Z rowerem we flixbusie

[PiKa]

Overbooking trudno nazwać "chamskim", natomiast wyrzucenie z pojazdu w trakcie podróży już tak. Nie mam dostępu do całego artykułu,  czy napisali coś więcej, co mówi firma?

[miki150]

Ale chyba można powiedzieć, że to imigranci kradli te walizki, no i że to imigranci są podejrzani o połowę zbiorowych gwałtów w Berlinie?

Można, tylko co z tego wynika?

[globalbus]

udostępnia takie udogodnienia rowerzystom

Wydaje się, że właśnie to "udogodnienie" jest źródłem problemu. Z luku bagażowego jednak trochę ciężej zapieprzyć. Jak już montują rower na zewnątrz, to jednak zabezpieczenie powinno leżeć w ich odpowiedzialności. Pieniądze pewnie do odzyskania, ale raczej z prawnikiem (zwłaszcza, że usługa realizowana poza krajem).

Jeżdżę zwykle sam. Pod sklepami zostawiam rower z sakwami bez żadnego przypinania, w krajach uważanych za mało bezpieczne. Szczęście, czy może jednak to, że "zachodnie kraje" wcale takie bezpieczne nie są, jak się to w większości głów uroiło?

[szy]

Overbooking trudno nazwać "chamskim", natomiast wyrzucenie z pojazdu w trakcie podróży już tak. Nie mam dostępu do całego artykułu,  czy napisali coś więcej, co mówi firma?

Naprawdę nie chcę robić za rzecznika Flixbusa, nie mam z firmą nic wspólnego, ale dla mnie to wygląda na popis pojedynczego kierowcy, który raczej nie reprezentuje stanowiska firmy.

Pasażer z Warszawy od razu zadzwonił na infolinię FlixBusa. Usłyszał, że sytuacja, która jego i innych pasażerów spotkała, nie powinna mieć miejsca i że ma prawo zgłosić reklamację. - Na pytanie, czy FlixBus nie może opłacić taksówki, która zawiezie mnie na czas do Wrocławia, powiedzieli, że muszę radzić sobie na własną rękę – opisuje nasz czytelnik.

Oraz:

Rzeczywiście trójmiejska „Wyborcza” napisała w połowie wakacji, jak to FlixBus ominął przystanek w Kątach Rybackich. Wtedy na lodzie została pasażerka z Warszawy, która wracała akurat z urlopu z wnuczką. Kierownictwo FlixBusa przerzuciło winę na swojego partnera, który wykonuje kurs na zlecenie przewoźnika. Kobieta miała za to dostać rekompensatę na nocleg.

I:

W piątek do sprawy ustosunkował się Michał Leman, dyrektor zarządzający FlixBusa w Polsce, na Ukrainie i w krajach bałtyckich. Potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce w czasie kursu z Warszawy do Pragi. – Niestety, w wyniku jednorazowej podmiany pojazdu na inny model zmniejszyła się liczba dostępnych w autobusie miejsc. Sytuacja dotknęła pięć osób, do których zostały wysłane wiadomości SMS z informacją o alternatywnym kursie lub, jeśli nie było to możliwe, z prośbą o skorzystanie z innego środka transportu, za co FlixBus zwróci poniesione koszty. W związku z tym, że osoba opisująca zdarzenie była już odprawiona w Warszawie, taka wiadomość, niestety, do niej nie dotarła. Prosimy o zgłoszenie się pasażera do naszego biura obsługi klienta celem ustalenia rekompensaty – stwierdza Michał Leman.

I kończy: - Najmocniej przepraszamy za powstałe niedogodności.

Szy.

[PiKa]

Dzięki. Trochę to zmienia obraz sytuacji.

[Wilk]

Ani ten oczywisty problem, ani inne jak overbooking, nie zmienią faktu, że to jedyny autobusowy przewoźnik, jaki udostępnia takie udogodnienia rowerzystom (łatwa rezerwacja miejsca na rower, zewnętrzne uchwyty na autobusie).

Bardzo kiepski żart.
To nie jest żadne udogodnienie, to jest właśnie źródło wszelkich problemów. Przez to "udogodnienie" to na 95% kursów Flixa w Polsce nie weźmiesz roweru, bo nie obsługują tych kursów autobusy z hakami na rowery.

Także przewóz roweru na haku jest dużo mniej wygodny niż w luku - duży problem z montażem (szczególnie karbonową ramę łatwo uszkodzić w ten sposób) oraz jak widzimy tutaj realna możliwość kradzieży.

W porównaniu do wygody jaką dawał w tym zakresie Polski Bus wykupiony przez Flixa - to jest gigantyczny krok w tył. Za czasów PB autobusami jeździłem bardzo dużo, teraz nie jeżdżę w ogóle, bo z Warszawy, największego węzła transportowego w kraju prawie żadne połączenie Flixa nie daje możliwości przewozu roweru, poza tym cena za przewóz roweru jest absurdalna, niweluje cały zysk z tańszego biletu i sumarycznie jest drożej niż na kolei.

Overbooking trudno nazwać "chamskim", natomiast wyrzucenie z pojazdu w trakcie podróży już tak. Nie mam dostępu do całego artykułu,  czy napisali coś więcej, co mówi firma?

Bardziej na miejscu będzie "wyjątkowo chamski". To jest fatalna praktyka biznesowa, dla mnie taki pokaz skrajnej pazerności firm ją stosujących i nie liczących się z dobrem pasażerów.

[Turysta]

Generalizowanie i wrzucanie do jednego worka jest niesprawiedliwe, nieuczciwe i przeciwko temu protestuję.

Tu pełna zgoda, ale dziwny to protest, gdy polega on na tym, że  właśnie generalizujesz i wrzucasz do jednego wora wszystkich Polaków, odmawiając im prawa do krytyki takich zachowań, bo być może gdzieś kiedyś jakiś nasz rodak coś przeskrobał.

[PiKa]

Bardziej na miejscu będzie "wyjątkowo chamski". To jest fatalna praktyka biznesowa, dla mnie taki pokaz skrajnej pazerności firm ją stosujących i nie liczących się z dobrem pasażerów.

Gdyby firmy jej nie stosowały, ceny byłyby wyższe. Coś za coś.

Co do fatalności to chyba przesadzasz, wydaje mi się, że rzadko klienci mocno cierpią. Mnie się osobiście nigdy to nie zdarzyło, a tobie?

[Wilk]

Gdyby firmy jej nie stosowały, ceny byłyby wyższe. Coś za coś.

Wcale nie byłyby wyższe, bo poziom cen to wymusza konkurencja na rynku, jak nie obniżysz ceny do odpowiedniego poziomu to klienci pójdą do konkurencji. To jedynie zwiększa zyski firmy takie praktyki stosujące, stoi za tym klasyczna chciwość.

Co do fatalności to chyba przesadzasz, wydaje mi się, że rzadko klienci mocno cierpią. Mnie się osobiście nigdy to nie zdarzyło, a tobie?

Nie twierdzę, ze jest to zjawisko bardzo częste, bo jakby tak było to już dawno by tego zakazano. Ale jak już nam się przytrafi - to jest to sytuacja fatalna. Często dowiadujemy się o tym w ostatniej chwili, nawet już na lotnisku czy w autobusie. I jak nie wsiądziemy z tego powodu na lot na który mamy bilety - to powoduje to masę problemów, już wielu ludzi miało akcje, że z takiego powodu nie wyrobili się na inne połączenie.

[Diver]

To, że przewoźnik nie wypłacił odszkodowania nie oznacza, że sąd tego odszkodowania nie przyzna. Oczywiście należy pamiętać, że mamy kompletnie niewydajne sądownictwo, które teraz w erze covid dodatkowo schowało się i nie chce sądzić. Znajomi adwokaci i radcowie łapią się za głowę, że rozciągnięte jak stare gacie terminy wydłużyły się o dodatkowe pół roku w tym roku i nie wiele wskazuje kiedy sądownictwo wróci z "covidowego zamrożenia" do tradycyjnego żółwiego tempa.
Należy składać pozew jak najszybciej, bo jak za 5 lat będzie prawomocny wyrok to nie wiadomo czy przewoźnik będzie jeszcze istniał.

[PiKa]

Wcale nie byłyby wyższe, bo poziom cen to wymusza konkurencja na rynku, jak nie obniżysz ceny do odpowiedniego poziomu to klienci pójdą do konkurencji. To jedynie zwiększa zyski firmy takie praktyki stosujące, stoi za tym klasyczna chciwość.

Jest jednak pewne minimum opłacalności. W nieskończoność obniżać się nie da.
Poza tym skąd wiesz ile firma zarabia, może nic i właśnie overbooking pozwala im się utrzymać? (Ja też nie wiem, może być tak jak ty mówisz, ale może być tak jak ja mówię).

Nie uważam żeby overbooking sam w sobie był zły - zależy od jego implementacji. Jeśli firma kilka dni wcześniej daje znać, że miejsc nie ma i proponuje dobrą alternatywę - to jest OK. Jeśli jest tak jak piszecie, że przychodzisz na terminal i dowiadujesz się, że nie pojedziesz/polecisz - to oczywiście jest bardzo złe.

[Wilk]

Poza tym skąd wiesz ile firma zarabia, może nic i właśnie overbooking pozwala im się utrzymać?

Opieranie być albo nie być firmy transportowej o zyski z overbookingu - to model biznesowy klasy piramidy finansowej.

Nie uważam żeby overbooking sam w sobie był zły - zależy od jego implementacji. Jeśli firma kilka dni wcześniej daje znać, że miejsc nie ma i proponuje dobrą alternatywę - to jest OK. Jeśli jest tak jak piszecie, że przychodzisz na terminal i dowiadujesz się, że nie pojedziesz/polecisz - to oczywiście jest bardzo złe.

A ja zupełnie się z tym nie zgadzam, z punktu widzenia klienta to fatalna praktyka. Nigdy nie można być pewnym, czy zarezerwowany bilet będzie ważny, a w wielu przypadkach inne opcje proponowane przez przewoźnika klientowi zupełnie nie pasują. I rzadko się zdarza, że wiesz o tym z dużym wyprzedzeniem, bo taka jest natura tej praktyki, że wychodzi to z reguły tuż przed planowaną podróżą.

[miki150]

Nie żartuj, overbooking jest od lat stosowany w liniach lotniczych, dzięki temu mają mniej pustych miejsc w samolotach, więc ceny biletów mogą być niższe. Podstawy ekonomii.

[globalbus]

overbooking to dość standardowa praktyka. Różni się tylko podejście firm do tego, co robią z pozostawionymi na lodzie pasażerami. Taktyka pod tytułem "radź sobie sam, a potem ewentualnie wyrwiesz od nas kasę" nie jest customer friendly.

[Wilk]

Nie żartuj, overbooking jest od lat stosowany w liniach lotniczych, dzięki temu mają mniej pustych miejsc w samolotach, więc ceny biletów mogą być niższe. Podstawy ekonomii.

Chcesz to wierz w takie bajeczki, że te zyski z overbookingu przeznaczają na niższe ceny biletów, dla mnie to spora naiwność. Żeby być konkurencyjnym na rynku firma musi zaoferować jak najniższe ceny biletów (ale dalej to znacznie powyżej opłacalności). A overbooking to już dla firmy zysk ekstra, podobnie jak wszelkie dodatkowe opłaty. Poczytaj sobie w jak bezwzględny sposób działa wiele firm na tym rynku (Ryan jest najlepszym przykładem).