Hindiana, a podrzuć córkę Arkowi albo innemu facetowi i niech jadą "gdzieś w diabły". Płeć brzydka mniej się przejmuje, a Ty nic i tak nie będziesz mogła zrobić
Tak, więc chodzi o to, że Marysia ma za sobą niezliczone noclegi bez rodziców, pod dachem i w namiocie, ale jakoś teraz mnie zaklampowała myśl, że jest sama w namiocie. Bez koleżanek, psa, cioci, wujka. No samo biedactwo leży
To znaczy tez oczywiscie odczuwam pozytywne skutki, z których tak cieszy sie Arek, ale z tyłu głowy huczy irracjonalny niepokój.
Kiedy jednak czytam wasze wpisy to widzę, że takie zamartwianie się jest domeną kobiet. Faceci mają bardzo luźno w temacie, a my bardzeij niż wy dopuszczamy możliwość tego, że jednak należy mieć oczy z tyłu głowy. Wiem, że to pojedyncze przypadki, ale jednak... te dwa ostatnie wypadki z tatusiami, którzy zabrali dzieci do morza mimo czerwonej flagi. Szkoda słów...
Lżej nieco: Borafu, Arek tez jest pełen obaw jeżeli chodzi o córkę. Jej chłopaka nienawidzi, choć jeszcze go nie pozanliśmy (ona zresztą tez
) i co wieczór przygotowuje się na spotkanie z delikwentem: