Po 10 latach użytkowania (bez serwisowania) mój poczciwy amortyzator odmówił posłuszeństwa.
W dwóch serwisach powiedziano mi, że takiego sprzętu się nie serwisuje tylko wymienia na nowy w trzecim stwierdzili, że za 150 zł mogą go reanimować ale nowy kosztuje około 200 zł więc kazali się mocno zastanowić.
W żadnym z serwisów nie mieli klucza do niego.
Znalazłem jednak w sieci filmik jak rozebrać podobny amortyzator.
https://www.youtube.com/watch?v=GMNLARO0vGU (Uwaga nie reklamuję nikogo filmik uważam za bardzo przydatny) Chodzi oczywiście o najprostszy amortyzator sprężynowy. Pewnie droższe olejowe powietrzne (tu się nie znam) serwisuje się nieco trudniej.
Uparłem się więc, że zrobię to sam. Najpierw imbus No. 5 odkręcam błotnik, linkę hamulca, stery i wyciągam widelec ściągam koło. Widelec z piwnicy ląduje w pokoju na starym białym prześcieradle. Odkręcam v-break'i. Wszystko jednym kluczem imbusowym nr 5 -- koło przy użyciu motylka (zacisku).
Amortyzator z dołu ma dwie śrubki u mnie to 10-tka. U góry dwa korki jeden okazuje się (w moim przypadku) zaślepką, którą ściąga się śrubokrętem podważając, ale lepiej w ogóle jej nie ruszać ponieważ w środku nic nie ma, a zaślepka ściągając wyrabia się. Drugi korek odkręca się specjalnym kluczem, którego nie mieli właśnie w żadnym z 4 serwisów, które odwiedziłem. Można próbować kombinerkami ale stwierdziłem, że fuszerki odstawiać nie będę.
Znalazłem najpierw klucz (zamiennik oryginału) na stronie sklepu centrum rowerowe wraz z reklamą producenta czyli firmy bitul.pl U producenta było taniej więc nie zastanawiając się zamówiłem. Pod koniec podam całkowity kosztorys naprawy.
Po 3 dniach od zamówienia odkręcam specjalnie kupionym kluczem korek będący jednocześnie tłumikiem amortyzatora i ze środka wyciągam sprężynę. Ważne aby zapamiętać kolejność wyciąganych części i nie wyciągać gwałtownie, nie wysypywać zawartości. Jednocześnie warto nadmienić, że tłumik to nie to samo co regulacja skoku, z którą może być mylony.
W środku oprócz sprężyny główny winowajca czyli piach, sporo piachu.



Tak upłynął wieczór dnia n-tego. Biorę się za czyszczenie. Długich zardzewiałych śrub trzymających golenie nie czyszczę -- lekko tylko zeskrobuję rdzę. Myślę, że rdza ich nie przepołowi. Papierem ściernym nr 150 i 320 oczyszczam rdzę na goleniach amortyzatora, tych niklowanych na których widać, że warstwa niklu została w niektórych miejscach przeżarta. Nie trzeba tego szlifować do gołego srebra. Ważne żeby było w miarę gładko. Tak też zostawiam.
To był chyba goleń górny teraz pora na goleń dolny. Kawałek patyka owijam szmatką i obwiązuję sznurkiem. Maczam w benzynie i szoruję wewnątrz goleni zarówno górnych jak i dolnych. Wcześniej było też WD-40 do środka.
Do miseczki benzyna i pędzelkiem czyszczę sprężynę. Czyszczę uszczelki i przyklejam klejem epoksydowym plastikową prowadnicę do golenia. Przez jej zerwanie dostał się piach do środka ale wcześniej zanim do tego doszło musiał zardzewieć i zatrzeć się pewnie przez bardzo "mądre" z mojej strony mycie na myjce ciśnieniowej.



Zamówiłem, tym razem na allegro, i odbieram w paczkomacie bezlitowy smar do amortyzatora na zdjęciu drugi od lewej. Ponoć zwykły ŁT-43 reaguje z gumą dlatego zaleca się do amortyzatora bezlitowy. Smaruję golenie i sprężynę i składam wszystko do kupy. Skręcam i cieszę się jaki to ze mnie mechanik.
Trudność prac oceniam na porównywalną z zapleceniem i wycentrowaniem koła. Czyli bardziej przereklamowaną niż rzeczywiście trudną. A satysfakcja ogromna.
Złożony amortyzator.

Kosztorys:
klucz do SUNTOUR 10 wypustek 30 zł z przesyłką
smar bezlitowy RSP 48 zł z przesyłką
benzyna ekstrakcyjna 10 zł
pędzelek 1,50 zł
rękawiczki 1,50 zł
Smaru starczy na kilka serwisów. Tak więc za cenę 90 zł mamy kilka serwisów amortyzatora. (co najmniej 3)
Zachęcam do dyskusji. Może ktoś robił coś podobnego. Może uważacie, że szkoda zachodu na takie coś albo sami zdecydujecie się na taki serwis po tym wpisie. Jestem ciekaw zdania speców jak i laików takich jak ja.