Mieszkałem kilka miesięcy w Kalifornii i jeździłem wszędzie rowerem. Po jogurt do supermarketu było z 3 km. Pamiętam, że autobusy miejskie miały wieszaki na rowery z przodu, przed przednią szybą. A ścieżek rowerowych było całkiem sporo.
Jak się tylko patrzy zza kierownicy pickupa to może tak rowerzystów nie widać, ale myślę, że trochę ich jest.