Forum :: podrozerowerowe.info :: wyprawy, trasy, sprzęt
Wyprawy i wycieczki rowerowe => Podróże i Wyprawy => : miki150 w 18 Cze 2015, 20:58
-
Od dłuższego czasu ciągnęło nas w Karpaty Wchodnie, żeby pojeździć więcej terenem. Na przełomie maja i czerwca wyruszyliśmy na 16 dni, startując i finiszując w Przemyślu/Rzeszowie. Plan był bardzo ambitny...
Chcieliśmy przejechać od Przemyśla przez Zakarpacie do Sygietu możliwie najmniej dotykając asfaltu. Jak to bywa na wyprawach, pogoda, wpadki nawigacyjne i nasza własna słaba psychika pokrzyżowały nam trochę plany. Niemniej udało się zaliczyć trochę terenu na Pogórzu Przemyskim, 90% grzbietu Bieszczad Wschodnich i prawie całą Połoninę Borżawę. Na tym odcinku podążaliśmy częściowo śladami Pabla i jego chłopaków, a częściowo Duszy, przy czym ten ostatni jest albo zupełnym hardkorem, albo źle odczytałem jego wskazówki :D. Jak się można domyśleć, dostaliśmy niezłego łupnia, m.in. od noszenia roweru dostałem kontuzji pleców :D
Rumunię zaczęliśmy od dłuższego odcinka asfaltu (czyli Dnia Bez Pchania), oczywiście wciąż po górach. Następnie dojechaliśmy od zachodu do Alp Rodniańskich, które jak sama nazwa wskazuje leżą na północy Karpat rumuńskich. Tu mieliśmy zaplanowane trzy większe podjazdy w terenie, każdy potencjalnie wjeżdżający blisko na 2 tyś m.n.p.m. Pierwszy się prawie zupełnie nie udał, a dwa kolejne były przejezdne i całkiem przepiękne. Wisienką na torcie było wejście piesze na dwa szczyty.
Na koniec wymiękliśmy i odpuściliśmy pasmo Suhard, po czym wyprawa się właściwie skończyła :), zostały tylko 4 dni powrotu do Polski, znów przez Zakarpacie, ale dla odmiany dziurawymi szosami.
Kilka zdjęć:
https://plus.google.com/photos/102926024996995883095/albums/6159076065264472017?authkey=CIv6s4Coo7zr1wE
Trasa:
http://ridewithgps.com/routes/8249545
-
Widzę, że jednak dobrze, że z Wami nie pojechałam :P. Namiot jakiś mieliście, czy tarpa? Fajny błotnik miki ;).
-
Namiot mieliśmy, bo pora mocno deszczowa, a i robactwa już było sporo. Szkoda, że nie pojechałaś :)
-
post usunięty
-
Musicie być stuknięci, żeby oprócz bagażu targać na górę te rowery ;)
-
W Krościenku Was puścili, czy przejechaliście stopem?
Stopem, ale poszło bardzo szybko.
Na Przeł. Użocką trzeba było ciąć Górami Sanocko-Turczańskimi - to fajniejsza trasa niż ten główny asfalt.
Taki był plan, niestety był to strasznie deszczowy dzień. Na Pogórzu Przemyskim rowery zupełnie się nam zapchały błotem. Woleliśmy nadrobić trochę asfaltem.
Do zrobienia grzbietu Bieszczadów Wschodnich to Wam zostało więcej niż mniej. Przecież Bieszczady Wschodnie kończą się dopiero na Przeł. Wyszkowskiej (http://podrozerowerowe.info/Smileys/phpbb/icon_wink.gif)
A to w takim razie byłem w dużym błędzie, bo myślałem że zaraz za Pikujem.
Widzę, że na Borżawę daliście hardcorowo. Ja bym dawał z Przeł. (tam gdzie te wyciągi) - tam jest chyba nawet droga na grzbiet.
Taki miałem plan, ale Dusza mi napisał, że jest ładny szlak z Wołowca. Faktycznie był ładny, tylko prawie pionowy :icon_twisted:
Ze śladu na mapie widzę, że Rodniańskie to raczej objechaliście niż przejechaliście. Jak już tam byliście, trzeba było ciąć przez Suhardy.
Jeździłeś po Rodniańskich? Ja tam nie widziałem możliwości przejazdu, jedynie dało by się przeciąć z południa na północ, do Borszy. Na lekko przynajmniej mogliśmy sporo podjechać, a widoki tak samo piękne. Na Suhard już zupełnie nam się nie chciało jechać :)
Generalnie bajer wyjazd - brakuje mi tutaj właśnie takich klimatów!
Dzięki - faktycznie, było nieźle :)
-
post usunięty
-
post usunięty
-
Świetny wyjazd :) A kleszczy nie było?;)
-
A czy na lekko na fullu dałoby się tę pierwszą część z tą drogą na grzbiecie przejechać bez prowadzenia?
Bieszczady? W 100% na pewno nie, ale nieprzejezdnych fragmentów byłoby już sporo mniej. Ja bym wtedy wystartował w odwrotnym kierunku, wydaje mi się że pod Pikuj da się drogą podjechać, a potem grzbiet cały czas opada i jest dużo mniej ścianek. Jakbyś miał ochotę, to kiedyś planuję tam wrócić na lekko :)
Nie jeździłem - tym bardziej rzuciłem się na ten wątek widząc w tytule "Alpy Rodniańskie"
Da się tam sporo pojeździć, widzieliśmy sporo stokówek w bocznych grzbietach. O głównym grzbiecie moim zdaniem nie ma co marzyć.
Świetny wyjazd :) A kleszczy nie było?;)
Dzięki :). Na szczęście nie było.
-
Piękny wyjazd, samo sedno rowerkowania w terenie.
Taki miałem plan, ale Dusza mi napisał, że jest ładny szlak z Wołowca. Faktycznie był ładny, tylko prawie pionowy
Przysięgam jak jechałem to taki nie był! Wtedy jednak byłem, piękny, młody i jakieś 12kg lżejszy ;)
Woda przed szczytem była?
Chyba za parę godzinek wypożyczę sobie Wasz ślad po Polskiej stronie :)
-
post usunięty
-
jak jechałem
To Ty po nim JECHAŁEŚ? :o
-
Dusza, mówimy cały czas o czerwonym szlaku? Ja byłem przekonany, że albo coś pokręciłem, albo sobie z nas żarty porobiłeś. On jest w 90% nieprzejezdny, chociażby ze względu na leżące drzewa...
Na lekko, tzn. tak ekstremalnie lekko - bez kurtki itp. i z mocną amortyzacją to można dużo więcej zrobić w górach na rowerze.
Oczywiście, ja cały czas mówię o warunkach sakwiarskich (chociażby ultralight), a nie o aktobatyce rowerowej :)
-
post usunięty
-
jak jechałem
To Ty po nim JECHAŁEŚ? :o
No nie w całości, było parę stromizn które dziarsko podpychałem, ale większość - znaczy się minimum 50.1% :P
Ja naprawdę w dobrej wierze polecałem Mikiemu ten ślad :) 1k przewyższenia na samym pchaniu to i koń nie ujedzie, słaba frajda.
Miki, biorę na klatę wszelkie przekleństwa, które padły na wspinie. Sorki :)
Może były jakieś roboty wycikowe, jak jechałem to drzew zwalonych nie było. Natomiast widać było po dolnych partiach szlaku jeździ tamtędy ciężki sprzęt do wyżynki, może mieliście pecha i nie uprzątneli?
-
post usunięty
-
Dusza nie ma sprawy, bardzo miło wspominam ten odcinek :) (chociaż kilka bluzgów w trakcie było :)). Uratował go fakt, że było tam naprawdę bardzo ładnie.
-
ale piękne widoki! Bardzo mi się podoba galeria, jak jest wilgotno, mgły takie lubię.
Gratulacje wytrwałości.
-
tak klimatyczna galeria, aż obejrzałem 2x z rzędu. Super wyjazd
-
Wyjazd zdecydowanie do łatwych nie należał ,ale teraz macie co wspominać,widać pogoda Was nie rozpieszczała,a tak dużo golizny na zdjęciach :P
Super fotki i tereny,a miśki jakieś nie kręciły się po okolicy.
-
Wiadomość usunięta.
-
post usunięty
-
Być może w starych mapach jest metoda, bo w aktualnych tak samo są zaznaczone wygodne szutrówki i zrywkowe koleiny o nachyleniu 45 stopni. To było powodem pchania kilka razy.
-
post usunięty
-
Dzięki, widzę, że mam jeszcze dużo do nauczenia o Karpatach :)
-
Wiadomość usunięta.
-
On jest w 90% nieprzejezdny, chociażby ze względu na leżące drzewa
Miki po prostu cienki jest.
Zobaczcie jak wymięka na prawie płaskim ;)
-
post usunięty
-
No nie no, rower, góry, leśne dukty, kleszcze, chłopaki bez koszulek i... mnie to nie było. Pluję sobie w brodę! 8)
-
Ja tych mapek austriackich jakoś nie umiem czytać. Coś tam korzystałem bo nie było nic innego, ale to tak bardziej na wyczucie.
Rodniańskie pieszo były fajne ale z rowerem bym się tam nie wybrał :) Za to Suhard jak najbardziej, piękne góry, jak dla mnie to nadają się jako cel do jazdy same w sobie. Jedyne złe wspomnienia to psy pasterskie. Nigdzie nie spotkałem ich tyle co w Suhardzie, w dodatku miałem wrażenie, że były najbardziej dożarte, wyrośnięte i agresywne.
-
No popatrz, a w Rodniańskich spotkałem najmilsze i najspokojniejsze z dotychczasowych okazów :D
-
W Rodniańskich były spoko :)
https://picasaweb.google.com/fuurman/SuhardIGoryRodnianskieRumunia2006#5737101589829607634
-
post usunięty
-
Ha, to mi się przypomniał pies-pierdoła z Kelimeńskich :D. Do doliny zeszło zboczem stado owiec i skręciło w dół. Po nim zszedł pies, ale stracił stado z oczu i po chwili wahania skręcił w drugą stronę. Ja stałem akurat po drugiej stronie rzeki i zacząłem na niego gwizdać, a ten rozglądał się na wszystkie strony i nie mógł mnie zlokalizować :D
-
Jeśli ten szlak z filmu to był Wasz podjazd pod Borżawę, to gdzieś musieliście odbić od tego, którym ja jechałem. Tam spokojnie zmieściłby się samochód. Ślisko mieliście :)
-
Ja natomiast tych rejonów nie znam w ogóle, więc mała szansa, że planując trasę udałoby mi się uniknąć wielu wpadek, które kończyłyby się długim pchaniem, a na bardzo dokładne mapy tego rejonu też fortuny nie zamierzam wydawać; chyba, że to o czym Pablo mówi jest gdzieś dostępne za darmo w sieci.
rastry są ogólnodostępne (ruskie sztabówki). O wektorkach nie słyszałem.
-
Jeśli ten szlak z filmu to był Wasz podjazd pod Borżawę, to gdzieś musieliście odbić od tego, którym ja jechałem. Tam spokojnie zmieściłby się samochód. Ślisko mieliście :)
Tak mi się właśnie wydaje. Nie mogłem Twojego śladu załadować, bo było zbyt dużo punktów. Ale myśmy się poruszali cały czas czerwonym szlakiem, dopiero go zgubiliśmy kawałek przed grzbietem.
-
post usunięty
-
post usunięty
-
Przygoda fantastyczna, ale jazdy to faktycznie nie mieliście zbyt wiele.
-
Gdy już miałem gotową trasę na Krym wkroczyła Rosja i pozamiatała temat na kilka lat.
Kolega z Sewastopola chętnie zaprosi, poradzi, jak trzeba przenocuje. Krym warty wszelkiego zachodu jest.