Korzystając z ostatnich dni ładnej pogody i jeszcze w miarę długiego dnia wybrałem się na planowaną od jakiegoś czasu wycieczkę w Bieszczady. Celem miało być umowne źródło rzeki San, położone w tzw. bieszczadzkim worku. Prowadzi do niego ścieżka przyrodnicza "W Dolinie Górnego Sanu"
Do Mucznego dojechałem autem, a dalej rowerem w kierunku Tarnawy Niżnej. Po chwili zjechałem na techniczną drogę S19, którą dotarłem do parkingu w Bukowcu. Chwila odpoczynku, zakup biletu do BPN i dalej w drogę. Na rozwidleniu wybrałem kierunek w prawo, powrót miał być drogą biegnąca w lewo. Szutrówką dobijam do nieistniejącego już schroniska nad potokiem Negrylów. Miejsce, podobnie jak cała ścieżka, przygotowane turystycznie - są ławy, pojemniki na śmieci i WC. Krótka przerwa, kilka zdjęć i jadę do wiaty turystycznej, gdzie powinna zakończyć się rowerowa jazda.
Udając, że nie widzę zakazu

dalej również podążam bicyklem. Jazda nie należy do fajnych. Po drodze są drewniane kładki, ułożone z uskokami, przerwami, deski bywają połamane. Miejscami jedzie się dobrze, miejscami ścieżka jest wąska, wystają korzenie i trzeba uważać. Całe szczęście ludzi jak na lekarstwo więc nikomu nie zawadzam. I tak docieram do miejsca z ładnym widokiem na Sianki po stronie ukraińskiej oraz Przełęcz Użocką. Stąd już "rzut beretem" i jestem w końcowym punkcie, czyli umownym źródle Sanu. W rzeczywistości jest to źródełko jednego z dopływów, a faktyczne źródło jest po stronie UA na stokach Piniaszkowego.
Odpoczynek, miła pogawędka z parą turystów i czas na powrót.
Do schronu nad Negrylowym droga dokładnie ta sama, później odbiłem w kierunku Beniowej. Postój przy cerkwisku i cmentarzu, podziwianie widoków na wyższe partie gór, po czym zjazd do parkingu w Bukowcu (drogą, która odbija w lewo). Dalej prosto, mijam drogę którą dojechałem rano i po mocno nierównej nawierzchni, posypanej tłuczniem, trochę jadąc, a trochę pchając docieram do asfaltu. Wprawdzie nie lubię takiej nawierzchni ale po kilku godzinach jazdy terenowej na twarzy pojawia się banan

Mijam torfowiska w Tarnawie Wyżnej, gdzie normalnie bym się zatrzymał ale presja czasu nie pozwala. Na zakręcie, zgodnie z tablicami podążam w kierunku Dźwiniacza Górnego. Przeprawa przez strumyk i jestem na starej "betonce" ułożonej podobno kiedyś przez wojsko. Chyba dawno temu bo stan taki sobie - nierówno, wystają druty. Tą drogą turlam się do Dźwiniacza, gdzie odwiedzam stary cmentarz. Lubię takie klimaty więc nie mogę odpuścić

Stąd podążam w kierunku Łokcia, odbijając na rozwidleniu w prawo (ścieżka pieszo-rowerowa idzie prosto). Podziwiając widoki i klnąc na betonową drogę, na której telepie okropnie docieram do granicy BPN i drogi w kierunku Mucznego. Chwila postoju przy pokazowym stanowisku wypału węgla drzewnego i kręcę do parkingu Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem, skąd wyruszyłem rano.
Wprawdzie jazda po bieszczadzkich drogach, często dość kamienistych, na rowerze crossowym trochę dała w kość to wycieczkę uważam za bardzo ciekawą. Ładne widoki, znikoma ilość turystów, cisza i spokój - niczego więcej nie potrzeba
Może wrócę tam wiosną ?
Zdjęcia (robione telefonem więc jakość taka sobie):
https://photos.app.goo.gl/7NifYbF3YJ4r5avb8oraz zapis trasy:
https://www.gpsies.com/map.do?fileId=vfjnlywahajspliq