Forum :: podrozerowerowe.info :: wyprawy, trasy, sprzęt
Wyprawy i wycieczki rowerowe => Podróże i Wyprawy => : tomzoo w 5 Cze 2012, 00:13
-
Hej, jako że Czarnogóra okazała się bardzo popularnym miejscem spędzenia tegorocznej majówki, także i my postanowiliśmy się tam wybrać. To znaczy oczywiście nic nie wiedząc o poczynaniach innych forumowiczów. I tak nikogo znajomego - oprócz licznych ruskich ekip rowerowych - nie spotkaliśmy, więc do czasu powrotu nie wiedzieliśmy, że te okolice były tak popularne ;D .
Na miejsce dotarliśmy samochodem - w pięć osób udało nam się upchnąć w jednym wehikule, więc koszty pięknie się rozłożyły.
Ekipa była złożona z dwóch podekip:
- przyczepkowa składająca się z mojej skromnej osoby (team Focus), Moni - mojej żonki (team Kelly's) i Ali - naszej 3-letniej córeczki (team Chariot).
- tandemowa - Jubudubul z Asią (team Koga Miyata)
Nasza trasa została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach - udało nam się ją zrealizować w 95% (odpuściliśmy kawałek z Trsy do Scepan Polje płaskowyżem i powrót do Plużine wzdłuż rzeki)
http://www.bikemap.net/route/1448565
Ogólnie trasa jak marzenie - nie stwierdziłem odcinków nieciekawych widokowo. Za to stwierdziłem mnóstwo rzucających na kolana. Ruch samochodowy mały lub incydentalny na bardziej bocznych drogach. Drogi rewelacyjne - zapamiętałem, że na asfaltach ze dwie dziury były 8) .
Tyle tytułem wstępu - bardziej dokładne opisy i zdjęcia pojawią się w swoim czasie.
-
Tomzoo, jak możesz tak na raty dzielić emocje?!
Tylko mapa i skromny opis, choćby jedno zdjęcie!!!
:D
Czekam niecierpliwie.
-
o przejechaliście drogą od +/- Pluzine do Szawnika- od dawna jest na mojej liście must see :)\czekam na wiecej
-
@ vooy.maciej - trasa jest z tych zdecydowanie "must see". Gdyby tylko warunki śniegowe na przełęczach pozwoliły - to Durmitor przejechałbym trzy razy:
- drogą którą pojechaliśmy (umownie Savnik - Trsa)
- potem szosą przez przełęcz Sedlo spowrotem do Zabljaka (co częściowo uczyniliśmy, na tyle na ile zaspy nam pozwoliły - potem wróciliśmy do Trsy)
- na koniec szutrówą z Zabljaka przez północną część Durmitoru przez wieś Crna Gora i kanion Susicy.
i dał sobie na to tydzień więcej mimo niedużych w sumie odległości ;D
Niestety drogi nr 2 i 3 w maju są jescze pokryte śniegiem na przełęczach - z przyczepką niestety za duża mordęga i na odcinkach o dużym nachyleniu stoku (czyt. śniegu przykrywającego drogę) byłoby zbyt niebezpiecznie.
Jurku - będzie, będzie ;) może nawet uda się coś więcej niż tylko zdjęcia z opisami?
Ale nie obiecuję, żeby nie było ;)
-
No niestety. Urodziła się tylko
..... fotorelacja (https://picasaweb.google.com/tgurdziolek/Czarnogora2012?authkey=Gv1sRgCLvn_9f_5JGo5AE)....
-
Rewelacyjne klimaty. Z tego co widziałem, to poza śniegiem temperatura w maju jest wyważona (nie za zimno, brak upałów)? Ciepłe noce?
-
Tomzoo co Wy jecie, że Twoja żona się ciągle uśmiecha? Też tak chcę!
Widzę, że córka też to odziedziczyła! :D Pozdrowienia dla Ciebie - taty chomiczka i rodziny.
Freud
-
Tomzoo super wyjazd! Bardzo mi się podoba fotorelacja. Klimaty super. Podziwiam wytrwałości, bo z dzieckiem już coraz większym jeździmy ;D.
Czy z tego wyjazdu jest coś co przebija miejsca z działu "Miejsca, które PRZEROSŁY Wasze oczekiwania"?
Czytam tamten dział i "Przełom Łaby - Szwajacaria Czeska/Saksońska - Pravcicka Brama" który wymieniłeś traktuję jako plan tegorocznej niestety krótszej wyprawy z dzieckiem.
-
Rewelacyjne klimaty. Z tego co widziałem, to poza śniegiem temperatura w maju jest wyważona (nie za zimno, brak upałów)? Ciepłe noce?
Ten śnieg to praktycznie mało chłodu daje - temperatury w Durmitorze oscylowały w okolicach kilkunastu do dwudziestu stopni w dzień. A noce - w górach spadało do 0-5 st. (np. Żabljak - ok. 1 st. w nocy - ale tam już było wysoko - ponad 1400 m n.p.m.) Ale nawet jak noc była chłodna/zimna, to słońce bardzo szybko naprawiało wszelkie straty termiczne i najpóźniej o 9 wyganiało już z namiotu ;)
Generalnie maj jak dla mnie jest ostatnim miesiącem, gdzie nie dopada żarka - chociaż końcówka nad jez. Szkoderskim już była zdecydowanie powyżej 25 st. C.
Natomiast wcześniejsze miesiące - góry zawalone śniegiem jeszcze, no i większe prawdopodobieństwo opadów.
Pozdrowienia dla Ciebie - taty chomiczka i rodziny.
Freud - chodniczka, nie chomiczka - to jest zasadnicza różnica. Dzięki za pozdrowienia. :D
Czy z tego wyjazdu jest coś co przebija miejsca z działu "Miejsca, które PRZEROSŁY Wasze oczekiwania"?
Czarnogórę daję do tego działu za całokształt. I za turbo disco (takie bałkańskie disco polo) niosące się po drodze z domów. ;D To był czad.
-
a propo tego kanionu rzecznego, podobno najgłębsze ale chyba w Europie jest kanion rzeki Verdun we Francji:
http://www.national-geographic.pl/foto/fotografia/kanion-rzeki-verdon-francja/
podobne chyba dość klimaty. Charakterystyczne dla mnie wspomnienia z tego miejsca oprócz uroku, to jest liczba przebitych dętek. Rośnie tam coś jak jeżyna i przebijało nam na potęgę dętki. A w tej rzecze w tym rejonie żyje najbardziej jadowity wąż Europy którego nazwy nie pamiętam.
Tak mi się skojarzyło Tomzoo.
-
Ja sobie zdaję sprawę, że to być może nie są najgłębsze kaniony w Europie, a na pewno już nie w świecie, gdyż prym tutaj wiodą (z tego co doczytałem) peruwiańskie Colca i Cotahausi - które mają ponad 3000 m głębokości. To przy wysokości szczytów czarnogórskich musiałoby oznaczać niezłe depresje na dnie kanionów ;)
Ale jak się Czarnogórcy chwalą, to ja podaję dalej. ;D
-
rewelacja :)
-
Super. Trzeba się tam kiedyś wybrać.
Marek
-
super zdjęcia, aż się chce pojechać.
Tylko poproszę jeszcze o mapkę!
-
Tylko poproszę jeszcze o mapkę!
[button] go to top of the page [/button] :P
-
Gratulujemy wyprawy. Przepiękne zdjęcia, trafne opisy i bardzo ciekawa trasa. Zastanawiam się jak tandem poradził sobie na drogach szutrowych, szczególnie przy podjazdach?
Pozdrawiamy :)
-
Tylko poproszę jeszcze o mapkę!
[button] go to top of the page [/button] :P
Łomatko, ale ten upał otumania! :D
-
Super relacja. Świetnie się prezentują takie zaśnieżone trasy- i w końcu jakieś widoki, które kojarzę ;)
-
Zastanawiam się jak tandem poradził sobie na drogach szutrowych, szczególnie przy podjazdach?
Osobiście ciężko mi się wypowiadać, gdyż na tandemie (tym) jechałem w terenie dwa razy - jako kierujący i jako pasażer:
- jako kierujący na wprost jechało się ok, dopóki pasażer nie zaczął kontrować mojego balansu rowerem. Natomiast przy skręcie okrutne uczucie jakby rower jechał bokiem...
- jako pasażer odruchowo dziko starałem się kontrować balansy prowadzącego ;D . No i prawie powyginałem kierownicę chcąc skręcić.
A z relacji tandem w terenie jechał bardzo dobrze (amortyzator z przodu i amortyzowane sztyce podsiodłowe), tylko dwa razy na ostrych podjazdach przeskoczył łańcuch na blatach pomiędzy kierującym a pasażerem, co prowadziło do utraty równego pedałowania. A poza tym to ten model tandemu - miodzio. W końcu marka zobowiązuje.
-
Przy podjazdach w terenie - tak samo jak inne rowery - gdzie się dało wjechać tam wjechał. Przy pchaniu już trochę ciężej bo byliśmy nieco załadowani - więc czasami potrzebowałem wsparcia ;)
Ciekawostka:
Wyjeżdżaliśmy z pedałami ustawionymi symetrycznie, a wróciliśmy z ustawionymi asymetrycznie. Nie stało się to w czasie gdy łańcuch spadł. Stało się tak prawdopodobnie gdy sam katowałem go na szutrowym podjeździe.
Za to ustawienie asymetryczne pedałów na podjazdach szutrowych okazało się lepsze - jak mieliśy jednakowy ciąg w pedałąch dość łatwo było wyrwać kamienie spod tylnego koła ;D
(mimo obciążenia - sam się dziwiłem)
Mimo redukcji biegów w 90% przypadków pod obciążeniem (kaseta strzelała jak struny gitary :lol:) raz nam się udało zerwać tylni łańcuch (owinął się wokół korby)
Mógłbym się czepiać że przez całą drogę tylna tarcza tarła/piszczała (nie wiem czy mocno tarła- ale piszczała - no dobra - ja ją słyszałem) Hamulce odwdzięczały się za to na zjazdach z cyklu "banan na gębie i komary w zębie" :lol:
Podsumowując: rower dał radę co uważam za pewien sukces bo chwilami siły działały naprawdę duże..
-
I za turbo disco (takie bałkańskie disco polo) niosące się po drodze z domów. ;D To był czad.
turbo folk
-
Faktycznie - turbo folk...
disco - byłem blisko ;D
-
Ważne że twoje serce czuje która muzyka jest najlepsza :)
-
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać;)
de best turbo folk diva - Severina, której stuknęła już 40:)
Zadanie dla miłośników przyrody. W 2.20 na teledysku przez ulicę zapiernicza jakieś stworzenie...mistrz drugiego planu.:)
Świetne te trasy poza-asfaltowe...aż mi się chce wrócić.
Pokazalam Wasze zdjęcia koleżance - jej komentarz "ale duża ta mała" (chodzi o Alę oczywiście;)
-
Ważne że twoje serce czuje która muzyka jest najlepsza :)
To, która muzyka jest najlepsza, to ja wiem. I nie jest to akurat żaden z wyżej wspomnianych gatunków. :P
Tyle, że z tego turbo folku płynie tyle radości i takiej spontanicznej zabawy - prawdziwy duch Bałkan.
W zestawieniu z naszym disco polo - to nawet trudno porównywać.
Świetne te trasy poza-asfaltowe...aż mi się chce wrócić.
Prześwietne - ale z przyczepką na jeszcze świetniejsze już się nie porywaliśmy. A korciło mnie, żeby trochę więcej udziału "macadamu" było. Ale z drugiej strony boczne szosy są tam (przynajmniej w maju) tak mało oblegane przez samochody, że asfalty też sprawiały dużo frajdy. Szczególnie te o wężowatej konfiguracji ;)
-
Ekstra, naprawdę. Zresztą przyzwyczailiście do tego :)
A widzieliście te 'polskie' wykopaliska w Risan?
-> http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,390822,polscy-archeolodzy-odkryli-kolejne-skarby-w-risan.html
Szy.
-
A widzieliście te 'polskie' wykopaliska w Risan?
Ala zbierała jakieś kamyki po drodze, ale żadnymi "zzieleniałymi" się nam nie pochwaliła ;)
Ale serio - na tym wyjeździe zabytki architektoniczne były co najwyżej tematem do zdjęć. Bardziej rozglądaliśmy się za placami zabaw, ktorych było baaaardzo mało ;) Na cały wyjazd zaledwie 3.
-
No tak, każdy ma swoje priorytety... :]
Szy.
-
Niesamowite widoki... No i piękne zdjęcia, jak zwykle zresztą :)
Zastanawia mnie, co się stało z tymi rudymi pieskami... Wróciły do domu? Czy może były bezpańskie?
-
Pieski chyba czatowały na turystów. Spotkaliśmy je +- tutaj:
https://picasaweb.google.com/tgurdziolek/Czarnogora2012?authkey=Gv1sRgCLvn_9f_5JGo5AE#5759550022764726066
Od nas nic nie dostały i od drugiej części ekipy chyba też nic (?). W innym przypadku moglibyśmy mieć towarzystwo na całą podróż ;)
Były przesympatyczne i doskonale się między sobą dogadywały.
Biegły z nami do doliny, potem w samo serce Durmitoru. Na szczycie były już nieźle zmęczone. Zawijał się jeden w drugiego i zasypiały. Ale chyba wiedziały że zostać tam nie mogą bo bardzo sprytnie nadrabiały serpentyny w lini prostej :) Czatowały na zakręcie "agrawki" i dopiero jak widziały że my minęliśmy kolejny zakręt to dopiero wtedy ruszały na skróty:)
Zostały przy pierwszych zabudowaniach po zjeździe z Durmitoru.
W Żabljaku (czy jak tam się to pisze) spotkaliśmy turystę pieszego który też opowiadał historię że przyniósł ze śnieżnych gór jakiegoś pieska i zostawił go nad Czarnym Jeziorem(wśród ludzi). Może to były te same pieski (?) mało prawdopodobne, ale kto wie (?)
-
Dopiero teraz miałem czas na dokładne obejrzenie zdjęć i przeanalizowanie trasy. Powiem jedno: wielkie gratulacje za świetny dobór trasy. Jak obejrzałem, to na poważnie się zastanowiłem, gdzie wolałbym być? Po raz pierwszy, ale w pochmurno-deszczowej Portugalii, czy po raz wtóry, ale w słonecznej Czarnogórze. Gdybym nie musiał wybierać, to z pewnością z Wami do Czarnogóry bym pojechał.
-
Pogody nigdy nie uda się dokładnie zaprognozować - zostają dane statystyczne z lat ubiegłych i tendencje klimatyczne. Nam faktycznie znowu aura sprzyjała - pogoda była rewelacyjna.
A co do samego wyjazdu - nasz plan zrodził się dopiero gdy Wy już prawie wylatywaliście. Szkoda że się nie dograliśmy, tym bardziej, że to już chyba definitywnie był Wasz ostatni wyjazd przyczepkowy z Natalką (i pewnie dlatego taka wczesna pora roku).
Jednak z drugiej strony, z tego co pisałeś, Natalka zapowiada się nieźle jako samodzielna rowerzystka, więc myślę, że jeszcze uda nam się wspólnie zrealizować jakieś fajne przedsięwzięcia :) My z Alą jeszcze z 1-2 lata pojeździmy w przyczepce, a potem na swojego rumaka ;)
A trasa, jaką przyszło nam jechać - faktycznie jedna z najlepszych z przebytych. Nie było dnia bez zachwytów nad krajobrazem.