Forum :: podrozerowerowe.info :: wyprawy, trasy, sprzęt
Społeczność forum => Ciekawostki oraz Dyskusje Rowerowe => : hindiana w 14 Paź 2014, 19:52
-
Spotkałam się wcześniej z tym tematem, ale dzisiejsza gazeta przypomniała mi go artykułem, w którym miedzy innymi czytam: W Europie to działa
Ten utopijny zdałoby się pomysł został wprowadzony w życie w kilku europejskich krajach. Większej wypłaty pod koniec miesiąca (w pieniądzach, nie w bonach zakupowych) dzięki przyjeżdżaniu do pracy rowerem spodziewać się można m.in. w Holandii, Danii, Niemczech, Belgii a od niedawna też we Francji. W tej ostatniej ministerstwo transportu w czerwcu tego roku wprowadziło półroczny Plan velo. 20 francuskich firm i instytucji zgodziło się na płacenie swoim pracownikom za to, że w dojazdach do pracy używają rowerów. Jakie to pieniądze? Otóż ustalono, że każdy kilometr przejechany do i z pracy na rowerze, premiowany będzie 25 eurocentami. Kwota ta trafi w całości do kieszeni rowerzysty, gdyż jest wolna od podatku.
W Belgii program dopłat do rowerowych dojazdów do pracy działa już z powodzeniem od 1997 roku. Belgowie mogą liczyć na 20 eurocentów za przejechany kilometr (do wypłaty liczy się nie więcej jednak niż 15 kilometrów dziennie). W Holandii stawka wynosi 15 eurocentów za kilometr, natomiast w Wielkiej Brytanii rowerzysta może dostać 20 pensów za przejechaną milę (jedna mila to 1,6 km), jeżeli jeździ własnym rowerem. W Wielkiej Brytanii bowiem (tak samo z resztą jak np. w Holandii) pracownicy mają możliwość użytkowania rowerów służbowych. Od 1999 roku firmy mogą kupować rowery, wrzucać je w koszty prowadzenia działalności i odliczać podatek VAT. Taki pojazd wraz z wyposażeniem (kamizelka, kask etc.) zostaje wypożyczony pracownikowi na określony w umowie czas w celu użytkowania go do dojazdów do pracy. Po wygaśnięciu umowy pracownik może wykupić użytkowany przez siebie pojazd za równowartość jego aktualnej ceny rynkowej.
Czy jest wśród was ktoś komu pracodawca płaci za dojeżdżanie do pracy rowerem albo chociaż czy znacie kogoś, kto zna kogoś...? Ciekawa jestem jak to działa w praktyce, ile pieniędzy - i w jaki sposób rozliczanych oraz udowadnianych - dostaje rowerzysta. W Irlandii niestety nigdy się z tym nie spotkałam, ale byc moze pracuje w złej branży ...:)
-
Nie spotkałem się z czymś takim. W Polsce chyba nie ma takich dopłat, rower traktowany jest raczej z niejaką pogardą, bo przecież auta są takie wspaniałe :) Oprócz tego, to jakoś nie oczekuję dopłaty za dojeżdżanie rowerem, nie czuję się pokrzywdzony przez los.
-
A czy można na odliczyć zakup roweru na własną działalność? Samochód ciężarowy tak, a rower np. towarowy?
-
ja w praktyce też tego nie spotkałem, ale widzę na tej stronie jakieś informacje o odliczaniu podatku VAT jak ma się działalność.
http://www.rowerystylowe.pl/c-291/rowery-miejskie
jest w aktualnościach poniżej.
-
Na pewno można, o ile w danej działalności ma to sens. Prawo (z niewielkimi wyjątkami) nie określa co mozesz, a czego nie mozesz uznać za koszt uzyskania przychodu. To samo z odliczeniem VAT.
Prowadząc np wypożyczalnię rowerów spokojnie, a prowadząc np szkołę językową trzeba by znaleźć jakieś sensowne uzasadnienie.
-
A czy można na odliczyć zakup roweru na własną działalność? Samochód ciężarowy tak, a rower np. towarowy?
Możesz 'wpisać w koszta', 'odlicza się' (chyba) jednorazowo. Kosztem są również części, ew. niektóre artykuły odzieżowe.
'W kosztach' mam niby-kolarkę. 8)
/.../
Czy jest wśród was ktoś komu pracodawca płaci za dojeżdżanie do pracy rowerem/.../
Sam sobie płacę (na niby): najpierw 'płaciłem' 1,5 zł/km, od czasu, kiedy na forum pojawiło się dumpingowe 0,60 zł/km - z żalem 'zeszłem z ceny'.
Zabawa polega na tym, aby rower/y (nakłady) się 'zwrócił/y'.
-
niezłe łatoś. Sam sobie płacisz...
;D
-
Można też liczyć kasę zaoszczędzoną na paliwie i potraktować to jako "zysk z roweru". Ja mam dom-praca-dom 24 km i jeśli zamiast samochodu jadę rowerem to licząc średnie spalanie w mieście 9L/100km zostaje mi w kieszeni 11 zł za samo paliwo.
-
W Trójmieście są już pierwsze przypadki prywatnych firm płacących za dojazdy.
Z tego co mi się zdaje, to niezbyt precyzyjnie opisano głośny ostatnio przypadek francuski. W firmach objętych pilotażem nie płaci się za dojazdy, tylko można uzyskać odliczenie podatkowe.
-
A czy można na odliczyć zakup roweru na własną działalność? Samochód ciężarowy tak, a rower np. towarowy?
Ale wtedy chyba byłoby tak, że na tym rowerze nie mógłbyś jeździć prywatnie. Całkiem niedawno pisali coś o kontrolowaniu samochodów na firmę i sprawdzaniu, czy ktoś np. w niedzielę rodziny do Tesco nie wiezie.
-
Liczę podobnie jak Ricardo, ale biorę pod uwagę wyłącznie podatki zawarte w cenie paliwa. Satysfakcja przynajmniej 2x większa, chociaż kwoty o połowę mniejsze.
-
Jest firma w Krakowie która taki bonus wprowadziła, ale sprawę znam tylko z internetu:
http://ibikekrakow.com/2012/11/19/premie-rowerowe-w-krakowskiej-firmie/ (http://ibikekrakow.com/2012/11/19/premie-rowerowe-w-krakowskiej-firmie/)
Ja jeździłem w godzinach pracy, ale to jednorazowo:
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=12966.0 (http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=12966.0)
-
Nie znam takich przypadków, ale jest i druga strona medalu, z którą warto się liczyć zanim wymsknie się przy pracodawcy pomysł na dopłacanie za rower.
Ja dojeżdżam niemal codziennie do pracy rowerem. Dystans niewielki 10-11km, czasem na około będzie nawet 20km. W pracy zawsze biorę prysznic - bo mamy taki luksus, a i chcę być świeży pod koszulą - więc codziennie zużywam kilka-kilkanaśnie litrów wody (szczerze - nawet nie wiem ile). Wody, za którą płaci pracodawca.Gdybym teraz oczekiwał od niego dopłacania za rower to kto wie, czy Ja nie musiałbym zwracać za wodę zużywaną w ilościach znacznie większych niż robią to inni pracownicy.
-
Nie do końca w temacie, ale zdarzyło mi się kilka razy wybrać w podróż służbową rowerem. Przy rozliczaniu kosztów otrzymywałem zryczałtowany zwrot w wysokości ceny biletów komunikacji publicznej. Przyjemne z pożytecznym :wink:
-
A czy można na odliczyć zakup roweru na własną działalność? Samochód ciężarowy tak, a rower np. towarowy?
Ale wtedy chyba byłoby tak, że na tym rowerze nie mógłbyś jeździć prywatnie. Całkiem niedawno pisali coś o kontrolowaniu samochodów na firmę i sprawdzaniu, czy ktoś np. w niedzielę rodziny do Tesco nie wiezie.
Ale kontrolować samochód jest prościej niż rower. Dla samochodu powinno się prowadzić coś na kształt rejestru podróży. W przypadku auta można to próbować sprawdzać, ale przy rowerze to już zupełna bzdura.
Ja prowadzę działalność i mam rower "wciągnięty" jako środek transportu. Zresztą zgodnie z prawdą używam roweru w pracy. Kupując części rowerowe biorę faktury i księgowa to rozlicza.
Trochę się tego uzbierało i żałuje, że tak późno wpadłem na ten pomysł.
-
Oprócz tego, to jakoś nie oczekuję dopłaty za dojeżdżanie rowerem, nie czuję się pokrzywdzony przez los.
To nie jałmużna na biedaków jeżdżących rowerami, tylko forma zachęty do przesiadki na rower, ew. nagrodzenia tych co już jeździli. Jeśli dopłaca państwo czy miasto - to jest to w interesie przepustowości systemu. Więcej rowerów to mniej korków, krótszy czas dojazdu karetek, szybsze dostawy, poczta, mniej spalin etc.
Jeżeli płaci firma, to w jej interesie może być np. nieutrzymywanie miejsc parkingowych(choćby sam podatek gruntowy). Ale w Polsce pracownik zaparkuje sobie na trawniku i nie ma problemu, stąd mała popularność takich dopłat.
-
Mojej koleżance w Krakowie podobno płacą 50gr za kilometr, ale szczerze mówiąc nie wiem w jakiej firmie pracuje ;-)
Mi w Holandii nic nie płacą ;(
-
czy Ja nie musiałbym zwracać za wodę zużywaną w ilościach znacznie większych niż robią to inni pracownicy.
Spoko, zapłacisz co najwyżej ZUS i podatek :)
Ja dojeżdżam codziennie rowerem, dystans minimalny, ale jestem 3-4 razy szybciej niż na piechotę :)
Z ciekawostek, to przy wypisywaniu delegacji widziałem opcję roweru jako środka transportu :) Nie słyszałem by ktoś z tej opcji skorzystał... jeszcze.
suchyy - was tam za dużo jest :) Firmy by z torbami poszły. Co najwyżej Shell będzie dopłacać za dojazdy, ale samochodem ;)
-
Nie znam nikogo osobiście, ale jak ktoś już wspominał - w Trójmieście są takie firmy, znam sprawę z internetu i kiedyś czytałem wykaz takich firm. Więc to funkcjonuje.
W Holandii pracodawca nie płacił mi za dojazd rowerem, ale zwrócił pieniądze za kupiony rower.
Swoją drogą mam jakieś mieszane uczucia związane z tą akcją, nie jest to nawet jakiś sensowny i konkretny argument, ale po prostu jakaś dziwna jest ta akcja dla kogoś kto by i tak dojeżdżał rowerem bez względu na to czy ktoś mu płaci czy nie.
-
To na razie wielu słyszało ale jeszcze nikomu z tych tutaj zebranych nie płacą?! :)
-
Nie znam takich przypadków, ale jest i druga strona medalu, z którą warto się liczyć zanim wymsknie się przy pracodawcy pomysł na dopłacanie za rower.
Ja dojeżdżam niemal codziennie do pracy rowerem. Dystans niewielki 10-11km, czasem na około będzie nawet 20km. W pracy zawsze biorę prysznic - bo mamy taki luksus, a i chcę być świeży pod koszulą - więc codziennie zużywam kilka-kilkanaśnie litrów wody (szczerze - nawet nie wiem ile). Wody, za którą płaci pracodawca.Gdybym teraz oczekiwał od niego dopłacania za rower to kto wie, czy Ja nie musiałbym zwracać za wodę zużywaną w ilościach znacznie większych niż robią to inni pracownicy.
W samochodzie bez klimatyzacji kierowca z nadwagą i słabą kondycją też się spoci..
-
W firmie (polski oddział norweskiej firmy), w której pracuję nie płacą nam bezpośrednio za dojazdy do pracy ale nasz szef (mega gość) wynegocjował u Norwegów pewną pulę pieniędzy np. na ciuchy rowerowe, zabezpieczenia rowerowe aby bezpiecznie trzymać sprzęt na parkingu, pokrowce na rowery (w razie deszczu) oraz refunduje niektóre eventy rowerowe (w tym roku Kaszebe Rundę).
4 lata temu jeździłem sam, potem dołączyło 2 kolegów w dojazdach do pracy. A jak ludzie zobaczyli, że można co nie co dostać w zamian za dojazdy rowerem, to teraz już na parkingu potrafi stać 12 rowerów :) A parking samochodowy jest niemalże pusty :)
Pierwsze zamówienie 3 lata temu na ciuchy rowerowe to były 3 komplety, a w tym roku już 11.
W tej kwestii jest całkiem fajnie pracować w firmie norweskiej :)
-
Ja dojeżdżam do pracy 26 km, podarły mi się portki i będę musiał sobie kupić. Swoją drogą pracuję tam od pierwszego kwietnia i wzbudzam małą sensację swoimi dojazdami. Oczywiście pierwsze pytanie - czy nie za zimno? A ja dojeżdżam na miejsce mokry od potu i suszę ciuchy. Prysznica brak, ale startuję rano o godz. 5.50 i gdyby ten prysznic był, to wątpię czy bym się zdecydował wstawać jeszcze 15 minut wcześniej, aby był czas na ten prysznic. Wieczorny musi wystarczyć.
-
Ja dojeżdżam do pracy 26 km, podarły mi się portki i będę musiał sobie kupić. Swoją drogą pracuję tam od pierwszego kwietnia i wzbudzam małą sensację swoimi dojazdami. Oczywiście pierwsze pytanie - czy nie za zimno? A ja dojeżdżam na miejsce mokry od potu i suszę ciuchy. Prysznica brak.
(26 km x 2) x 5 = ... czy tak?
Od kiedy z mediów dowiedziałem się o wysokości stawek rozliczeniowych za przejechane km, do jakich prawo mają posłanki/-owie, zweryfikowałem swe rozliczenia dot. zwrotu nakładów zakupu bicykli. Obecnie obowiązuje odpowiednio: 0,83 zł/km - kraj, +5o% - zagranica.
-
Tak, dziennie 52, tygodniowo 260. Dziś dopompuję koła, to licznik pokaże ze 200 m mniej. :)
83 grosze za kilometr??? Ponad 40 zł dziennie. Jaka szkoda, że nikt mi nie chce tego płacić. :(
-
Tak, dziennie 52, tygodniowo 260.
Gratuluję!
Dziś dopompuję koła, to licznik pokaże ze 200 m mniej. :)
:D
83 grosze za kilometr??? Ponad 40 zł dziennie. Jaka szkoda, że nikt mi nie chce tego płacić. :(
A pewnie! - przecież obowiązuje właśnie taka stawka. Samym sobie 'płacąc', uzasadniamy ponoszone nakłady, motywujemy się do przemierzania odległości.
-
transatlantyk - ładny dystans jak do pracy - nie powiem, szczególnie zimą szacun. Co do pieniędzy, oblicz sobie ile by Cię wyniosło utrzymanie jakiejś Astry 2 w gazie, odejmij nawet całe rowerowe wydatki i wychodzi Ci ile dostajesz do kieszeni ;)
-
transatlantyk - ładny dystans jak do pracy - nie powiem, szczególnie zimą szacun
Pomału, pomału - pracuję tam od 01.04 :) Do zimy jeszcze troszeczkę.
-
Te pytania o zimno mnie zmyliły. Ludzie to jednak mają dziwne wyobrażenie o rowerze. Stanie na przystanku jest bardziej ekstremalne termicznie, a jak ludzie widzą rower, to "nie za zimno?" :P
-
A ja dojeżdżam na miejsce mokry od potu i suszę ciuchy. Prysznica brak
I to jest często przeszkoda nie do przeskoczenia dla większości pracowników, którzy potencjalnie mogliby dojeżdżać do pracy rowerem. Szczególnie tych co pracują w biurach.
-
Wystarczy jechać spokojnie a spocisz się mniej niż w autobusie czy idąc.
Zazwyczaj tacy pracownicy myślą, że na rowerze to już od siedzenia się człowiek poci. ;)
-
Wystarczy jechać spokojnie a spocisz się mniej niż w autobusie czy idąc.
Można też mieszkać 100 m wyżej niż miejsce pracy ;D Ja rano raczej marznę niż się pocę. Za to, po południu, do domu dojeżdżam mokry.
Marek
-
Wystarczy jechać spokojnie...
Nie da się.
-
Ewentualnie z wiatrem :D
-
Poza latem wystarczy ubrać się odpowiednio cienko żeby się zbyt nie spocić. Najgorszy jest sam początek, potem wszystko odpowiednio się nagrzewa i jest już komfortowo.
W lecie mam wrażenie, że jadąc zatłoczonym autobusem bez klimatyzacji bardziej się upoci niż na rowerze..
-
Cytat: transatlantyk w Wczoraj o 19:44
Ja dojeżdżam do pracy 26 km, podarły mi się portki i będę musiał sobie kupić. Swoją drogą pracuję tam od pierwszego kwietnia i wzbudzam małą sensację swoimi dojazdami. Oczywiście pierwsze pytanie - czy nie za zimno? A ja dojeżdżam na miejsce mokry od potu i suszę ciuchy. Prysznica brak.
(26 km x 2) x 5 = ... czy tak?
Od kiedy z mediów dowiedziałem się o wysokości stawek rozliczeniowych za przejechane km, do jakich prawo mają posłanki/-owie, zweryfikowałem swe rozliczenia dot. zwrotu nakładów zakupu bicykli. Obecnie obowiązuje odpowiednio: 0,83 zł/km - kraj, +5o% - zagranica.
A może w koszty uzyskania przychodu to wrzucić?
Zwłaszcza, że termin się zbliża.
Też dojeżdżam codziennie i koszty są, niewątpliwie.
Jak fiskus zareagowałby na takie wydatki?
-
Też dojeżdżam codziennie i koszty są, niewątpliwie.
Przyjemności kosztują. Mam nadzieję, ze za czas jakiś przyjemności jazdy rowerem nie zepsuje mi poczucie o b o w i ą z k u codziennego regularnego dojazdu.
-
Z prawem podatkowym w Polsce, to ja zdecydowanie nie jestem zaznajomiony, ale czy przypadkiem koszt uzyskania przychodu nie jest kwotą z automatu ustalaną w funkcji kwoty zarobionej? W sensie tam się chyba nic samemu nie wrzuca, tylko jest to kwota wyliczana z dochodu i wyłączona z obciążenia podatkiem.
-
W przypadku osoby zatrudnionej na umowę o pracę tak - koszty są określone ryczałtem.
Dla działalności gospodarczej liczy się koszy poniesione, przy czym dojeżdżanie do pracy nie jest uznawane za koszt uzyskania przychodu.
Można za to np używać roweru do przejazdów w czasie pracy i uzasadnione wydatki spokojnie wrzucać w koszty. Z tym że namiot czy śpiwór raczej do uzasadnionych mało kto będzie w stanie zaliczyć ;)
-
W Trójmieście są już pierwsze przypadki prywatnych firm płacących za dojazdy.
Zgadza się, choć znam sprawę tylko z internetu http://wyborcza.pl/1,75248,16576640,W_sopockiej_firmie_placa_zlotowke_za_kazdy_kilometr.html (http://wyborcza.pl/1,75248,16576640,W_sopockiej_firmie_placa_zlotowke_za_kazdy_kilometr.html)