Może Paweł Pieczka odbiera takie temperatury jako miły chłodek po Transiberice
Cytat: walsodar w 8 Wrz 2023, 19:32Trochę Wam zazdroszczę tego MPP i zaczynam żałować, że w tym roku nie wystartowałem. Szczególnie, że pogoda dopisze. No i to chyba jedyny maraton w kraju, do którego dotarcie to już jest wyzwanie, jak widać powyżej Powiem Ci jak będę na Głodówce czy miałeś czego zazdrościć.
Trochę Wam zazdroszczę tego MPP i zaczynam żałować, że w tym roku nie wystartowałem. Szczególnie, że pogoda dopisze. No i to chyba jedyny maraton w kraju, do którego dotarcie to już jest wyzwanie, jak widać powyżej
Powiem Ci jak będę na Głodówce czy miałeś czego zazdrościć.
Wprawdzie już nie jestem na Głodówce, ale i tak Ci odpowiem. Nie masz czego żałować
Ten monitoring ma potencjał, tylko trzeba by doinwestować, bo sensownie radził sobie wydajnościowo z obsługą 150 zawodników. Zamiast jakichś bezsensownych klasyfiacji na POI, wystarczy wyświetlić klasyfikację według pozycji na tracku, którą system już dysponuje, tylko z jakiegoś powodu wyświetla ją tylko na podglądzie konktetnego zawodnika.
Odtwarzanie wsteczne dla mnie nie jest najważniejszą funcją.
Bo nie piszesz relacji z wyścigów
Cieszę się, ze pieróg smakował.Teraz już będziemy się kojarzyć po nickach, imienniku
Zapraszam na moją relację z MPP, przygód na trasie było sporo to i relacja odpowiedniej długości http://wilk.bikestats.pl/2237323,Maraton-Polnoc-Poludnie-2023.html
Skończyło się stukilometrową ucieczką przed Robertem Woźniakiem i kolegą z którym jechał.
Też dodam coś od Siebie, bo myślami cały czas na MPP 😉Start w czwartek o 23:58 z Wrocławskiego dworca, człowiek jak zawsze myślał że w pociągu coś się uda wypocząć, niestety życie szybko weryfikuje 😆, przesiadka w polregio o 7 rano w piątek i o 08:40 już jestem na Helu żeby wypocząć przed startem na nocleg zatrzymuje się ze znajomymi w MuszelceDzień mija na pogaduchach i standardowo piwko na plaży Do zachodu słońca.W tym roku forma w lesie przejechane niecałe 8k od styczniaAle trzeba postawić sobie cele1-Nie zaliczyć DNF(do tej pory jeden na 930km BBT 2020)2-Skonczyc w top10 w tym roku mocna czołówka 😉3- Poprawić 42:25 z edycji 2021Start jak zawsze bajeczny, to co kocham na MPP najbardziej to przejazd całej kolumny przez Hel.Na początku idzie bardzo powoli , ale po około 10km jeden kolega ruszą szybciej(potem okazuje się że za potrzebą).Policja przyspiesza i wyrywam się na lemondce do przodu i do ronda we Władysławowie prowadze peleton średnia w okolicach 38Kmh Za rondem wiedziałem że zaczną się niedługo większe podjazdy i zaraz zniknę z tyłu bo niestety 102kg plus rower nie utrzymam się z czołówką, i tak udaje się pojechać wspólnie do około 60km trasy.Późniejszy odcinek do stacji w Egiertowie jadę z Radkiem Osewskim z którym miałem jechać aż do końca, ale u niego coś tętno świruje i się nie zgrywamy, tak więc po 10 minutach na orlenie jadę dalej swoje solo, niestety temperatura była za wysoka, i tutaj postanowiłem jechać spokojnie dopóki się nie ochłodzi.około 18/19 w sprzyjających warunkach ruszyłem przyzwoitym tempem, i tak kolejno kilometr za kilometrem, postój na stacji za Kwidzyniem, gdzieś na 350 km dołączam do grupy w której jedzie Krzysztof Tlaga i Marta Gryczko i jedziemy razem, poza małymi przerwami kiedy się rozdzielamy i znów schodzimy w grupę i tak jedziemy do stacji na 520Km czas dobry bo jest koło 5:00.Na pit stopie zaczynam odczuwać silny ból brzucha, wiedziałem że nie będzie mocy w grupe dlatego mówię pozostałym że dalej jadę solo, najwyżej się gdzieś dalej złapiemy.Tutaj zaczyna się moja walka na tym maratonie z DNF... W brzuchu coraz gorzej normalnie zaczynam się czuć jakbym miał betoniarkę wewnątrz,momentalnie zwalniam i jadę 20/h po płaskim(a tutaj tak naprawdę najlepszy odcinek dla mnie gdzie mogłem powalczyć o poprawę czasu) dodatkowo zaraz za kopalnią łapię gumę, i tracę kolejne 20 min na wymianę dętki, mija mnie jakaś większa grupa kolarzy. docieram koło godziny 11 do stacji w Oltan w Kodrąb, i tutaj bóle samoistnie przechodzą mogę jechać dalej.Około 700 km łapię znowu Martę z Krzyskiem , i staram się współpracować, jednak po kilku zmianach mówię że jest za ciepło i niestety nie da rady, jadę swoje solo Piękna Jura w taki upał niszczy mnie doszczętnie XD Ostatkiem sił i bez kropli w bidonie dojeżdzam do Kromołowa, robię pitstop w żabce gdzie schodzi mi koło 30 minut. Następny szybki postój na stacji Moya na 800km trasy zaczynam górską końcówkę jeszcze mam nadzieję na poprawę wyniku z edycji 2021, jest chwila przed godziną 18, i dostaję nowych sił podjazdy zaczynają wchodzić noga podaje, i nagle na ostatnim podjeździe przed Wadowicami, na samej końcówce (jakieś 13%) nagle odcina mi moc, zwalniam do 0 i wpadam centralnie do rowu.... masakra. Wstaje otrząsam sie i obolały dojezdzam do Wadowic gdzie czuję że muszę zrobić pitstop bo inaczej padne. Planowałem do KFC ale ilość osób mnie przeraziła i jadę kawałek dalej na BP, dłuższa przerwa rozmasowuję nogę, wjeżdża Burger, colca i uzupełniamy wodę na max, Ruszam dalej na najbardziej stromą ściankę całej edycji 180 metrów wspinaczki prawie cały czas pokazuje 15%.... po tym podjedzie który chyba lepiej było wchodzić zaczynam zdawać sobie sprawę że już pozostaje mi minimalizować straty do założonego czasu dojazdu Zaczynam mieć jakieś zwidy i dwa razy wjezdzam za Suchą Beskidzką na zły podjazd który prowadzi do Makowa.Kiedy już udaje mi się odnaleźć ślad, umysł zaczyna świrować i jak patrze na Garmina, to za każdym razem mam więcej zamiast mniej km do Makowa, ale w końcu udaje sie dotrzeć .Nie zatrzymuję się i jadę dalej kolejne podjazdy wchodzą, staram się nie rozglądać żeby nie świrować za podjazdem na Skomielną ubieram rękawice, kurtkę i nogawki, już zaczyna być bardzo zimno na zjazdach. Podjazd na Harkabuzy przez swoją długość znów doszczętnie mnie niszczy, i już tylko marzę o dotarciu do Czarnego Dunajca na kawę z Orlenu.Zjazd wychładza mnie tak że ubieram dosłownie wszystko co mam w podsiodłówce, dojeżdżam na stację i ku mojemu zaskoczeniu o kawie mogę zapomnieć, malutki Orlen wielkości kiosku ruchu...Kupuję tylko wodę i ruszam dalej.Na ostatnich kilometrach mija mnie Jakub Szumański, chwile rozmawiamy ,ale mówie żeby cisnął dalej bo ja już mam umieralnie .Żółwim tempem melduję się na Głodówce o 06:23 z czasem 45:23- Dotarłem!!!Co prawda nie udało się zrealizować większości założeń, ale i tak jestem zadowolonyże nie poddałem się mimo przeciwnością i dojechałem na finisz A na Głodówce to już Miłe towarzystwo, rozmowy do wieczora dobre jedzenie i %% Za to Kocham MPP i jak tylko będzie możliwość to będę uczestniczył w kolejnych edycjachOczywiście największe podziękowania i ukłony dla Organizatorów