Autor Wątek: MPP2020  (Przeczytany 52168 razy)

Offline Mężczyzna sombra

  • Lubię ciszę... więc kręcę głównie nocą.
  • Wiadomości: 369
  • Miasto: Skierniewice
  • Na forum od: 04.11.2016
    • blog
Odp: MPP2020
« 2 Paź 2020, 08:02 »
Zdjęcia superaśne, zwłaszcza to z wyprzedzającym VW - mega.

Offline Mężczyzna byczys

  • Wiadomości: 1491
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 30.09.2013
    • Moje relacje z ultramaratonów rowerowych
Odp: MPP2020
« 11 Paź 2020, 11:29 »
Moja relacja z wyścigu:

https://byczys.cc/mpp-2020/

Na zachętę zdjęcie z widokiem na Tatry, jaki otworzył mi się na zjeździe z Przełęczy Knurowskiej tuż po wschodzie słońca. Gdzieś tam jest meta. Taki obraz po prawie dwóch dobach zmagań smakuje naprawdę wyjątkowo! :)




Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 2045
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: MPP2020
« 12 Paź 2020, 08:45 »
Super relacja!

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 2045
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: MPP2020
« 13 Paź 2020, 00:39 »
Wątek wylądował w archiwum to z kronikarskiego obowiązku dorzucę coś od siebie.
To mój trzeci z rzędu start w MPP. Wszystie edycje były naj, 2018 - najłatwiejsza, 2019 - najtrudniejsze góry, 2020 - najdłuższa?

Sezon dziwny, wszystko poodwoływane, moje jazdy cężko było nazwać jakimkolwiek treninegiem, chyba, że wątroby. Wziąłem udział tylko w Podróżniku obładowanym rowerem, żeby sprawdzić sprzęt na Alpy, więc nie zakładałem tam specjalnego ścigania.
Do MPP przystępuje dwa tygodnie po dwutygodniowym quasi wyścigu w Alpach, który jechałem na limit, więc cieżko to było znów ściganiem nazwać. Imprezy nie ukończyłem, bo okazał się  wielką klapą pod względem sportowym, ale co w nogi weszło to moje. W skrócie - na starcie noga mocna :)
Nowością było to, że tym razem wystartował także mój szwagier, więc byliśmy umówieni, że pojedziemy razem dopóki jeden nie będzie na drugiego musiał czekać.
Tuż przed Władysławowem, czujnie ustawiliśmy się w miarę z przodu, żeby móc wybrać sobie odpowiadającą grupkę. Nie wiem dlaczego, ale żadna grupka nie chciała się na dobre zawiązać. Dopiero po jakiejś godzinie spotykamy Tomka Wyciszczaka i z jeszcze jednym kolegą umawiamy się na jazdę grupową w cztery osoby.
Działa to dobrze do około 170km, najpierw odpada kolega którego imienia nie pamiętam, potem Lucek ma mały kryzys i puszcza koło, potem ja przestaje trzymać tempo Tomka i tak zaczyna się moja ulubiona część maratonów - jadę swoje.
Trasa pagórkowata, nie odpuszcza tak szybko jak w poprzednich edycjach, trzyma cały czas w zasadzie do Sierpca na 400 km. Widać wielki efekt dwutygodniowego obozu w Alpach, bo jestem w stanie cisnąć w bardzo mocno bez oszczędzania się, średnia brutto cały czas w okolicach 28kmh. Przed nocą mam dłuższy postój w Kwidzynie, gdzie ostatni raz na trasie dogania mnie Lucek, zamawiam mu pizzę, tak, żeby miał gotowe jak przyjedzie. Wielu zawodników mnie tam mija, ale taki był plan, żeby się porządnie zregenerowac przed nocą. Robi się ciemno i pojawia się gorsza nawierzchnia. Zaczynam doceniać przewagę jaką daje mój sprzęt, opony 32mm + amortyzacja kierownicy powodują, że jadę po dziurach znacznie szybciej niż grupki które wcześniej jednk bardzo powoli doganiałem.
W Sierpcu przed wjazdem na punkt kontrolny kupuję załodze czteropak bowara w ramach wsparcia punktu wsparcia. Okazuje się, że punkt organizuje Jarek Krydziński którego poznałem wcześniej na brevetach. Siedzę tam bardziej towarzysko kilkanaście minut i cisnę. Startuje stamtąd ze mną Krzysiek Cecuła, jedziemy na zmiany aż do Płocka, gdzie się rozstajemy a ja  zaliczam glebę w trakcie pisania do szwagra SMS'a, żeby... na siebie uważał w nocy.
Rano dogania mnie Marceli Byczek którego podobno wybudziłem z drzemki, trzyma bardzo mocne tempo a mi się akurat robi jakoś niewygodnie na rowerze więc zwalniam. Do tego mój #@$@#$ garmin ostatecznie poddał się znawigacją a nawet ustalaniem pozycji, więc zwalniam i próbuję przełamać kryzys fizyczno sprzętowy.
O 9 rano sprawdzam - jest rekord dobowy 610km! Jak na jazdę w większości solo, bardzo dobry wynik. Wyszukuję nocleg w Świętej Katarzynie i zapowiadam się za 3-4 godziny. I dopada mnie totalny kryzys. Przypominam sobie dlaczego po dwóch poprzednich edycjach obiecywałem sobie, planowanie spania wcześniej niż o 14. Nogi już nie chcą kręcić a wracają pagórki, zaczynam mieć kłopoty z opuszczaniem chłodnych, gościnnych Orlenów :) itp.
W Świętej Katarzynie poszedłem za radą forumowych kolegów z wątku o przewagach kasy w ultra i znalazłem gościniec w którym oprócz noclegów dają jeść. Procedura jest rzeczywiście godna polecenia.
Meldunek -> zamówienie jedzenia -> biegiem pod prysznic -> powrót na dół gdzie czekał już gotowy podgrzany posiłek i zimne piwo -> biegiem na górę póki piwo szumi w głowie i 2:30 snu! Wszystko, jedzenie, spanie, kawa po obudzeniu, tymbark, woda i cola na drogę kosztowało mnie 100zł.
Do zrobienia 300km, Garmin daje mi tak popalić, że na błędy nawigacyjne tracę bardzo dużo. Byle do Limanowej, bo tam zamkne oczy i pojadę.
Mijam wielu zawodnków którzy mnie wyprzedzili gdy spałem, najczęściej śpiących po kwaterach. Drugi już raz doganiam też Krzyśka Wolańskiego, testuje on ciekawy wariant dwóch nocy bez spania :) Na tamten moment nie polecał, ale chyba już odtajał, bo ostatnio coś wspominał, że test wypadł pozytywnie.
Przed Limanową zostawiam większą grupkę która uformowała się podczas wspólnej jazdy z Krzyśkiem a w Limanowej jeszcze Byczysa, który spał na Orlenie. Szybki rzut oka na tracking - już nikogo raczej nie dogonię, trzeba utrzymać to co jest.
Przed ścianką Wierch Młynne odkręca mi się blok w bucie i na dwa razy go poprawiam, ale finalnie całość podjazdu robię w siodle. Dumny z siebie sprawdzam na Knurowskiej tracking a tu się okazuje, że Byczys jest zaraz za mną, może kilka serpentyn.
No i deja-vu z zeszłego roku, tylko tym razem zamiast Krzyśka Cecuły goni mnie kto inny. Na zjeździe jeszcze tylko fotka doliny Dunajca pogrążonej we mgle i zaczyna się 40km indywidualnej jazdy na czas z pustymi bidonami :) Dobrze się tak jedzie, bo już zwalniałem i pojawiała się senność a tak tętno 120 bez problemu da się utrzymać :)
Na mecie jestem tak ujechany, że ciężko mi mówić.
Ta edycja jest dla mnie jednak najbardziej sportowa ze wszystkich. Może straciłem na niej nieco więcej czasu na postojach bo ponad sześć godzin, ale nie celowałem w jakiś konkretny czas a właśnie w intensywność jazdy. 40 godzin nigdy nie złamię więc pozostaje cieszyć się samym wyścigiem. Start wspólny gwarantuje emocje i przejrzystość rywalizacji. To i świetna atmosfera (także na mecie) to powód, żeby wracać na MPP co roku :) Trasa w tym roku też była rewelacyjna, wpadło dużo gmin, czekamy na więcej :)
« Ostatnia zmiana: 13 Paź 2020, 12:54 MaciekK »

Offline Mężczyzna MARECKI

  • Wiadomości: 660
  • Miasto: Elbląg, Polska
  • Na forum od: 28.01.2016
    • Rowerowa strona Mareckiego
Odp: MPP2020
« 13 Paź 2020, 12:32 »
Fajna relacja. Taka szybka :wink:  Ps. Kwidzynie, nie Kwidzyniu.

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 2045
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: MPP2020
« 13 Paź 2020, 12:53 »
Dzięki, poprawione :)

Offline Mężczyzna Konrad Adkonis

  • Wiadomości: 71
  • Miasto: Słupsk
  • Na forum od: 25.04.2018
Odp: MPP2020
« 25 Paź 2020, 06:25 »
Jeszcze jeden kolega jeździe... tyćko się na start spóźnił (wystartował 24.10 o 9 rano) , ale ciśnie dzielnie... z końcem października.... SZACUN...

http://event.trackcourse.com/view/maraton-polnoc-poludnie-2020-tomasz-zakolski

Offline Mężczyzna maciek70

  • Wiadomości: 614
  • Miasto: Milowice
  • Na forum od: 18.05.2018
"Jest tylko cienka czerwona linia między rozsądkiem a szaleństwem"

Offline MPP2024-pierwszeultra

  • Wiadomości: 39
  • Miasto:
  • Na forum od: 23.08.2024
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 17:34 »
A tutaj moja relacja ze zmagań na trasie MPP
http://wilk.bikestats.pl/1895193,Maraton-Polnoc-Poludnie-2020.html
Fajna relacja, trafiłem na nią czytając sobie cały ten archiwalny już wątek, natomiast zostało napisane w tej relacji:

„[…]Sam podjazd nudny jak flaki z olejem, głównie przez ciągnącą się tu najdłuższą w Polsce wieś, czyli Ochotnicę, natomiast zjazd kapitalny, bo otwiera się tu szeroki widok na zielone Podhale i Tatry, a także i jezioro Czorsztyńskie.[…]”

Otóż pragnę tylko poprawić autora, że najdłuższą wsią w Polsce jest Zawoja (18 km), a Ochotnica była najdłuższą wsią do 1910 roku (wtedy nastąpił podział).

Offline Wilk

  • Wiadomości: 21065
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 17:49 »
Otóż pragnę tylko poprawić autora, że najdłuższą wsią w Polsce jest Zawoja (18 km), a Ochotnica była najdłuższą wsią do 1910 roku (wtedy nastąpił podział).

Aleś mi pocisnął! :lol:
Z punktu widzenia podjeżdżającego ów podjazd nie ma znaczenia, czy jedziesz przez Ochotnicę Dolną i Górną, tylko to, ze cały czas wieś ciągnie się przy drodze. I sumarycznie jeśli te wsie dodamy do siebie to jest to najdłuższa wieś w Polsce.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 5454
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 19:02 »
Z punktu widzenia podjeżdżającego ów podjazd nie ma znaczenia
Przecież tam jest tak niewielkie nachylenie, że gdyby nie urządzenia pomiarowe, to byś nawet nie wiedział, że to podjazd jest :D Przy dobrym wietrze ze wschodu jedzie się jak po płaskim. A znaczenie ma, bo więcej sklepów jest w Dolnej.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2479
  • Wiadomości: 8134
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 20:03 »
Sam podjazd nudny jak flaki z olejem, głównie przez ciągnącą się tu najdłuższą w Polsce wieś, czyli Ochotnicę, natomiast zjazd kapitalny

Zjeżdżałeś Wilku w kierunku Knurowa. Rzeczywiście piękne serpentynki, piękne widoki na Tatry i nie tylko. Pierwszy raz jechałem tak około 2007 roku. Tragedia na tym właśnie odcinku. Dziura na dziurze w asfalcie, albo bruk. Prędkość żadna, bo ręce odpadną, albo rower się rozleci.  Poprawione to zostało jakieś dwa czy trzy lata później. Do tego czasu starałem się jeździć w drugą stronę. Od Knurowa do góry jechałem po tych dziurach i dużo większym nachyleniu niż po stronie Ochotnicy Dolnej, a więc i tak jechało się powoli. Natomiast od szczytu w dół około 19 km łagodnego, szybkiego zjazdu. Sama radość.




Offline MPP2024-pierwszeultra

  • Wiadomości: 39
  • Miasto:
  • Na forum od: 23.08.2024
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 20:38 »

Aleś mi pocisnął! :lol:
Z punktu widzenia podjeżdżającego ów podjazd nie ma znaczenia, czy jedziesz przez Ochotnicę Dolną i Górną, tylko to, ze cały czas wieś ciągnie się przy drodze. I sumarycznie jeśli te wsie dodamy do siebie to jest to najdłuższa wieś w Polsce.

Formalnie nie istnieje w Polsce wieś o nazwie Ochotnica, a istnieją dwie odrębne od siebie miejscowości o nazwach: Ochotnica Dolna i Ochotnica Górna, które razem z Tylmanową tworzą gminę Ochotnica Dolna. Ochotnica Dolna jest siedzibą gminy, a Ochotnica Górna to wieś sąsiednia. Oczywiście wiem, o co Ci chodzi, bo przejeżdżałeś z jednej miejscowości do drugiej płynnie, można też potocznie powiedzieć, że „przejeżdżałeś przez Ochotnicę”, ale mi chodziło o poprawne wskazanie nazwy wsi, która jest faktycznie najdłuższa w Polsce i jest nią bez wątpienia Zawoja. Zwróciłem na to uwagę w Twojej relacji, bo już dawno temu czytałem o tym, że Zawoja jest najdłuższą wsią, więc nawet z ciekawości chciałem się upewnić, czy przypadkiem coś się nie zmieniło. No i jeśli np. ktoś nie wiedział, że Zawoja oficjalnie i formalnie jest najdłuższą wsią w Polsce, to czytając Twoją relację jest wprowadzany w błąd po prostu.

Podobnie jest ze wsiami Zubrzyca Dolna i Zubrzyca Górna. Zubrzyca Dolna i Zubrzyca Górna to formalnie odrębne wsie, a nie części jednej miejscowości. Obie leżą koło siebie, mija się je jadąc drogą wojewódzką nr 957, więc pewnie niektórzy też mogą błędnie formułować stwierdzenia, że jest to jedna wieś.

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2479
  • Wiadomości: 8134
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 21:24 »
Formalnie nie istnieje w Polsce wieś o nazwie Ochotnica,

Formalnie tak. Wszyscy, którzy czasem spoglądają na mapy wiedzą o tym. Wilk po prostu jechał i ciągle była wieś, i było nudno.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 21065
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: MPP2020
« 1 Paź 2025, 23:12 »
Natomiast od szczytu w dół około 19 km łagodnego, szybkiego zjazdu. Sama radość.

A oczywiście, w drugą stronę to jest niebo lepsza trasa - na dzień dobry zaliczasz konkretny podjazd, a później masz sumarycznie koło 30km w dół do doliny Dunajca, gdzie są długie proste i można jechać szybko. A parę lat temu położyli nowiutki asfalt od strony Knurowa i teraz jest tam bajeczka. Ten zjazd do Knurowa nie jest za szybki, bo bardzo kręty (zresztą był na MPP poważny wypadek, gdy na zakręcie zawodnik przesadził z prędkością, wyleciał na drugi pas i skończył na masce samochodu). Ale za to ten moment, gdy się otwiera widok na Tatry - to bajeczka, widoki to polska ekstraklasa jeśli chodzi o szosę.

No i ten podjazd bez wątpienia to szosowa klasyka, bardzo często występuje na MPP i wielu innych maratonach idących w tym kierunku, bo transportowo nie ma dla niego sensownej alternatywy. Dla przykładu w tym roku w odstępie niecałych 2 tygodni robiłem go 2 razy - najpierw towarzysząc zawodnikom jadącym MRDP, a później na MPP jako zawodnik.

Formalnie nie istnieje w Polsce wieś o nazwie Ochotnica, a istnieją dwie odrębne od siebie miejscowości o nazwach: Ochotnica Dolna i Ochotnica Górna

Każdy kto tam jechał o tym wie. I wie również o tym, że nie ma tam żadnej wyraźnej przerwy między Ochotnicą Górną i Dolną. Więc pod względem stanu faktycznego, nie sztucznego podziału administracyjnego - to jest najdłuższa wieś w Polsce, bo przez ponad 20km longiem jedzie się przez te wsie.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum