Tzw. "długi' majowy weekend meteorologicznie wyszedł jak zwykle, czyli była bryndza pogodowa, ale nauczeni doświadczeniem z poprzednich lat, nie zaplanowaliśmy kilkudniowej wyprawy, lecz puściliśmy sprawy na żywioł: jak będzie pogoda to jedziemy rowerami, jak nie będzie pogody to grillujemy na działce lub grzejemy się w domu. 1 maja był pogodowo cudny, co zaowocowało poniższą wycieczką, 2 maja fajczyliśmy na działce grilla i ognisko, i poubierani w grube polary słuchając Listy Przebojów Trójki, a 3 i 4 maja grzaliśmy się w domu, oddając dziękczynne modły spółdzielni i wspólnocie mieszkaniowej, że nie wpadli na pomysł wyłączenia ogrzewania.
1 Maja uczciliśmy z Gosią wycieczką rowerową spod Raciborza wzgórzami do czeskiego Bohumina, a wracaliśmy wzdłuż Meandrów Odry.
Bieńkowice- śniadanie przy ścieżce rowerowej wzdłuż zabytkowej Alei Lipowej do Tworkowa (de facto lipowo- jaworowej)

Aleja Lipowa (pozwoliłem sobie na wrzucenie fotki z innej relacji sprzed pół roku, ale nic się od tej pory nie zmieniło).

Młyn wodny w Tworkowie z 1914 r, młyn obecnie jest czynny ale niestety z napędem elektrycznym.

Pałac w Tworkowie (pozwoliłem sobie na wrzucenie fotki z innej relacji sprzed pół roku, ale nic się od tej pory nie zmieniło).

Wzgórza na pograniczu polsko- czeskim, w lesie po lewej przebiega granica.

Pałac Rotszyldów w Silherovicach.


W ogromnym parku przypałacowym zorganizowano pola golfowe.

Tutaj knajpka w "pałacu na wodzie", zwraca uwagę żeliwna konstrukcja hali.
Kolejna knajpka w zameczku myśliwskim okupowana przez rowerową ekipę z Polski.

Opuściliśmy Silherovice, i szlakiem rowerowym podążyliśmy do Bohumina. Kładka rowerowa na Odrze.

Obiad spędziliśmy w jednej z bohumińskich tawern, oczywiście wchłaniając smażeny syr z hranolkami i tatarką omastą :-)

Obowiązkowym punktem programu każdej wycieczki do Czech jest również zakup Kofoli :-) Tutaj Kofola w wersji 1 litr jako bidon do roweru, oraz gazetka z promocjami. W Czechach nie ma zakazu handlu w święta.

Ale chyba najciekawczym obiektem w Bohuninie jest Bunkier "Na Trati MO- S5". Czemu Na Trati (pol: na torach) , to za chwilę wyjaśnię, w każdym razie bunkier (jeden z wielu w okolicy) został siłami wolontariuszy- miłośników fortyfikacji wyremontowany i przygotowany do zwiedzania.

Komora filtro-wentylacyjna, do oczyszczania powietrza na wypadek zagrożenia chemicznego.

Centrala telefoniczna. Bunkry były pomiędzy sobą połączone siecią telefoniczną.


Tego zdjęcia chyba nie trzeba opisywać :-)


Oryginalne działko, pozyskane we Francji i pieczołowicie odrestaurowane.


Magazyn żywności.

Magazyn paliwa.

Agregat prądotwórczy.

Mapa pola ostrzału bunkra, widoczne sąsiednie obiekty.

Makieta bunkra z okresu jego świetności. Tutaj obiecane wyjaśnienie. W oryginalnej wersji bunkier znajdował się w nasypie linii kolejowej z Buhumina do Chałupek PL, tak, że mogł być prowadzony ostrzał "nie kolidując" z przejeżdżającymi pociągami. Dopiero niedawno, podczas budowy węzła autostradowego na D1, linia kolejowa została przesunięta, a po grzbiecie bunkra przeprowadzono drogę samochodową do węzła i Chałupek.

Warto nadmienić, że w całej historii działań wojennych bunkier nigdy nie został wykorzystany. Natomiast życie wolontariuszom z bunkra utrudniają kolejne powodzie Odry, zalewając systematycznie obiekt, a i Miasto Bohumin nie jest łaskawe, gdyż nie można doprosić się doprowadzenia energii elektrycznej, zmuszając na kosztowną pracę agregatu.
Wróciliśmy z powrotem do Polski, i w Chałupkach pojechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż Obszaru Chronionego Krajobrazu "Meandry Odry". Ścieżka została niedawno wybudowana, i mapy, które twierdzą, że "brak przejazdu" są mocno nieaktualne.



Po drodze, na przystanku ścieżki przyrodniczej, spotkaliśmy na rowerach sympatyczne małżeństwo z Bohumina, które w ramach przyjaźni polsko- czeskiej poczęstowaliśmy Gosiowymi mufinkami, i wymieniliśmy gospodarczo- ekonomiczne spostrzeżenia odnośnie bezrobocia, niskich emerytur, i wyjeżdżającej za granicę młodzieży.
Tego dnia popełniliśmy 52 km :-)