Jeden lubi jeździć z flagą, drugi jak mu nogi śmierdzą. Chociaż bardziej zaliczam się do tej drugiej grupy (nie identyfikuje się narodowościowo będąc w trasie), nie za bardzo łapię ten hejt na Niniwę. Jak jest w zespole ktoś, kto lubi mieć flagę, nawet bardzo dużą, to co nam do tego? W drodze większe dziwactwa widywałem
