Autor Wątek: MPP 2023  (Przeczytany 42937 razy)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: MPP 2023
« 18 Wrz 2023, 23:08 »
To i ja dodam relację z mojego debiutu na MPP - bardzo dobrze się bawiłem, chętnie wrócę tu za rok! Jeszcze raz dziękuję za wszystko organizatorom.

Bardzo fajnie poczytać relacje pokazujące wyścig z różnych perspektyw.
A tutaj całkiem fajny film z tegorocznej edycji:


Offline Mężczyzna Żubr

  • Wiadomości: 2514
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 03.11.2010
Odp: MPP 2023
« 19 Wrz 2023, 08:41 »
Ależ wodzu, co wódz?!...

Nie no to taki komentarz na gorąco. Sarkazm. Zawsze jak cię maraton przeora to bardzo eee... narzekasz na to wszystko. Ale potem i tak zapomnisz i wracasz na te imprezy jak oszołom.

Offline Mężczyzna CFCFan

  • Wiadomości: 472
  • Miasto: Godów
  • Na forum od: 12.05.2014
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 11:36 »
Czas nadrobić trochę zaległości! W związku z czym zapraszam Was na krótką relację z MPP, który miał miejsce nieco ponad tydzień temu 😊

Start w tej imprezie planowałem od początku sezonu. Miał to być swego rodzaju rozjazd po TransIberice. Spokojnie zakończenie sezonu ultra w miłej atmosferze. Jak co roku, największą niewiadomą była pogoda. Na szczęście od początku prognozy były bardzo optymistyczne!
Swoją przygodę z MPP zaczynam w Piątek o 12.10 na dworcu w Bielsku. Wskakuję do Pendolino i pędzę na północ. Droga mija szybko na oglądaniu morderczego etapu Vuelty z Col du Tourmalet na czele 😊 Po nieco ponad 6h melduję się w Gdyni. Tam pauza na makaron i przesiadka do PolRegio, który razem z innymi uczestnikami zabiera mnie na sam Hel.

Na miejscu jestem przed 21.00. Szybki odbiór pakietu u niezawodnych orgów z Koła Ultra. Byłem tam raptem 5 min a udało się ogarnąć wiele tematów :D Następnie zakupy w sklepie i melduję się na kwaterze. Krótkie pogaduchy z Darkiem i Cukrem. Prysznic i idziemy spać po 22.00.
Pobudka o 7.15. Śniadanie. Ostatnie poprawki przy rowerze. Pakowanie i ruszamy na start. Tam nadaje worek, który pojedzie busem na metę oraz odbieram nadajnik GPS. Na trasę zabieram dwa bidony (1l + 0,8L), rękawki, nogawki, wiatrówkę i dodatkowego buff’a. Do tego narzędzia – pompka, łyżki, imbusy, dętka x2, szkot. I to w zasadzie wszystko :D Ostanie zdjęcia i pogaduchy przed startem. W końcu wybija 9.00. Jest sygnał! Ruszamy!

Pierwsze 35 km równo i spokojnie za eskortą policyjną. W końcówce musiałem trochę podgonić, gdyż zaliczyłem pauzę na siku. We Władku jestem już w pierwszej grupie. Tempo idzie solidne. Grupa duża. Co jakiś czas ktoś mocniej szarpnie ale zaraz wszystko się znowu zbija. Jest nas spokojnie 30 zawodnika. W końcu zgaduję się z Cukrem i Adrianem. Trzymamy się na spokojnie w środku. Taki stan rzeczy nie trwa jednak długo. Na diabelskim 66 km znajduje się creme de la crème pierwszego etapu MPP. Niby tylko 1,6km ze średnim nachyleniem 6,8%. Ale jest jedno ale. A jest nim Nasz szanowny kolega Cukier 😊 Wychodzi na zmianę i robi wzorową selekcję. Na szczycie podjazdu zostajemy w trójkę, czyli plan zrealizowany w 100%.

Nie ma jednak czasu na odpoczynek. Szybko i sprawnie, po zmianach pokonujemy kolejne kilometry. To takie najważniejsze 30 min, na których trzeba wyrobić sobie przewagę aby zniechęcić resztę do pościgu. Pomimo tego dochodzi do Nas Jędrucha. Ma chłop zdrowie :D Jedziemy kilka kilometrów razem, niestety znów zostajemy we trzech. I tak się toczymy. Po 122 km szybka pauza w sklepie. Tutaj mija Nas Witek Kania, lecz zaledwie kilka kilometrów później już go doganiamy i wyprzedzamy.

Pracujemy równo do miasta Przywidz, znanego mi bardzo dobrze z Etapówki. Mamy tutaj kolejny, fajny podjazd na którym niestety zostaje Adrian. No nic. Zostajemy razem z Cukrem. Wiemy co robić w takiej sytuacji. Ciśniemy! Po trasie mijamy organizatorów, dzięki czemu załapaliśmy się na kilka fajnych fotek 😊

Kolejna pauza wypada nam na Orlenie w Starogardzie Gdańskim. Mamy tutaj 210 km. Pogoda super. Aż bym powiedział, że jest za ciepło. Uzupełniamy picie, coś na ząb i w drogę. Teraz czekają Nas bardziej płaskie tereny. No może poza ścianką w Kwidzynie, która po raz kolejny daje mi w kość. Oj, jak ja jej nie lubię :D Następna pauza to 297 km w wiosce Rogóźno. Jedziemy sobie razem, trzymamy równe, solidne tempo bez rwania. Przerwy też robimy sobie częstsze co by się dobrze nawadniać i regenerować. Wszak ja jestem po Iberice a Cukier po PBP. Nie ma co szarżować, trzeba jechać rozsądnie.

Kolejne kilometry to walka z asfaltami słabej jakości – wizytówka Kujawsko – Pomorskiego 😊 Podziwiamy bardzo fajny zachód słońca i już wieczorem docieramy do Dobrzynia na 357 km, gdzie znów szybko pauzujemy na Orlenie. Cukier ubiera cieplejsze ciuchy, picie i jazda. Po przebyciu 427 km mijamy Włocławek z super brukiem w centrum! Poezja! Tam też na Orlenie robimy solidną pauzę. Tym razem ja się ubieram i wciągam pierwszy, ciepły posiłek – zapiekankę. Do tego obowiązkowo kawka. Gdy szykujemy się do startu mijają Nas Adrian i Witek. Ruszamy i mamy ich w zasięgu wzroku. Jednak odpuszczamy pościg. Witek ciągnie zbyt mocno. Dajemy mu szanse się wyszaleć i równo pykamy sobie po zmianach.

W końcu spotykamy uciekająca dwójkę gdy ubierają cieplejsze ciuchy na noc. Szybko Nas dochodzą i chwile jedziemy razem. Witek oznajmia, iż chce jechać cały dystans po swojemu czyli SOLO. Ok. Nie ma problemu. Zostaje ciut w tyle a my w trzech ruszamy szybciej. Noc jest przyjemna. Wiatr wieje lekko, więc nic nam nie przeszkadza. No może poza sennością, która zaczyna powoli atakować.

Na 530 km znów mamy fajną stację paliw. Tym razem jest to Circle K. Pauza na kawę, 7-Daysa i jakiegoś batona. Przy okazji pogaduchy z miejscową młodzieżą, która mozolnie wraca z imprezy. Wszak dochodzi 3.00. Ruszamy na ostatnie, płaskie 200 km. Pokonujemy wiadukt nad A2 oraz bardzo fajne, leśnie dróżki z dobrą nawierzchnią. Tutaj też miewam poranne kryzysy ze spaniem. Wypijam colę, trochę gadam z kolegami i już lepiej. Uff.

Sprawinie pokonujemy kolejne kilometry aż tu trach! Wpadam do dziury jakiejś dziury w nawierzchni i słyszę odgłos przypominający pękanie carbonu. Ohoho. Czyżby kapeć? Czekam kilka sekund w niepewności ale wszystko jest ok. Melduję chłopakom, że możemy pędzić dalej. Wschód słońca i poranne mgły witają Nas w okolicy kopalni Bełchatów. Tak dobrze się nam jedzie, iż rezygnujemy z pauzy na Orlenie. Zatrzymujemy się dopiero na 670 km w wiosce Kodrąg, gdzie mamy do dyspozycji lokalną stację Oltan. To był dobry wybór. Jest kawa, toaleta a nawet panini z szynką i serem. Dochodzi też 8.00, więc robi się coraz cieplej. Dlatego każdy z Nas zrzuca rękawki czy też nogawki. W tym momencie po raz kolejny wyprzedza Nas Witek. Może i jedzie ciut wolnej, ale za to jego przerwy są krótsze. I to jest na pewno główny powód, dla którego Nas wyprzedza. Gdy już chcemy ruszać zerkam na moje tylne koło. Ohoho. Już wiem co tak trzasło nocą. Moja obręcz w tylnym kole! Niestety, jest pęknięta. Widać na załączonych zdjęciach. Na szczęście tubeless wytrzymał i mogę spokojnie śmigać dalej. Nawet nie musiałem dopompować koła.
Ostatnie płaskie kilometry pokonane. W sumie mamy już 726 km w nogach i zaczynamy zaliczać podjazdy na Jurze! Z ciekawostek to w 24h brutto zrobiliśmy 711,5 km 😊 Uważam, iż to bardzo dobry wynik.

Jura. Pierwszy podjazd, drugi i znów zostajemy we dwóch z Cukrem. Adrian niestety odpada i jedzie sobie swoim tempem. Jura jest piękna, ale również bardzo mecząca. Tutejsze krótkie, sztywne podjazdy oraz coraz większy upał dają mi się we znaki. Na szczęście jest Nas dwóch. I tutaj Cukier przejmuje pałeczkę i dyktuje fajne, równe tempo. Mijamy piękne zamki w Bobolicach oraz Mirowie. Następnie Ogrodzieniec i przy okazji przemykamy obok Pustyni Błędowskiej. Kolejna pauza ma miejsce za Olkuszem na stacji paliw Moya. Właśnie tutaj znajdujemy się na 800 km Naszej trasy. Picie uzupełnione. Ustalamy, iż następna przerwa po ok. 100 km i potem dzida do mety.

Droga w kierunku Wadowic to kontynuacja ścianek z Jury. Właśnie tutaj zdałem sobie sprawę, dlaczego tak rzadko odwiedzam te tereny na rowerze :D Zdecydowanie bardziej wolę długie i spokojne podjazdy w Beskidach, niż tutejsze sztajfy 😊 Na większości pojazdów Cukier na mnie czeka. Czuję, iż jedzie się mi coraz gorzej. Do tego ten upał… Po całej nieprzespanej nocy daje konkretnie popalić. W końcu zjazd do Wadowic. I tutaj zmiana planów. Awaryjny zjazd na szybkie tankowanie. Zaliczone raptem 60 km a w bidonach mam już sucho…

Za Wadowicami zaczyna się odcinek 40 km, który jak dla mnie jest największą porażką trasy tegorocznego MPP. Pierw jazda ścieżką, po której łazi pełno ludzi z dziećmi na małych rowerkach. Jedziemy bardzo wolno a pomimo tego mamy kilka niebezpiecznych sytuacji. Później zaliczmy Gołębiówkę – bardzo fajny, sztywny (15%) podjazd. Polecam! Następnie kręcimy się po okolicy jak malta w betoniarce i wspinamy na wszystkie możliwe ścianki. W mojej ocenie to było bez sensu. Do tego dochodzą szybkie i niebezpieczne zjazdy. Współczuję tym co jechali tutaj nocą. Gdy do mety zostaje 120 km mówię do Cukra, że to koniec Naszej współpracy. Chłop ma dziś nogę, ulubioną pogodę. Bez sensu aby na mnie czekał na większości górek. Cukier z oporami ale przyjmuje komunikat. I tak oto rozdzielamy się w Zembrzycach i ruszamy do mety każdy swoim tempem. Ufff. Od razu lepiej mi się jedzie :D

Przed Makowem jeszcze jeden, bezsensowny objazd i zaczynamy ostatnie 100 km. Zaliczam kolejne ścianki, ale te tutaj już są ułożone i wybrane w sposób mający sens. Brawo! Na 940 km w Spytkowicach ostatni postój na Orlenie. Zjadam zapiekankę, sprawdzam sytuację na monitoringu. Cukier popędził jak szalony. Natomiast nad Witkiem mam cały czas zapas ok. 2h. Luzik. Wystarczy spokojnie dojechać do mety. Długa wspinaczka na Harkabuz, gdzie powoli zapada zmrok. Fajnie tutaj! Szczerze to pierwszy raz zaliczam te okolice. Zjazd i przed Czarnym Dunajcem staję na poboczu za potrzebą.

Nagle, obok zwalnia jakiś samochód i ktoś na mnie krzyczy… WTF?!?! Odwracam się, a to maestro Wojtek we własnej osobie razem z Karolem :D O jaaa! To Ci dopiero niespodzianka 😊 Dziękuję chłopaki! Zatrzymują się kawałek za rondem. Podbijam do nich i gadamy chwilkę co i jak na maratonie. Powiem szczerze, iż zaskoczyli mnie totalnie :D No ale cóż, jest jeszcze robota do zrobienia. Zbijamy piątkę i ruszam w kierunku mety. Na pamiątkę Karol robi mi jeszcze superskie foto 😊 Dziękuję!

Powoli wspinam się do wioski Ząb. Takie podjazdy to ja rozumiem! A nie jakieś tfu, tfu coś co było za Wadowicami… Szybki, nocny zjazd do Poronina i znowu wspinaczka jakimiś bocznymi dróżkami przez Murzasichle (to też akurat było bez sensu). Nie maja litości organizatorzy. Ciekawe czy ten, kto układał te ostatnie 200 km przejechał to rowerem? Obstawiam, że nie bo w weekend by się nie wyrobił :D Ostatni zjazd i finalny podjazd na Głodówkę. Ten znam już bardzo dobrze, wiec jedzie się go całkiem przyjemnie 😊

I tak oto po o godzinie 22:43 melduję się pod schroniskiem. Jest muzyka. Jest miłe przywitanie. Gratulacje. Medal. Piwko 😊 Jest idealnie! 1001 km pokonałem w 37h i 43 min. Czas z 2020 roku poprawiony :D W tym było 3h przerw – podaję dla lubiących statystyki 😊
W schronisku spotykam Cukra. Chwilka uprzejmości, foteczki. Zjadam makaron i gadam z organizatorami. Atmosfera jest total sztosik. Takie coś co właśnie bardzo lubię. W końcu zbieram się spać. Kładę się na łóżku i zasypiam… Wstaję o 3.00. Idealna okazja aby w końcu się okąpać 😊 Do tego jestem głodny, wiec wracam do schroniska i zaliczam jakieś ciasta oraz chipsy. Tylko to mieli. O 4.00 senność znowu atakuje wiec wracam do łóżka. O 9.00 druga pobudka. Spacer na śniadanie. Następnie dłuuuga integracja z innymi finiszerami, których z godziny na godzinę przybywa. Widok na Taterki mamy prima sort.

W końcu o 16.00 zbieram się i ruszam w drogę powrotną do BB. Tutaj wyszło niecałe 140 km rozjazdu.

Podsumowując. Bardzo gorąco polecam Wam MPP i zachęcam do udziału w 2024 roku. Jest to maraton specyficzny, jedyny w swoim rodzaju. Zdecydowanie inne wyzwanie niż BBT. Kto raz wystartuje, ten na pewno będzie chciał wrócić na jego trasę 😊

Na sam koniec wrzucam Wam jeszcze małe podsumowanie od strony finansowej. Temat zazwyczaj pomijamy, aczkolwiek na pewno większość z Was jest nim zainteresowana. Moje wydatki na MPP kształtowały się następująco:
•   Wpisowe – 350,00 zł
•   Bilety na pociągi BB – Hel – 260,00 zł
•   Noclegi  - 80,00 zł
•   Zakupy przed startem – 140,00 zł
•   Zakupy podczas maratonu – 350,00 zł
•   Zakupy na mecie + powrót do BB – 120,00 zł

Łącznie daje nam to kwotę 1300,00 zł. Dużo? Mało? Nie wiem. Na pewno komfortowo 😊

Temu kto dotarł do końca mej opowieści gratuluję! A jak macie jakieś pytania, dajcie znać w komentarzach!

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 9012
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 12:16 »

Składny, fajny, dynamiczny opis - jak i jazda.
Dziękuję!

/.../ Widać na załączonych zdjęciach. /.../

Te gdzie?
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna CFCFan

  • Wiadomości: 472
  • Miasto: Godów
  • Na forum od: 12.05.2014
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 12:18 »
A bo to pisane pod kątem fanpage na FB. Tam będą wrzucone XD

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 12:51 »
Drogi ten pociąg, no ale luksus kosztuje.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna CFCFan

  • Wiadomości: 472
  • Miasto: Godów
  • Na forum od: 12.05.2014
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 13:59 »
Bardziej czas bym powiedział. Bo luksusu to tam nie było. Ot tak standardowo w tym Pendolino XD

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 14:10 »
Bardziej czas bym powiedział. Bo luksusu to tam nie było. Ot tak standardowo w tym Pendolino XD
W pierwszej klasie podobno jest lepiej, ale chyba nie da się kupić biletu na pierwszą klasę z przewozem roweru?
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna gkjanek

  • Lepiej zabrać głowę zamiast kasku z domu na rower.
  • Wiadomości: 337
  • Miasto:
  • Na forum od: 12.06.2017
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 14:37 »
Czyli nie tylko ja miałem takie przemyślenia co do odcinka za Wadowicami. Podejrzewałem że moja negatywna opinia na temat tego  odcinka była spowodowana dużym zmęczeniem. A tu proszę takie zaskoczenie. Ja sam nie lubię bezsensownie dokładać kilometrów i metrów w górę na tak długiej trasie. Do Wadowic mi się jechało bardzo dobrze.
Lepiej zabrać głowę zamiast kasku z domu na rower.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 15:08 »
Ja też pisałem, że w sumie to góry ominięte, widokowo miernie, lepiej byłoby tak jak kiedyś, 3-4 duże przełęcze w Beskidzie Wyspowym, Gorcach i na Spiszu, niż ta drobnica w Beskidzie Makowskim.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna maciek70

  • Wiadomości: 583
  • Miasto: Milowice
  • Na forum od: 18.05.2018
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 15:41 »
Moje wrażenia zupełnie inne. Lubię pagóry i fajnie się jechało, duuuużo lepiej niż okrążanie płaskiej dziury w ziemi, które mnie zmuliło psychicznie zupełnie.

Ścieżka z Wadowic w stronę zalewu - ja jechałem wczesnym rankiem i byłem sam :)
Ale problem chyba leży gdzie indziej. Jak się buduje taki ciąg to chyba warto pomyśleć o pieszych i zbudować równolegle coś dla nich. Bo droga główna obok nie ma chodnika na całej długości i jej ruchliwość zniechęca do spacerów wzdłuż nawet jak ten chodnik jest. IMO błąd projektanta.
"Jest tylko cienka czerwona linia między rozsądkiem a szaleństwem"

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3970
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 15:49 »
Ale problem chyba leży gdzie indziej. Jak się buduje taki ciąg to chyba warto pomyśleć o pieszych i zbudować równolegle coś dla nich.

Jak się wyznacza trasę ultramaratonu to najlepiej w ogóle unikać miejsc, gdzie jest obowiązek jazdy DDR obok jezdni.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 16:40 »
Moje wrażenia zupełnie inne. Lubię pagóry i fajnie się jechało, duuuużo lepiej niż okrążanie płaskiej dziury w ziemi, które mnie zmuliło psychicznie zupełnie.

Dla mnie też nie był zły ten kawałek za Wadowicami. Niejako znakiem firmowym MPP jest to, że trasa co roku jest inna - a ta pierwsza ścianka (najcięższa na tegorocznym maratonie) Leśniówka była po raz pierwszy w historii (podobnie jak Harkabuz), ta trzecia Marcówka raz już była, a po tylu edycjach to naprawdę nie jest ławo coś nowego znaleźć ;)

Innymi słowy - MPP jechał już tyle razy, ze wiele ścianek trzeba powtarzać, a w tym roku trasa była taka, że te ścianki coś wnosiły, bo były naprawdę ciężkie, bez tego to te góry by trochę za łatwe były. A tak w skrócie to wygląda większość pasa pogórzy - to są ostre ścianki, które często dają w kość bardziej niż wyższe góry. Zjazdy nocą rzeczywiście były z tego wredne, ale do przeżycia, bo drogi choć kręte i wąskie to były z dobrym asfaltem.

To jak oceniamy dany odcinek w dużej mierze zależy od tego o jakiej porze tam jechaliśmy. Ja z Wadowic wyjeżdżałem pewnie koło 23 - to na tej drodze rowerowej było zupełnie pusto i całkiem fajnie się jechało. Natomiast masakra była koło 19-20 na wyjeździe z Olkusza, tam się jechało długi podjazd w sznurze samochodów, w ogóle cała Jura wypadła mi z solidnym ruchem, bo było to niedzielne popołudnie. Paweł, który jechał Jurę ładnych parę godzin wcześniej pewnie miał zupełnie inne spostrzeżenia, na Jurze sensowny ruch, z kolei w Wadowicach jechał późnym niedzielnym popołudniem, w czasie gdy przypadł szczyt ruchu na tej ścieżce rowerowej.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4735
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 17:20 »
W Wyspowym się namnożyło stromych ścianek, możecie tam zajrzeć. 
Można ułożyć trasę, na której wielu pozna co to jest sól kolarstwa  ;D
Teraz już te ścianki 20-25% nachylenia mają kontynuację na przestrzał, więc można poszaleć.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20404
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: MPP 2023
« 21 Wrz 2023, 18:13 »
Wyspowy to był w zeszłym roku i była jedna z najostrzejszych ścianek, czyli Młyńczyska  ;). W tym roku jechaliśmy natomiast zupełnie od drugiej strony.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum