Od co najmniej dwóch lat jeździ ze mną tania stalowa łopatka kupiona w jakimś Obi, czy tam innej Castoramie. Tania, bo tylko tanie są lekkie - cieńsza blacha i cienki plastik na uchwycie. Zmniejszyłem ją nieco, odrobinę zmieniłem kształt i zaostrzyłem krawędzie. Niewielkie korzenie tnie bardzo dobrze, ale większe kamienie boję się nią podważać. Nie pamiętam wagi, ale chyba coś koło 60, może 65 gramów. Na razie nie szukam niczego innego, bo się sprawdza.
Po co wam to?
Żeby nie zostawiać min po lasach i łąkach
kiedyś był taki wątek o wiaderku... Tak mi się skojarzyło
Cytat: Siara_iwj w 4 Cze 2021, 17:57Żeby nie zostawiać min po lasach i łąkach Wystarczy przykryć liśćmi/patykami/kamieniami/czymkolwiek-co-jest-pod-ręką. Łopatka to ostatnia rzecz, o której bym pomyślał pakując się w drogę. kiedyś był taki wątek o wiaderku... Tak mi się skojarzyło
O i to jest mina i to taka podstępna, ukryta, że nawet nie zauważysz papierzaka i plask, wdeptujesz po same łydki, albo jak masz ciemno to jest szansa rozbić na takiej atrakcji namiot. To już lepiej zostawić na widoku, przynajmniej da się takie coś ominąć. Bez łopatki nie wyobrażam sobie dzikiego biwaku, zeżarło by mnie poczucie winy.