Forum :: podrozerowerowe.info :: wyprawy, trasy, sprzęt
Wyprawy i wycieczki rowerowe => Inne wyprawowe => : podjazdy w 2 Sie 2018, 00:05
-
No ...
-
Takie sytuacje były już wcześniej.
http://www.pasazer.com/news/37829/power,bank,wywolal,pozar,na,pokladzie.html (http://www.pasazer.com/news/37829/power,bank,wywolal,pozar,na,pokladzie.html)
-
Aliexpress :/
-
Takie sytuacje były już wcześniej.
http://www.pasazer.com/news/37829/power,bank,wywolal,pozar,na,pokladzie.html (http://www.pasazer.com/news/37829/power,bank,wywolal,pozar,na,pokladzie.html)
"Najpierw personel pokładowy wraz z pasażerami próbowali ugasić płomienie tym, co znaleźli pod ręką: wodą oraz sokiem"
Gaszenie metali wodą jest przezabawne :D
-
Nie ma jakichś toreb ognioodpornych, do których takie badziewie można by było wrzucić i zamknąć szczelnie?
Nie wyobrażam sobie, żeby zakazali podróżowania z laptopami albo komórkami.
-
Coś mną wstrząsało widząc ludzi "ewakuujących" się z walizkami w rękach ::) To powinno być karalne. Wiem że tu nie było zagrożenia życia, ale nikt nie powinien nawet pomyśleć o bagażu. Normy bezpieczeństwa wymuszają by wszyscy pasażerowie mieli możliwość opuścić samolot w ciągu 90 sekund, co w przypadku Boeinga 737-800 daje ok. 0,5 sekundy na pasażera. Ale nie, lepiej zablokować pół pokładu, bo trzeba ocalić walizkę...
-
Mam nadzieję, że rykoszetem nie dostaną wszystkie ogniwa aku, bo to rozłoży całkowicie wyjazdy sakwiarskie z użyciem samolotu.
Od wielu lat jeżdżę na wyjazdy "sakwiarskie" i nigdy nie miałem ze sobą żadnego powerbanka ani ładowarki, itp.
PABLO
-
Ani baterii do aparatu.
-
Większość ludzi woli jednak mieć na wyjeździe kontakt z rodziną, nie mówiąc o możliwości podładowania aparatu czy czołówki.
-
Twoje wyjazdy trwają po kilka dni a moje kilka tygodni i to nieco komplikuje sprawę.
-
Twoje wyjazdy trwają po kilka dni a moje kilka tygodni i to nieco komplikuje sprawę.
W czasach, kiedy jeździłem na wyjazdy trwające po kilka tygodni też nie korzystałem z powerbanka. Wtedy nawet nie było czegoś takiego.
BTW: z tego co widzę, ludzie nawet na kilkugodzinne wyjazdy zabierają ze sobą kilogramy elektorniki, więc wytaczanie armaty w postaci argumentu o wyjazdach wielotygodniowych to jak strzelanie z działa do komara. Często jeździsz na te wielotygodniowe wyprawy?
PABLO
-
Podjazdy pisał o powerbankach w kontekście lotów samolotem. Podróż samolotem z rowerem jest na tyle upierdliwa, że nikt raczej nie leci z nim na dwudniową wycieczkę.
Dawniej nie było powerbanków, za to bateria w telefonach trzymała dwa tygodnie, a do aparatu i innych urządzeń pasowały paluszki.
-
W czasach, kiedy jeździłem na wyjazdy trwające po kilka tygodni też nie korzystałem z powerbanka. Wtedy nawet nie było czegoś takiego.
A samoloty już były? :)
-
W czasach, kiedy jeździłem na wyjazdy trwające po kilka tygodni też nie korzystałem z powerbanka. Wtedy nawet nie było czegoś takiego.
Nie było też telefonów, aparatów cyfrowych, GPS, czytników.
Często jeździsz na te wielotygodniowe wyprawy?
Prawie co roku.
-
Ja zwykle biorę 2 baterie do telefonu, 5 baterii do aparatu, 8-12 baterii do gps, 2-4 baterie do lampki.
Wystarczy je wszystkie połączyć drutem, owinąć silvertejpem i masz powerbank.
-
Podjazdy pisał o powerbankach w kontekście lotów samolotem. Podróż samolotem z rowerem jest na tyle upierdliwa, że nikt raczej nie leci z nim na dwudniową wycieczkę.
Z mojej perspektywy to niczego nie zmienia. Czy na krótki wyjazd, czy na dłuższy, zabieram praktycznie ten sam sprzęt. Na dłuższy/dalszy wyjazd i tak zie zabrałbym dodatkowej elektroniki bo mi jest po prostu niepotrzebna. Nie widzę zastosowania. Poza tym, absorbuje niepotrzebnie uwagę i jest zawodna. Rozumiem, że dla kogoś kto musi być on-line to istotny problem.
Dawniej nie było powerbanków, za to bateria w telefonach trzymała dwa tygodnie, a do aparatu i innych urządzeń pasowały paluszki.
Do czołówek nadal pasują paluszki - zresztą przy moim użyciu światła na wyjazdach to jeden komplet wystarczy na pół roku. Zwykły telefon, tym bardziej jak jest wyłączny i włącza się go raz na jakiś czas, wytrzymuje ponad miesiąc. Nie używany nawet dłużej. Ja akurat podczas wyjazdów nie używam.
Podczas wyjazdów nie korzystam z nawigacji, Internetu, mocnego oświetlenia, itp. Po prostu nie potrzebuję. To mi bardzo upraszcza wyjazdowe życie. Przestawiam się na życie w drodze.
PABLO
-
Na dłuższy/dalszy wyjazd i tak zie zabrałbym dodatkowej elektroniki bo mi jest po prostu niepotrzebna. Nie widzę zastosowania. Poza tym, absorbuje niepotrzebnie uwagę i jest zawodna. Rozumiem, że dla kogoś kto musi być on-line to istotny problem.
Zdajesz sobie sprawę, że pomiędzy zachowaniem Twoim a uzależnieniem od Internetu jest sporo odcieni szarości? Ty nie korzystasz z nawigacji, ale inni owszem, bo jadą w miejsca, gdzie się przydaje. Tobie, jak rozumiem, jedna bateria do aparatu starcza na cały wyjazd, innym nie. Nie mierz wszystkich swoją miarą.
-
Nie mierz wszystkich swoją miarą.
Napisałem tylko z mojego punktu widzenia. Po prostu nie zgodziłem się z tezą Podjazdy:
to rozłoży całkowicie wyjazdy sakwiarskie z użyciem samolotu.
Bo skoro nie rozłoży wyjazdów w takiej formule jak moje, to znaczy, że nie rozłoży całkowicie.
Równie dobrze, w odpowiedzi na zaczepkę do mnie mógłbym napisać ...
Nie mierz wszystkich swoją miarą.
Bo nadal są i tacy, co nie muszą koniecznie zabrać ze sobą całej masy elektroniki, a potem martwić się o jej zasilanie, ochronę przed uszkodzeniem, zalaniem, kradzieżą, zastanawiać się jak to przewieźć, obsługiwać, "jak dalej żyć" jak się uszkodzi, itp. Nie używam bo nie czuję takiej potrzeby. Nie używam bo zabiera mi dużą część uwagi.
Nie oceniam, stwierdzam fakt.
Dobrze rozumiem, że ludzie są różni, mają różne potrzeby i cele oraz różne podejście do tych samych kwestii. Rozumiem też, że ktoś może mnie nie rozumieć.
To, że większość idzie jednym, utartym nurtem, nie oznacza, że całą resztę należy potraktować jak dziwaków, tylko dlatego, że są w mniejszości i mają inne podejście.
A samoloty już były?
Niech każdy robi tak jak lubi.
PABLO
-
Bo nadal są i tacy, co nie muszą koniecznie zabrać ze sobą całej masy elektroniki, a potem martwić się o jej zasilanie, ochronę przed uszkodzeniem, zalaniem, kradzieżą, zastanawiać się jak to przewieźć, obsługiwać, "jak dalej żyć" jak się uszkodzi, itp. Nie używam bo nie czuję takiej potrzeby. Nie używam bo zabiera mi dużą część uwagi.
Szkoda, że ludzie się tak bardzo uzależnili od elektroniki. Dobrze, że nie wszyscy :)
-
Szkoda, że ludzie się tak bardzo uzależnili od elektroniki. Dobrze, że nie wszyscy
Uzależnienie od elektroniki to jedno, ale w parze idzie masowe wręcz uzależnienie od wirtualnego świata.
W miejsce bycia "tu i teraz", pojawia się "rejestrowanie", "transmitowanie", "kreacja", itp.
Umysł pochłania ciągła kontrola tego co dzieje się w wirtualnym świecie.
Coraz więcej podstawowych potrzeb społecznych, emocjonalnych, itp. zaspokajanych jest w taki "zastępczy" sposób.
Kto co lubi ...
PABLO
-
Rozumiem, że dla kogoś kto musi być on-line to istotny problem
W sobotę lecę na 3 tygodnie. Będę całkowicie offline, a pomimo to zabieram powerbanka.
Po co?
Do aparatu i kamerki.
Dałbym rade bez powerbanka, ale jak jest takie udogodnienie to dlaczego mam nie skorzystać?
-
Uzależnienie od elektroniki to jedno, ale w parze idzie masowe wręcz uzależnienie od wirtualnego świata.
W miejsce bycia "tu i teraz", pojawia się "rejestrowanie", "transmitowanie", "kreacja", itp.
Umysł pochłania ciągła kontrola tego co dzieje się w wirtualnym świecie.
Coraz więcej podstawowych potrzeb społecznych, emocjonalnych, itp. zaspokajanych jest w taki "zastępczy" sposób.
Kto co lubi ...
PABLO
W pełni podpisuję się pod postrzeganiem Pablo. Dream Majer. Nie chodzi o skrajności. Ja też wożę PB i używam czasem nawigacji. Ale sam widzę że przekleństwem wielu wyjazdów jest wieczne szukanie energii przez niektórych ludzi. O tym myślą wiecznie, temu podporządkowują rytm. Percepcja otoczenia przestrzeni ogranicza się im do tego co widać na ekranie.
Pablo ma rację w generalnym kontekście ujęcia problemu.
-
Ale sam widzę że przekleństwem wielu wyjazdów jest wieczne szukanie energii przez niektórych ludzi.
Tu rozwiązaniem może być dobry powerbank.
-
Nie ma jakichś toreb ognioodpornych, do których takie badziewie można by było wrzucić i zamknąć szczelnie?
Nie wyobrażam sobie, żeby zakazali podróżowania z laptopami albo komórkami.
Coś tam na rynku jest w tej materii:
https://allegro.pl/listing?string=torba%20ognioodporna&order=m&bmatch=baseline-uni-1-5-0725
Może producenci zareagują potrzebą rynku.
-
ale Pablo zatrzymał się na etapie mapy papierowej, aparatu na filmy negatywowe i lampy naftowej do jazdy, więc baterii nie potrzebuje
i to jest to o czym pisałem. Próba postawienia słusznego poglądu w absurdalnym świetle. Wątek zaczął się od stwierdzenia, że zakazanie przewożenia powerbanków w samolotach zabije turystykę rowerową w takim wydaniu.
I Pablo słusznie napisał, że to bzdura.
Nikt nie neguje, że powerbanki są użyteczne.
Wytknięte jednak zostało uzależnienie wielu podróżników od infosfery, która wymaga energii elektrycznej i mentalnej, a kontakt z którą nie jest konieczny dla odbycia podróży.
Zatem ewentualne ograniczenia w przewożeniu pb będą oczywiście uciążliwe, ale dla wielu osób drugorzędne.
-
Hmm... Jak się kto uprze, to kupi zasilanie na miejscu swej destynacji, tudzież wyśle potrzebne rzeczy kurierem na 2-3 dni przed swym przylotem.
Poza tym jakoś mi się nie wydaje, by linie lotnicze nagle zanegowały możliwość posiadania przy sobie baterii - nagle by się okazało, że przez to nie chcą nimi lecieć turyści i biznesmeni, więc kto by pozostał? Wujkowie latający do ciotek na imieniny? ::)