na prom o 18, którym popłyneli Stolc/Miłosz, Ugarenko o 17, ja płynę o 20.
Więc mając 1,5h czasu jem i odpoczywam.
Na promie okazuje się iż jest tak potężna fala iż prom o 18 zamiast o 20 dopływa o 21.45 do Gran Canarii - bo był słabszy i mniejszy, mój dopływa o czasie, ale połowa z uczestników spędza czas w kiblu na walce z tygrysem przy muszli. W porcie spotykamy się z chłopakami i wbijamy na nocleg. O 5.30 rano rozpoczynamy podjazd do Pico de las Nieves jeszcze wtedy nie było wiadomo jak bardzo duży popełnię błąd. Podjazd jest coraz stromszy, prawie 40km, i ostatnie naście kilometrów zmienia się w maraton pieszo-rowerowy. Pierwszy raz buty na asfalcie mi się ślizgały idąc. Po drodze zaliczam knajpkę w grocie skalnej - pierwsza strata niepotrzebna, potem jeszcze jedna.
Będzie film i relacja wkrótce u mnie na kanale YT.
Dobijam w południe na szczyt bez wody - skończyła się 2h wcześniej - tam udaje mi się od parki na motorze zgarnąć butelkę. I nagle pokazuje się mega świetny widok z GC na Teidę i Teneryfę, siadam coś zjeść i się napić. Generalnie te postoje skutkuję nie zdążeniem na prom o 18 na Teneryfę tylko ten o 20.
I tutaj rozjeżdżamy się z chłopakami już znaczeni. Ja ląduję w hotelu w Lagunie o 3.17 a oni o 24.00. Oni śpią do 6 ja do 5.30. Co potem przełoży się na mega bombę przed Teidą.
Ale wróćmy do GC. Zjazd jest obłędny, przestrzenia ... nie do opisania. Tutaj na gravelowym zjeździe ale mocno wyboistym - sporo osób łapie kapcie i pojawiają się pierwsze problemy z hamulcami. W ogóle to pierwszy raz chciałem aby w navi była opcja zwyższeń (odwrotność przewyższeń).
Przed samym promem jakby tego było mało mam awarię koła i już myślałem ze to padła piasta i łożyska , ale na szczęście po rozkręceniu okazało się że jest ok a to była tylko źle dokręcona oska.

Teneryfa to mega długi podjazd najpierw w zimnie 7C, potem temperatura skoczyła szybko do 30 by spaść do 12-15 przez całą jazdę w chmurach, tam oczywiście zawiesina z wody i wszyscy przemoczeni i zmarznięci - generalnie ciuchowo mega wymagający maraton - i po wyjeździe z chmur ląduję koło 15 prawie pod szczytem i znowu 30C. Tam znowu bez wody i potężną bombą, bo przez tą jazdę w chmurach nie przypilnowałem jedzenia i picia.
Pozbierałem się do kupy ale już wiem, ze na prom o 17.30 nie zdążę, tak więc siadam w knajpie i rozpoczynam już jazdę aby dobić do północy do miasta.
Zjazd z 2200 trwa w nieskończoność, po drodze znowu dwa podjazdy po 600m w górę. Tak jakby spod stóp Kościelca wjechać na niego a potem na Świnicę. Daje w kość już.
Na zjeździe robi się 6C i wiatr powoli metodycznie wszystkich niszczy - dziękowałem wtedy po raz drugi, że zabrałem zimową alphę i rękawiczki termo. Kto nie miał do miasta dojeżdżał jak po morsowaniu.
W mieście hotel, kolacja, śniadanie, obiad, fryzjer ;-) i czekanie na prom.

Ostatni etap do El Hierro. Na promie mijam się z Krzyśkiem i Łukaszem. Mówią aby zabrać dużo wody bo po drodze nie ma ani jednego ujęcia i sklepu - przy jeździe w nocy - Dawid z kolei już przestał walczyć o wynik i poszedł spać i jechał za dnia wszystko dla widoków - zdjęcia u niego są obłędne.
I dostaję trzy przestrogi od nich. Pierwsza to zjazd od Frontery ma być wąską ścieżką po szutrze i będą zakręty gdzie nie ma barierek a szutr jest bardzo bardzo luźny i kopny i można wylecieć.
Drugie ostrzeżenie to ten potężny wiatr na klifie za Pozo De La Salut. I trzecie ostrzeżenie to hamulce i ich chłodzenia na ostatnim zjeździe.
Ruszam w noc. Już od portu wszyscy z buta jeśli idziesz na północnych nawrotach, wiatr wyrywa rowery z rąk, tak rowery z bagażami dosłownie fruwały. Fajnie myślę co będzie dalej.
Dwa podjazdy są tak strome, że pierwszy raz bolą mnie łydki od wypychu.
Na zjeździe szutrowym jedzie mi się wspaniale i myślę o czym gadali chłopaki i tym szutrze jak nawierzchnia jest IDEALNA, w tym momencie wpadam w luźny szutr i udało się zatrzymać przed zakrętem. Robi się baaaaardzo ciepło mimo 10stopni. Aha to to miejsce. Takich fragmentów było na tym zjeździe kilka.
Spadamy w dół do wioski, zjazd gotuje mi układ i zostaję bez hamulców na chwilę. To już drugi raz na maratonie. I zaczynamy podjazd pod klif. I zaczyna wiać. Wiać tak jak na Śnieżce w zimie. Wiatr od lądu w kierunku oceanu. Wieje wiatr, ocean wrzeszczy - klimatycznie niewątpliwie jest, ale i mocno nie przyjemnie, na pewno nie dało się czuć bezpiecznie - po maratonie wszyscy ten fragment wspominali podobnie.
Przez noc mozolnie wbijam na szczyt. Sam szczyt atakuję i podjeżdżam przy wschodzie słońca.
Mam wynagrodzony cały trud. Od teraz już w dół i z góry. Już luz. Oj jakże ja w błędzie byłem.
Znowu zostaję bez wody. Dopiero 20km przed metą uzupełniam w wiosce gdzie staję na śniadanie - bo już wiem ze na mecie oddajesz tracker i jesteś wolny, wzorem najlepszych mazurskich ultra - nie ma tam nic.
Po zjeździe do wioski karoo pokazuje 600up na nastu kilometrach, mówię czy kogoś tutaj powaliło. Po co jak dlaczego? No nic jadę. Dogania mnie jakiś gość, a już byłem 44 i by siadło idealnie pod moje 44 urodziny, więc nie chcę stracić pozycji. Mówię jak tylko dobiję do zjazdu to moje 98kg już nie pozwoli stracić pozycji, nie może być gość cięższy ode mnie.
I tutaj zaczyna się ostatnia rzeźnia maratonu. Ponownie wiatr od lądu w przepaść, a zjazd ... pierwszy raz nie byłem wstanie się na zjeździe zatrzymać rowerem, 25-30%. Się myslę jak można tak drogi prowadzić. Znowu gotuje mi się układ. Zbiegam z 500-800m z buta, schłodzone, powolutku zjeżdżam, mówię no lekki jak będzie gość za mną to jednak dogoni.
Ostatecznie nie dogonił. Czas 108h. Koniec.

Wrażenia? Będą na YT.

Aha pytam jeszcze Łukasza Ugarenki który pojechał dobrze Silka. Czy to już taki maraton co mozna porównać do Silka, albo chociaż potraktować go jako dobry wstęp pod niego. No generalnie jakby go porównał do Granguanche.

Łukasz po chwili namysłu odpowiedział "Na Silku zdecydowanie gorsze jedzenie po wsiach, a tak to tylko dłuższy jest, no i nie ma tylu tak ostrych podejść".
To tak krótko podsumowując.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum